Rozdział III (fragment) Nożyki we wszystkich maszynkach nie były zbyt ostre. To zapowiadało bolesne przeżycia podczas golenia, ale nie miałem wyjścia. Wybrałem żel Gillete Soft Skin with Conditioner, PH 5.3, w satynowej puszce i postanowiłem przytrzymać go dłużej na twarzy, tak by zaczął dobrze działać. Dla skrócenia oczekiwania wyszedłem z łazienki i udałem się w kierunku balkonu. W połowie drogi uświadomiłem sobie, że na zewnątrz jest -2 stopnie. To mogło negatywnie wpłynąć na działanie żelu. Nie miałem pewności, ale wolałem nie ryzykować. Poszedłem więc do kuchni, gdzie Karolina przygotowywała śniadanie. Kiedy tylko zobaczyła mnie z żelem na twarzy, natychmiast podeszła do mnie, przysuneła nos do mojej szyi i mocno wciągnęła powietrze. Zapach żelu podniecał ją, a lekkie skłonności do perwersji powodowały, że moja wysmarowana twarz i szyja działały na nią jak dobry afrodyzjak. Uciekłem szybko do łazienki. Żel zdążył już dobrze okrzepnąć i nie mogłem ryzykować uszkodzenia jego warstwy. Sprawdziłem lepkość żelu, odciągająć delikatnie skórę na szyi. Przy tej wilgotności powietrza, żel był nieco za suchy, dlatego zdecydpwałem się na dwuostrzowego wilkinsona. Jego pasek nawilżający mimo tępych nożyków, zachowywał jeszcze swoje właściwości. Zmoczyłem maszynkę i rozpocząłem golenie. Jak wiadomo, wilkinsony są przeznaczone do golenia z włosem, ale tym razem zdecydowałem na kierunek odwrotny z dodaniem lekkiego skosu od osi ułożenia włosów i napinania skóry z odciąganiem w kierunku przeciwnym do kierunku golenia. Ta technika powodowała lekkie podrażnienie, ale kompensowała w jakichś 30 procentach tępość nożyków i zmniejszała częściowo uczucie bólu.
— 23.11.2003, 05:23:44
Rozdział III (fragment) Nożyki we wszystkich maszynkach nie były zbyt ostre. To zapowiadało bolesne przeżycia podczas golenia, ale nie miałem wyjścia. Wybrałem żel Gillete Soft Skin with Conditioner, PH 5.3, w satynowej puszce i postanowiłem przytrzymać go dłużej na twarzy, tak by zaczął dobrze działać. Dla skrócenia oczekiwania wyszedłem z łazienki i udałem się w kierunku balkonu. W połowie drogi uświadomiłem sobie, że na zewnątrz jest -2 stopnie. To mogło negatywnie wpłynąć na działanie żelu. Nie miałem pewności, ale wolałem nie ryzykować. Poszedłem więc do kuchni, gdzie Karolina przygotowywała śniadanie. Kiedy tylko zobaczyła mnie z żelem na twarzy, natychmiast podeszła do mnie, przysuneła nos do mojej szyi i mocno wciągnęła powietrze. Zapach żelu podniecał ją, a lekkie skłonności do perwersji powodowały, że moja wysmarowana twarz i szyja działały na nią jak dobry afrodyzjak. Uciekłem szybko do łazienki. Żel zdążył już dobrze okrzepnąć i nie mogłem ryzykować uszkodzenia jego warstwy. Sprawdziłem lepkość żelu, odciągająć delikatnie skórę na szyi. Przy tej wilgotności powietrza, żel był nieco za suchy, dlatego zdecydpwałem się na dwuostrzowego wilkinsona. Jego pasek nawilżający mimo tępych nożyków, zachowywał jeszcze swoje właściwości. Zmoczyłem maszynkę i rozpocząłem golenie. Jak wiadomo, wilkinsony są przeznaczone do golenia z włosem, ale tym razem zdecydowałem na kierunek odwrotny z dodaniem lekkiego skosu od osi ułożenia włosów i napinania skóry z odciąganiem w kierunku przeciwnym do kierunku golenia. Ta technika powodowała lekkie podrażnienie, ale kompensowała w jakichś 30 procentach tępość nożyków i zmniejszała częściowo uczucie bólu.
— 23.11.2003, 05:23:44
Ten autor nie ma jeszcze komentarzy.