Fotograf umawia się z kolegami na poranny plener. Wstaje rano, ubiera się, wychodzi z domu, a tam ulewa z silnym wiatrem. Spogląda w niebo i mruczy do siebie: "Nie, kurczę, daruję sobie dzisiaj". Wraca do domu. Rozbiera się cichutko, z ulgą wsuwa pod kołdrę i przytula się do śpiącej tyłem do niego żony. Żona pyta: - To Ty? - To ja - odpowiada szeptem fotograf. - Zmarzłeś? - Zmarzłem. - No widzisz, a ten idiota pojechał fotografować.
— 13.04.2009, 23:39:21
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.