Dokładnie w czerwcu 2001 roku kupiłem swój pierwszy w życiu aparacik. Chciałem robić dobre zdjęcia, fascynowały mnie różne widoczki i detale. Kiepsko mi to wychodziło, ale robiłem... dużo zdjęć. Jedne lepsze, inne gorsze. I nadal tak jest. Od niedawna "fotografia jest dla mnie błaganiem chwili, by nie przestawała trwać". Choć sentyment do widoczków pozostał, wolę fabułę zaklętą w kawałku papieru.