Nie wiem skąd, ale tamtej nocy, kiedy wróciła, miała na sobie tą granatową suknię. Ja prawie zupełnie o tym zapomniałem, wybrałem ją dla Zosi dawno temu, w Anchorage… Kiedy Pat sobie drzemał w aucie, my poszliśmy na spacer na plażę. Coś baśniowego, osamotnieni nad brzegiem oceanu. Do tego lekka bryza, jej rozwiane, cynamonowe włosy.
— 18.03.2004, 22:50:28
...
Nie wiem skąd, ale tamtej nocy, kiedy wróciła, miała na sobie tą granatową suknię. Ja prawie zupełnie o tym zapomniałem, wybrałem ją dla Zosi dawno temu, w Anchorage… Kiedy Pat sobie drzemał w aucie, my poszliśmy na spacer na plażę. Coś baśniowego, osamotnieni nad brzegiem oceanu. Do tego lekka bryza, jej rozwiane, cynamonowe włosy.
— 18.03.2004, 22:50:28
...
Na peryferiach słońce tak świeci, że Pat nie daje nam spać. Mikan siedzi na parapecie i patrzy na świat. Pat narysował Zosi coś podobnego do jej obrazu, tylko że z glinianej donicy, zamiast storczyków, wyrastają serduszka na łodygach. Poprosił mnie, żebym oprawił to w ramkę i powiesił w sypialni.
— 17.03.2004, 20:24:23
Na peryferiach słońce tak świeci, że Pat nie daje nam spać. Mikan siedzi na parapecie i patrzy na świat. Pat narysował Zosi coś podobnego do jej obrazu, tylko że z glinianej donicy, zamiast storczyków, wyrastają serduszka na łodygach. Poprosił mnie, żebym oprawił to w ramkę i powiesił w sypialni.
— 17.03.2004, 20:24:23
...
Po czterech dniach Zosia napisała, że chce już wracać do domku na peryferiach. Wieczorem pojechaliśmy z Patem do Anchorage na lotnisko. Pat patrzył przez okno, zgadując, którym samolotem przyleci mama. ‘ten nie ten nie ten nie…’ Kiedy Pat rozpoznał mamę, puścił moją rękę i podreptał do niej szybciutko, wyciągając daleko ręce. Zosia wróciła do domu.
— 16.03.2004, 23:26:47
Po czterech dniach Zosia napisała, że chce już wracać do domku na peryferiach. Wieczorem pojechaliśmy z Patem do Anchorage na lotnisko. Pat patrzył przez okno, zgadując, którym samolotem przyleci mama. ‘ten nie ten nie ten nie…’ Kiedy Pat rozpoznał mamę, puścił moją rękę i podreptał do niej szybciutko, wyciągając daleko ręce. Zosia wróciła do domu.
— 16.03.2004, 23:26:47
Rankiem była lekka mżawka, wybraliśmy się z Patem na naszą drogę między polami. Zosia mawiała, że na jej końcu spotykają się wszyscy artyści. Ale teraz nie było jej z nami. Pat zbierał mokre kamyczki, nie zwracając uwagi na swoje mokre włoski. W końcu mnie spytał. Wytłumaczyłem mu, że mama niedługo wróci, że może narysować dla niej laurkę.
— 16.03.2004, 21:01:43
...
Rankiem była lekka mżawka, wybraliśmy się z Patem na naszą drogę między polami. Zosia mawiała, że na jej końcu spotykają się wszyscy artyści. Ale teraz nie było jej z nami. Pat zbierał mokre kamyczki, nie zwracając uwagi na swoje mokre włoski. W końcu mnie spytał. Wytłumaczyłem mu, że mama niedługo wróci, że może narysować dla niej laurkę.
— 16.03.2004, 21:01:43
Zosia wyznała mi, że musi się dowiedzieć, jaka jest. Powiedziała, że jeszcze trochę i przestawi się na fotografowanie nożyków do papieru albo w ogóle rzuci fotografię w cholerę. Odleciała do Paryża, spacerować przez Pont des Arts. Paryż to zawsze dobry pomysł.
— 15.03.2004, 23:58:13
...
Zosia wyznała mi, że musi się dowiedzieć, jaka jest. Powiedziała, że jeszcze trochę i przestawi się na fotografowanie nożyków do papieru albo w ogóle rzuci fotografię w cholerę. Odleciała do Paryża, spacerować przez Pont des Arts. Paryż to zawsze dobry pomysł.
— 15.03.2004, 23:58:13
Zosia zaczęła malować obraz. Przypatrywałem się jak nakreśla kształty płatków kwiatów, opowiadając przy tym Patowi bajkę. To były storczyki. Naskrobałem coś o tym w zeszycie, a kiedy Pat zasnął w fotelu, Zosia odłożyła pędzel i odeszła do sztalugi. Przykryła Pata kocem, na który zaraz wdrapał się brązowy pompon. Zosia przysunęła się do mnie na kanapie. Spałaszowaliśmy nasze ulubione powidła śliwkowe i zielone oliwki, na które królik nie miał najmniejszych szans.
— 15.03.2004, 20:51:03
...
Zosia zaczęła malować obraz. Przypatrywałem się jak nakreśla kształty płatków kwiatów, opowiadając przy tym Patowi bajkę. To były storczyki. Naskrobałem coś o tym w zeszycie, a kiedy Pat zasnął w fotelu, Zosia odłożyła pędzel i odeszła do sztalugi. Przykryła Pata kocem, na który zaraz wdrapał się brązowy pompon. Zosia przysunęła się do mnie na kanapie. Spałaszowaliśmy nasze ulubione powidła śliwkowe i zielone oliwki, na które królik nie miał najmniejszych szans.
— 15.03.2004, 20:51:03
W nocy znowu spadł śnieg, pewnie już ostatni raz tej zimy zasypało nam ganek. Pat wypatrzył jelenia, a kiedy ten uciekł, wpatrywał się długo w jego ślady - mały myśliwy. Pat oświadczył, że musimy go odszukać, pociągnął mnie za rękę i tak zaczęliśmy tropić jelenie.
— 8.03.2004, 23:29:35
...
W nocy znowu spadł śnieg, pewnie już ostatni raz tej zimy zasypało nam ganek. Pat wypatrzył jelenia, a kiedy ten uciekł, wpatrywał się długo w jego ślady - mały myśliwy. Pat oświadczył, że musimy go odszukać, pociągnął mnie za rękę i tak zaczęliśmy tropić jelenie.
— 8.03.2004, 23:29:35
...
Pat wybrał sobie niebieski balonik. Odbijali go z Zosią do siebie. Brązowy pompon też włączył się do gry, pękł balonik i uciekł. Pat zaczął go gonić, ale Mikan zwiał gdzieś w pioruny. Króliki muszą być bardzo płochliwe.
— 21.02.2004, 01:14:02
Pat wybrał sobie niebieski balonik. Odbijali go z Zosią do siebie. Brązowy pompon też włączył się do gry, pękł balonik i uciekł. Pat zaczął go gonić, ale Mikan zwiał gdzieś w pioruny. Króliki muszą być bardzo płochliwe.
— 21.02.2004, 01:14:02
Brązowy pompon (czyli królik) przeprowadził się z kuchni do salonu, bo tam już mu najwidoczniej łapki przymarzały do kamieni. A teraz siedzi dumny przed kominkiem...
— 18.02.2004, 22:27:34
...
Brązowy pompon (czyli królik) przeprowadził się z kuchni do salonu, bo tam już mu najwidoczniej łapki przymarzały do kamieni. A teraz siedzi dumny przed kominkiem...
Nie wiem skąd, ale tamtej nocy, kiedy wróciła, miała na sobie tą granatową suknię. Ja prawie zupełnie o tym zapomniałem, wybrałem ją dla Zosi dawno temu, w Anchorage… Kiedy Pat sobie drzemał w aucie, my poszliśmy na spacer na plażę. Coś baśniowego, osamotnieni nad brzegiem oceanu. Do tego lekka bryza, jej rozwiane, cynamonowe włosy.
— 18.03.2004, 22:50:28
...
Nie wiem skąd, ale tamtej nocy, kiedy wróciła, miała na sobie tą granatową suknię. Ja prawie zupełnie o tym zapomniałem, wybrałem ją dla Zosi dawno temu, w Anchorage… Kiedy Pat sobie drzemał w aucie, my poszliśmy na spacer na plażę. Coś baśniowego, osamotnieni nad brzegiem oceanu. Do tego lekka bryza, jej rozwiane, cynamonowe włosy.
— 18.03.2004, 22:50:28
...
Na peryferiach słońce tak świeci, że Pat nie daje nam spać. Mikan siedzi na parapecie i patrzy na świat. Pat narysował Zosi coś podobnego do jej obrazu, tylko że z glinianej donicy, zamiast storczyków, wyrastają serduszka na łodygach. Poprosił mnie, żebym oprawił to w ramkę i powiesił w sypialni.
— 17.03.2004, 20:24:23
Na peryferiach słońce tak świeci, że Pat nie daje nam spać. Mikan siedzi na parapecie i patrzy na świat. Pat narysował Zosi coś podobnego do jej obrazu, tylko że z glinianej donicy, zamiast storczyków, wyrastają serduszka na łodygach. Poprosił mnie, żebym oprawił to w ramkę i powiesił w sypialni.
— 17.03.2004, 20:24:23
...
Po czterech dniach Zosia napisała, że chce już wracać do domku na peryferiach. Wieczorem pojechaliśmy z Patem do Anchorage na lotnisko. Pat patrzył przez okno, zgadując, którym samolotem przyleci mama. ‘ten nie ten nie ten nie…’ Kiedy Pat rozpoznał mamę, puścił moją rękę i podreptał do niej szybciutko, wyciągając daleko ręce. Zosia wróciła do domu.
— 16.03.2004, 23:26:47
Po czterech dniach Zosia napisała, że chce już wracać do domku na peryferiach. Wieczorem pojechaliśmy z Patem do Anchorage na lotnisko. Pat patrzył przez okno, zgadując, którym samolotem przyleci mama. ‘ten nie ten nie ten nie…’ Kiedy Pat rozpoznał mamę, puścił moją rękę i podreptał do niej szybciutko, wyciągając daleko ręce. Zosia wróciła do domu.
— 16.03.2004, 23:26:47
Rankiem była lekka mżawka, wybraliśmy się z Patem na naszą drogę między polami. Zosia mawiała, że na jej końcu spotykają się wszyscy artyści. Ale teraz nie było jej z nami. Pat zbierał mokre kamyczki, nie zwracając uwagi na swoje mokre włoski. W końcu mnie spytał. Wytłumaczyłem mu, że mama niedługo wróci, że może narysować dla niej laurkę.
— 16.03.2004, 21:01:43
...
Rankiem była lekka mżawka, wybraliśmy się z Patem na naszą drogę między polami. Zosia mawiała, że na jej końcu spotykają się wszyscy artyści. Ale teraz nie było jej z nami. Pat zbierał mokre kamyczki, nie zwracając uwagi na swoje mokre włoski. W końcu mnie spytał. Wytłumaczyłem mu, że mama niedługo wróci, że może narysować dla niej laurkę.
— 16.03.2004, 21:01:43
Zosia wyznała mi, że musi się dowiedzieć, jaka jest. Powiedziała, że jeszcze trochę i przestawi się na fotografowanie nożyków do papieru albo w ogóle rzuci fotografię w cholerę. Odleciała do Paryża, spacerować przez Pont des Arts. Paryż to zawsze dobry pomysł.
— 15.03.2004, 23:58:13
...
Zosia wyznała mi, że musi się dowiedzieć, jaka jest. Powiedziała, że jeszcze trochę i przestawi się na fotografowanie nożyków do papieru albo w ogóle rzuci fotografię w cholerę. Odleciała do Paryża, spacerować przez Pont des Arts. Paryż to zawsze dobry pomysł.
— 15.03.2004, 23:58:13
Zosia zaczęła malować obraz. Przypatrywałem się jak nakreśla kształty płatków kwiatów, opowiadając przy tym Patowi bajkę. To były storczyki. Naskrobałem coś o tym w zeszycie, a kiedy Pat zasnął w fotelu, Zosia odłożyła pędzel i odeszła do sztalugi. Przykryła Pata kocem, na który zaraz wdrapał się brązowy pompon. Zosia przysunęła się do mnie na kanapie. Spałaszowaliśmy nasze ulubione powidła śliwkowe i zielone oliwki, na które królik nie miał najmniejszych szans.
— 15.03.2004, 20:51:03
...
Zosia zaczęła malować obraz. Przypatrywałem się jak nakreśla kształty płatków kwiatów, opowiadając przy tym Patowi bajkę. To były storczyki. Naskrobałem coś o tym w zeszycie, a kiedy Pat zasnął w fotelu, Zosia odłożyła pędzel i odeszła do sztalugi. Przykryła Pata kocem, na który zaraz wdrapał się brązowy pompon. Zosia przysunęła się do mnie na kanapie. Spałaszowaliśmy nasze ulubione powidła śliwkowe i zielone oliwki, na które królik nie miał najmniejszych szans.
— 15.03.2004, 20:51:03
W nocy znowu spadł śnieg, pewnie już ostatni raz tej zimy zasypało nam ganek. Pat wypatrzył jelenia, a kiedy ten uciekł, wpatrywał się długo w jego ślady - mały myśliwy. Pat oświadczył, że musimy go odszukać, pociągnął mnie za rękę i tak zaczęliśmy tropić jelenie.
— 8.03.2004, 23:29:35
...
W nocy znowu spadł śnieg, pewnie już ostatni raz tej zimy zasypało nam ganek. Pat wypatrzył jelenia, a kiedy ten uciekł, wpatrywał się długo w jego ślady - mały myśliwy. Pat oświadczył, że musimy go odszukać, pociągnął mnie za rękę i tak zaczęliśmy tropić jelenie.
— 8.03.2004, 23:29:35
...
Pat wybrał sobie niebieski balonik. Odbijali go z Zosią do siebie. Brązowy pompon też włączył się do gry, pękł balonik i uciekł. Pat zaczął go gonić, ale Mikan zwiał gdzieś w pioruny. Króliki muszą być bardzo płochliwe.
— 21.02.2004, 01:14:02
Pat wybrał sobie niebieski balonik. Odbijali go z Zosią do siebie. Brązowy pompon też włączył się do gry, pękł balonik i uciekł. Pat zaczął go gonić, ale Mikan zwiał gdzieś w pioruny. Króliki muszą być bardzo płochliwe.
— 21.02.2004, 01:14:02
Brązowy pompon (czyli królik) przeprowadził się z kuchni do salonu, bo tam już mu najwidoczniej łapki przymarzały do kamieni. A teraz siedzi dumny przed kominkiem...
— 18.02.2004, 22:27:34
...
Brązowy pompon (czyli królik) przeprowadził się z kuchni do salonu, bo tam już mu najwidoczniej łapki przymarzały do kamieni. A teraz siedzi dumny przed kominkiem...
— 18.02.2004, 22:27:34
...
Odebraliśmy Pata z przedszkola...
— 14.02.2004, 14:36:08
Odebraliśmy Pata z przedszkola...
— 14.02.2004, 14:36:08