no niestey... to jest minus darmowych koncertow-- nie przychodza ludzie naprawde odczuwajacy muzyke,znajacy wykonawce i czekajacy od dluzszego czasu na wystep, tylko zwykly za przeproszeniem motloch , ktory wyznaje zasade- jak cos daja za darmo to bierz... a pozniej stoja jak te kolki i tepo gapia sie na scene nie rozpoznajac , a ni nie rozumiejac nic a nic... oczywiscie czasem zdarzy sie ze przyjdzie ktos kto tego w zyciu nie slyszal , ale od razu poczuje klimat, ale tych jest mniejszoc.... sie rozpisalem:]
hehe ... no ja na Satrianim należałem do motłochu :-D
no niestey... to jest minus darmowych koncertow-- nie przychodza ludzie naprawde odczuwajacy muzyke,znajacy wykonawce i czekajacy od dluzszego czasu na wystep, tylko zwykly za przeproszeniem motloch , ktory wyznaje zasade- jak cos daja za darmo to bierz... a pozniej stoja jak te kolki i tepo gapia sie na scene nie rozpoznajac , a ni nie rozumiejac nic a nic... oczywiscie czasem zdarzy sie ze przyjdzie ktos kto tego w zyciu nie slyszal , ale od razu poczuje klimat, ale tych jest mniejszoc.... sie rozpisalem:]
Niestety nie znam hiszpańskiego. Mnie bardziej niż nierozumienie tekstu przez publiczność martwiło kompletny brak odczuwania muzyki.
calkiem fajny koncercik byl... szkoda ze wiekszosc publicznosci rozumiala tylko to 'la familia grande'... ale i tak niezle... pozdrawiam