Spoko. Z nalogiem tak latwo nie zerwe. Poza tym my jestesmy w Krakowie, a cale nasze rodziny w Gdansku i okolicach wiec zobowiazalismy sie przynajmniej zdjecia im na sieci udostepniac ;) BEz siedzenia przy komputerze sie nie obejdzie ;)
Ano właśnie nie byłem pewien, o czym piszesz na pręgierzu ;-) A teraz już nic nie piszę, poczekam do piątku (chociaż wątpię, byś wtedy miał czas na czytanie ;-]).
Kraków to miasto samotników ze słuchwakami w uszach lub komórką w dłoni... :) Ale Kraków da się lubić, tutaj serce można znaleźć, tutaj serce można zgubić... :)
Spoko. Z nalogiem tak latwo nie zerwe. Poza tym my jestesmy w Krakowie, a cale nasze rodziny w Gdansku i okolicach wiec zobowiazalismy sie przynajmniej zdjecia im na sieci udostepniac ;) BEz siedzenia przy komputerze sie nie obejdzie ;)
Ano właśnie nie byłem pewien, o czym piszesz na pręgierzu ;-) A teraz już nic nie piszę, poczekam do piątku (chociaż wątpię, byś wtedy miał czas na czytanie ;-]).
Heh :) Już od 25 lutego. Zdjęcie jest z grudnia chyba ;) Pogratulujesz mi w piątek jak małą modelkę do zdjęć "odbiorę" :)
A to już? Można składać gratulacje? ;-)
Gdyby mnie to, że, gdy robiłem to zdjęcie, jakieś 100m dalej machała do mnie "wtedy jeszcze nie żona", z która byłem umówiony... to kto wie? :)))
Ech Janusz, przygarnij tę Modelkę, bo interesująca ;-) Zdjęcie zresztą też.
Kraków to miasto samotników ze słuchwakami w uszach lub komórką w dłoni... :) Ale Kraków da się lubić, tutaj serce można znaleźć, tutaj serce można zgubić... :)
Tytul nie mowi nic o nawiedzeniu:)) A czy zdjecie "nawiedzonej" to cos zlego? Calkiem dobra fota:))
nawiedzona jakaś czy jak :P