Krótkie ostrzeżenie w stronę barmana. Potrafię zabić. Proszę o bluesa.
Barman krzyczy: Blues dla Małej!
uśmiecham się rzucając na niego kątem oka.
Prawdopodobnie w życiu wcale nie chodzi o to by skończyć szkoły, założyć rodzinę i osiągnąć sukces. Może wcale nie trzeba robić wszystkiego tego, co wypada zrobić, co jest doskonałe w fałszywie pojmowanej moralności ludzi, patrzących na ciebie jak na stwora, kiedy żyjesz lub też starasz się żyć jak chcesz, bo kochasz, odczuwasz, bo nie ograniczasz się ideologią, formą, bo razisz ich rozwiązłością egzystencji.
Ostatecznie boisz się być inny, może lepszy, może gorszy, ładniejszy, mądrzejszy, boisz się wyróżnić, pokazać jak kochasz, pochwalić się tym, że ci dobrze bez pieniędzy, rodziny, męża, że lubisz siebie, życie, innych.
Nieodwołalnie żyjesz po kolei tak, jak chcą oni? kończysz studia, robisz karierę, masz piękną żonę, przystojnego męża i idealne dziecko. A potem pozostaje Ci już tylko czekać i patrzeć jak ci inni zazdroszczą cotygodniowych wizyt u kosmetyczki, zakupów w najlepszych butikach, męża ?naukowca, przemądrzałych dzieci, domu z ogrodem, wielkiego psa, bo ty kochasz wszystko co wielkie, ale co cię nie przerasta. Czy cokolwiek jest w stanie przerosnąć ciebie?
Wizerunkowo jestem stanowczo zbyt realistyczna jak na ten świat.
Z niesmakiem i niechlujnością wiodę ten marny pryzmat życia
- w końcu mało mnie obchodzi los ludzkości i odgrywanie superbohaterki w supermarkecie oszą.
Niezbyt często używam ostatnio małowidzialnych masek,
które tak doskonale komponują się z moją cerą.
Po prostu wrastają mi w skórę.
I już naprawdę nie wiem, skąd czerpać informacje na swój intymny temat.
Czy może ja jestem jakaś paranormalna, schizofreniczna, nielogiczna?
A może po prostu własnymi krytycznymi oczami robię sobie w twarzy dziury na niskobudżetowe gwiazdy,
które spadły z nieba na last minute o tutaj, przed moim mieszkaniem.