miałem sen, że utopiłem dziecko (siebie). zanurzyłem tak głęboko, że choć bardzo chciało, nie mogłem wypłynnąć na powierzchnię. woda... nie była zimna. a raczej tego nie zauważyłem, bo zamiast wody otaczały mnie strumienie elektronów, warkocze myśli i stopniowo tracące kolor i blaknące. to także nie bolało, wówczas. teraz to jakby ból w żołądku, niedobór soli w organiźmie. A na scenie nie wystrzelił pistolet. tym lepszy wywarł efekt.
— 28.12.2004, 13:47:58
miałem sen, że utopiłem dziecko (siebie). zanurzyłem tak głęboko, że choć bardzo chciało, nie mogłem wypłynnąć na powierzchnię. woda... nie była zimna. a raczej tego nie zauważyłem, bo zamiast wody otaczały mnie strumienie elektronów, warkocze myśli i stopniowo tracące kolor i blaknące. to także nie bolało, wówczas. teraz to jakby ból w żołądku, niedobór soli w organiźmie. A na scenie nie wystrzelił pistolet. tym lepszy wywarł efekt.
— 28.12.2004, 13:47:58
Zabrałem Pata w góry, dzielnie sobie radził. Doszliśmy aż do przełęczy, na czterysta metrów. Zuch chłopak! Trawa w tym miejscy była rudawa, toteż Pat zasugerował nazwać to miejsce ‘polaną żelazną’. Zdziwiło mnie takie skojarzenie, w jego wieku, jednak chętnie na to przystałem. Widać stąd było załom fiordu i plażę, na której kiedyś usiłowałem złowić łososie. Pat wolał wówczas zbierać kamyczki. Naszego domku nie było widać, gdyż był skryty za lasem. Pat patrzył z otwartymi ustami na kontury szczytów na horyzoncie, za naszymi plecami. I musiałem mu obiecać, tak, że kiedyś tam też pójdziemy.
— 9.07.2004, 01:06:50
Zabrałem Pata w góry, dzielnie sobie radził. Doszliśmy aż do przełęczy, na czterysta metrów. Zuch chłopak! Trawa w tym miejscy była rudawa, toteż Pat zasugerował nazwać to miejsce ‘polaną żelazną’. Zdziwiło mnie takie skojarzenie, w jego wieku, jednak chętnie na to przystałem. Widać stąd było załom fiordu i plażę, na której kiedyś usiłowałem złowić łososie. Pat wolał wówczas zbierać kamyczki. Naszego domku nie było widać, gdyż był skryty za lasem. Pat patrzył z otwartymi ustami na kontury szczytów na horyzoncie, za naszymi plecami. I musiałem mu obiecać, tak, że kiedyś tam też pójdziemy.
— 9.07.2004, 01:06:50
Drzewko się przyjęło. Nie choruje, więc może niedługo będzie miało pierwsze odrosty. Wczoraj znaleźliśmy z Patem martwego ptaka. Leżał nieruchomy na piasku, na szczęście z zamkniętymi oczyma. Żółto-czarne piórka opadły bez chęci do życia. Ptaki są takie małe kiedy umierają, dużo mniejsze niż były za życia.
— 27.06.2004, 13:00:39
Drzewko się przyjęło. Nie choruje, więc może niedługo będzie miało pierwsze odrosty. Wczoraj znaleźliśmy z Patem martwego ptaka. Leżał nieruchomy na piasku, na szczęście z zamkniętymi oczyma. Żółto-czarne piórka opadły bez chęci do życia. Ptaki są takie małe kiedy umierają, dużo mniejsze niż były za życia.
— 27.06.2004, 13:00:39
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.