"...zbyt zmęczona by czytać artykuły, ograniczyła się do obejrzenia zdjęć, bardzo licznych i kolorowych. Na środkowych stronach znajdował się duży reportaż poświęcony katastrofie, do jakiej doszło podczas pokazów lotniczych. Płonący samolot spadł na tłum widzów. Zdjęcia były ogromne i każde zajmowało dwie strony; widać było przerażonych ludzi biegnących we wszystkich kierunkach w spalonych ubraniach, poparzonych, zpłomykami wokół ciał; Agnes nie mogła oderwać wzroku i myślała o dzikiej radości fotografa, który, ziewając z nudów na sennym widowisku, spostrzegł nagle, jak z nieba spada na niego szczęście w postaci płonącego samolotu. Przerzuciła stronę i zobaczyła nagich ludzi na plaży oraz wielki tytuł: Zdjęcia z wakacji, jakich nie zobaczymy w albumie pałacu Buckingham, po którym następował królewski tekst zakończony zdaniem: „... lecz fotograf tam był: życie towarzyskie powraca na łamy kronik”. Był tam fotograf. Wszędzie jest jakiś fotograf. Fotograf ukryty za krzakiem. Fotograf przebrany za kulawego żebraka. Wszędzie jest oko. Wszędzie jest obiektyw. Agnes przypomniała sobie, że w dzieciństwie fascynowała ją myśl, iż Bóg ją widzi, widzi bez przerwy. Wtedy zapewne doświadczyła pierwszy raz owej rozkoszy, owej dziwnej przyjemności, jaką odczuwają ludzie, gdy są oglądani, oglądani wbrew sobie, oglądani w chwilach intymnych i gwałceni patrzeniem. Matka, która była wierząca mówiła jej: „Bóg cię widzi”, mając nadzieję, że odzwyczai ją od kłamstw, od obgryzania paznokci i dłubania w nosie, lecz skutek był zupełnie przeciwny: to właśnie wtedy gdy oddawała się złym nawykom albo w chwilach wstydu, Agnes wyobrażała sobie Boga i pokazywała mu, co robi. Pomyślała o siostrze królowej angielskiej i o tym, że aparat fotograficzny zastąpił teraz oko Boga." :: MILAN KUNDERA "Nieśmiertelność"
— 14.07.2001, 15:22:25
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.