Wyrok TSUE znów otworzył we mnie pytanie o to, czym właściwie jest małżeństwo. Gdy słyszę o jego „nowych” formach, wracam myślami do własnego rozumienia tej instytucji, zakorzenionego w przekonaniu, że małżeństwo z natury wyrasta ze spotkania kobiety i mężczyzny, z ich różnorodności i komplementarności. Ja rozumiem wyrok tak, że przypomina on o obowiązku poszanowania praw każdego człowieka, a nie o zmianie definicji małżeństwa, a dla mnie ta definicja pozostaje niezmienna. Związki jednopłciowe mogą mieć swoją przestrzeń, swoją wartość i ochronę, ale w moim odczuciu są bliższe partnerstwu niż temu, co od wieków nazywamy małżeństwem.
— 26.11.2025, 09:15:57
Osiemnastka Wery była jak chwilowe pęknięcie w czasie. Miejsce, gdzie młodość i dorosłość spotkały się bez pytania o granice. Młodzi wnieśli wir, w którym migotały śmiechy, światła i odwaga bycia „tu i teraz”. Dorośli z początku stali jak strażnicy wspomnień, lecz powoli rozpuszczali się w rytmie, jakby ktoś odkurzył w nich dawno zapomniane iskry. Wera stała pośrodku tego wiru, jak symbol przejścia: jeszcze wczoraj dziecko, dziś przewodniczka między dwoma światami. Tego wieczoru wszystko mieszało się swobodnie. Doświadczenie z lekkością, nostalgia z impulsem, cisza z hałasem. Może na tym polega dorastanie: na umiejętności tańczenia jednocześnie w przeszłości i przyszłości, nie gubiąc siebie pośrodku.
— 24.11.2025, 12:24:45
Słowa potrafią stworzyć iluzję. To ich największa magia i jednocześnie najsubtelniejsza pułapka. Wystarczy dobrze dobrana metafora, by zwykła rzecz zaczęła błyszczeć, a prosta emocja nabrała dramatyzmu. Język pozwala nam zmieniać proporcje świata: powiększać to, co małe, ukrywać to, co niewygodne, wygładzać ostre krawędzie. Często nawet nie zauważamy, kiedy zaczynamy wierzyć bardziej w opowieść niż w rzeczywistość. Zgrabnie zbudowane zdanie może nam podsunąć fałszywy obraz siebie, innych czy sytuacji. Ale ta iluzja nie jest wroga bywa też schronieniem, chwilowym filtrem, dzięki któremu łatwiej oswoić chaos. Sztuka polega na tym, by nie dać się słowom całkiem uwieść. Warto pamiętać, że choć mogą kreować światy, to my decydujemy, które z nich uznamy za prawdziwe.
— 24.11.2025, 12:06:00
„Nie sztuką jest mieć. Sztuką jest wiedzieć, co zrobić z tym, co się ma.” To zdanie od lat wraca do mnie w różnych momentach życia i twórczości. W świecie, w którym ciągle gromadzimy sprzęt, doświadczenia, pomysły, a nawet zdjęcia łatwo zapomnieć, że sama ilość niczego nie zmienia. Prawdziwa wartość rodzi się dopiero wtedy, gdy potrafimy wykorzystać to, co posiadamy: naszą wrażliwość, ograniczenia, narzędzia, czas, a nawet porażki. To one uczą nas szukania sensu tam, gdzie inni widzą tylko przypadek. Twórczość nie zaczyna się od idealnych warunków, lecz od decyzji, by świadomie pracować z tym, co jest tu i teraz. To właśnie ta umiejętność zamienia zwykłe elementy w coś znaczącego i osobistego.
— 21.11.2025, 15:42:38
Dziś wyszedłem z kina z poczuciem, że dawno żaden film nie poruszył mnie tak jak „Dom dobry” Wojciecha Smarzowskiego. Poszedłem bez większych oczekiwań, a dostałem historię pełną szczerości i ciepła, która wciąga od pierwszych minut. Reżyser świetnie pokazuje zwykłe życie z jego napięciami i emocjami, które każdy z nas zna, aż za dobrze. Aktorzy są niesamowicie naturalni, dzięki czemu łatwo się z nimi utożsamić. Wyszedłem z seansu poruszony, trochę zamyślony, ale przede wszystkim wdzięczny za tak dobre kino. To naprawdę film, który zostaje w głowie. Czekam na drugą część ukazującą przemoc kobiet względem mężczyzn. Chciałbym, żeby to zrobił też Wojciech Smarzowski.
— 19.11.2025, 17:24:26
Długo mnie tu nie było. Ostatni raz kliknąłem „dodaj zdjęcie” na plfoto prawie dwie dekady temu w czasach, gdy fotografowałem z inną energią, innymi oczami i zupełnie inną świadomością tego, po co to robię. Życie przez te lata płynęło własnym rytmem, a aparat… czasem kurzył się na półce, czasem był wiernym towarzyszem w podróży, ale nigdy nie zniknął z mojego świata całkowicie. Dziś wracam. Może trochę ostrożnie, może trochę niepewnie, ale z ogromną ciekawością. Pierwsze zdjęcie, które tu znów zamieściłem, przedstawia mnie z aparatem przy twarzy tak, jakbym naprawdę patrzył na Świat przez wizjer. To trochę symboliczny gest: spojrzenie na nowo, start od zera, początek opowieści, którą będę snuł w kolejnych fotografiach. Chcę, aby każdy następny kadr był fragmentem historii. Nie wiem jeszcze, dokąd mnie to zaprowadzi, ale właśnie to jest najciekawsze odkrywanie, dokąd prowadzi światło.
— 18.11.2025, 18:14:16
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.