Brak chetnych... Ja wiem, sa firmy, ktore wciaz produjuja solidne (i nie udziwnione jak ten Linhof) manuale. Tyle, ze ceny niestety winduja idiotyczne... Tak jak by sie to robil rynek dla snobow - uzywam nie dlatego, ze chce korzystac z cech, a dlatego ze to drogie i modne/szpanerskie.
Jesli zas idzie o rynek na sredni format, to mysle ze powodzeniem cieszylyby sie sprzety (w rozsadnej cenie) klasy Pentaxa 67 czy Mamiyi RB67 (celowo nie pisze o 6x6, choc tu tez ssanie na rynku jest spore, a nie wszyscy dysponuja powiekszalnikami powyzej 6x6, nie mowiac juz o rzutnikach 6x7). I zapewne dalmierze, ale z sensem (niestety, dalmierze do 6x7 sa niewygodnie duze, az prosi sie o renesans miecha ;) - nie ma to jak aparat 6x9 wielkosci portfela ;)) ).
Ale pod warunkiem, ze nie bylby to maly obrazek. Kiedys z kims sie zastanawialem, i doszlismy do wniosku, ze: 1) kolorowy negatyw zemrze wczesniej czy pozniej - zjedza go cyfrowkowi pstrykacze. 2) ostanie sie czarnobialy negatyw ze wzgledu na swoje cechy, podobnie ostanie sie slajd (kolorowy i czarnobialy) ze wzgledu na trudnosc jego zastapienia plikiem. 3) ze wzgledu na postepujacy (ciekawe do jakich granic) wzrost jakosci syfry maly obrazek wczesniej czy pozniej przestanie byc konkurencyjny w centrum zainteresowania znajdzie sie sredni format - ze wzgledu na cechy, ktorych zadna cyfra w porownywalnej cenie nie bedzie posiadala. 4) o wielkim nie ma co gdybac, bo jego pozycja, mimo iz nisza waska, dlugo pozostanie nienaruszona (o ile wogole), a nawet jesli materialy do wielkiego znikna to mozna wrocic do zrodel i samemu produkowac negatywy ;) Jesli zas chodzi o produkcje sprzetu w rozsadnej cenie - byc moze jest za wczesnie na taki krok w sytuacji gdy rynek wtorny jeszcze jest dosc mocno nasycony sprawnym sprzetem. W miare uplywu czasu i wykruszania sie sprzety ssanie moze byc coraz wieksze. Zreszta takie sprzety jak Bessa R nie sa wcale szalenczo drogie, mozna sobie pozwolic na solidny dalmierz wprost ze sklepu - choc inna sprawa ze w sferach poczatkujacych amatorow dalmierz prawie nie funkcjonuje - tam sie to spolaryzowalo - glupia malpa i przesiadka na lustrzanke ktora ma opinie sprzetu dla profesjonalistow do wszystkiego. Dalmierz jest nisza gdzies obok tego nurtu, nieslusznie niedoceniana, ale jesli ktos sprobuje to pokocha (oczywiscie jesli nie zderzy sie w swoich oczekiwaniach z ograniczeniami dalmierza). Mowiac z wlasnego doswiadczenia - zaczynalem wieki temu od prostych celownikowych bez dalmierza, pozniej byl dluuuugi okres lustrzanki, po czym zaczela sie przygoda z dalmierzem (lustrzanki mikrofilmowej zdarza mi sie uzyc rzaaaaadko ze wzgledu na potrzebe specyficznej ogniskowej czy uzycia pierscieni makro) i duza matowka (tu juz bez wiekszego znaczenia, czy na lustrze, czy na miechu). Mikrofilmowa lustrzanke ostatni raz uzylem chyba 2 lata temu i to tylko incydentalnie ze wzgledu na zakrecona nan ogniskowa ;)
Nie wiem... jak sie na to patrzy, to czlowiek ma wrazenie, ze mechanizmy rynkowe przestaly dzialac... na oko wydaje sie, ze firma, ktora zaczelaby produkowac nowy sprzet manualny w normalnych cenach, moglaby dobrze zarabiac... ale jakos brak chetnych...
Wszystkie gluptaki maja za male matryce do takiego projektu. Ze wszystkich cyfrowych kompaktow jeden jedtny SONY R1 ma matryce zblizona do APS, a cala reszta ma skrawki krzemu wilekosci malego paznokcia. W tej chwili najtaniej moglbys uzyskac rozsadnej wielkosci matryce z Canona 300D, ale bylby problem zeby zmiescic jego flaki do Zorki.
Dlaczego Epson RD2 jest tak kretynsko drogi? Przeciez to korpus taniej Bessy R z wmontowanym ukladem elektroniki cyfrowki o mozliwosciach znacznie mniejszych niz wiekszosc malp (odpada chocby cala automatyka). Przeciez na zdrowy rozum powinno to byc niewiele drozsze od Bessy R. Caly czas mysle nad jednym projektem - wmontowania w stara Zorke ukladu od syfraka - problemem jest tylko znalezienie sprzetu z uszkodzonym obiektywem a sprawna cala reszta i jednoczesnie majacego mozliwosc oszukania go, tzn. zeby pracowal mimo iz zostal pozbawiony wlasnego obiektywu, no i o sensownym rozmiarze matrycy, bo gluptaki z fixed zoom czy pinhole wrecz maja smiesznie male matryce, tak ze nawet 15mm szklo robi sie solidnym tele - taki aparat funkcjonalnie bedzie dokladnie tym samym co RD2...
Hmmm, problem w tym, ze od pewnego czasu sprzet nowy, dobry, manualny, w nieuzasadniony (z punktu widzenia nabywcy) sposob pojechal cenami w gore - w koncu jesli chlam ma sie utrzymywac na pewnym cenowym poziomie zamiast leciec na pysk, to dla rownowagi ceny tego, co dobre musza byc windowane w gore. Kiedys w poczatkach juz to zjawisko rozwazalismy. A sprzet uzywany jest tani nie dlatego, ze zly, przechodzony, czy gorszy, ale wlasnie dlatego, ze taka wartosc daje mu rynek - zreszta nie ma powodu, zeby manualna puszka tak samo dobra jak taka sama manualna puszka 20 lat temu kosztowala teraz rzad wielkosci wiecej. Ja wiem, te gadki u super precyzji i kosmicznych technologiach... Dlaczego puszka Contaxa 645 mialaby kosztowac 12kPLN (cena sprzed kilku lat), a szkielko do niego drugie 12kPLN? (nawiasem dwukrotnie drozej niz w Stanach po doliczeniu podatkow ;) ) Powoli rynek nowych manualnych sprzetow (nie tylko sredni czy wielki format, ale i mikrofilm) robi sie rynkiem konesera z kretynskimi cenami - niby funkcjonuje to na zasadzie - przy niewielkim ssaniu rynku zarobic jak najwiecej. Ale to bledne kolo - ssanie jest niewielkie, bo cale ssanie na sprzet manualny srednioformatowy idzie w rynek sprzetu uzywanego z zupelnie innymi, sensownymi cenami...
wrobldob [ignoruj] 10.06.06 09:11 - ;))) Jest i tani, jest i drogi. Wez pod uwage dwie rzeczy - jest to sprzet mocno nietypowy - ze wzgledu na rozmiar klatki (mimo iz podpada pod srednioformatowa klisze), a dwa ze osprzet do niego masz nie dosc, ze od wielkiego formatu, to jeszcze z dodatkowymi, dedykowanymi mechanizmami do ostrzenia. I to sie sklada na cene. I jeszcze to, ze zarowno szklo jak i migawka to wspolczesna produkcja. A zarowno w srednim jak i wielkim mozna dzialac spokojnie z rownie dobrymi, a znacznie tanszymi, starszymi szklami i migawkami. I naprawde mozna dobrze wystartowac od kilkuset (ponizej 500) PLN zarowno w srednim jak i wielkim formacie :)
W takim wypadku stawiam raczej, ze wlascicielem byl faktycznie Japoniec (inna mozliwosc: Koreanczyk, ponoc to oni dominuja wsrod turystow w Angkorze). Japonce sa bogaci i lubia drogie zabawki. Pamietam kiedys, jak ogladalem wyposazenie jakiegos japonskiego audiofila. "Wyposazenie" jest lepszym slowem niz "sprzet", bo oprocz sprzetu za grube miliony mial jeszcze wybudowany specjalny bunkier do sluchania muzyki.
He he ;-). I kto mi mowil, ze sredni to tania zabawka? :-). Prawde powiedziawszy, jak to zobaczylem, myslalem, ze to jakis demobil, ktory idzie wyhaczyc na gieldzie w Stodole za jakies 800 zl ;-). Jak widze, totalnie nie docenilem przeciwnika ;-).
Samo szkielko 1600 dolkow, a jak chcesz miec jeszcze zmiane odleglosci, to doplacasz kolejne 400 dolkow. Szklo w zestawie ze zmieniaczem odleglosci i celownikiem to juz 4500 dolkow... Im bardziej skomplikowany zestaw tym drozej...
No, cena ladna ;) Ale sam korpus kosztuje 3000$ a szczerze mowiac, mozna sobie taki wydziergac samemu przy odrobinie zdolnosci. Pozostaje cena szkielka... do sprawdzenia, ale to juz jutro. Widze, ze sprzedaja tez z 75mm - jeszcze pikniej ;) A na razie dobranoc!
Tak szerokim katem trzeba z sensem, ale rzeczywiscie mozna wyciagnac cala bryle, a tlum zminiamalizowac do krasnoludkow. Albo wrecz na odwrot ;) Pamietasz te co z Heliara podsylalem kiedys? Co do polowania - fakt, trzeba probowac o roznych porach, ale jesli plan napiety, to rzeczywiscie sie nie da. Ale tu po raz kolejny sie potwierdza, ze pospiech zlym doradca...
O swicie troche ludzi przyszlo, ale nie bylo tragedii. Masz na poprzednim zdjeciu (choc fakt... tak z 10 osob wymaskowalem ;-). Tyle, ze o swicie jest dokladnie pod slonce. Angkor jest najlepiej oswietlony o zachodzie, ale ludzi jest wtedy masa. Slyszalem legendy, ze mozna probowac uderzac krotko po poludniu, kiedy upal jest najwiekszy i duzo ludzi zjezdza do miasta na obiad. Tyle, ze mialem zbyt napiety plan, zeby te legendy zweryfikowac... moze kiedys zrobie drugie podejscie ;-).
Tak. Przy takich katach spadek jasnosci na boki jest widoczny. Przy 4x5" (ca. 10x12cm) pewnie by jeszcze uszlo, ale przy 17cm juz ma znaczenie - do tych szkiel sa specjalne filtry ktore zaciemniaja proporcjonalnie srodek w efekcie likwidujac winietowanie. Swoja droga to takie szerokie katy strasznie oszukuja ludzi - wydaje im sie, ze sa hen poza kadrem, a tak naprawde zatrzymuja sie i robia glupie miny gdzies w kadrze ;)
No... pobliscy ludzie mijali faceta szerokim lukiem ;-). Troche wrazenia jednak robil. A tak swoja droga... czy do tego obiektywu trzeba stosowac specjalny filtr, ze tak powiem odwinietowujacy? Wydaje mi sie, ze mial cos takiego zalozone...
A ten tlum wcale bardzo nie przeszkadza ;) Powiedzialbym, ze ozywia scene ;) Sprobowalbym byc tam _przed_ tlumem mimo wszystko. Przeciez chyba nie wylewaja sie tam o swicie...?
Ale aparat jest srednioformatowy, na blone zwojowa. Wprawdzie miesci tylko 4 klatki na rolce 120 i 8 na 220 (nie dam glowy, czy obsluguje 220, ale pewnie tak), ale jest przez to wygodny. Niestety, wrazenia jak miech nie robi ;)
Ta migaweczka jest centralna ;) Klasyka do wielkiego formatu :) Zreszta szklo tez jest wielkoformatowe, Schneider Kreuznach 90mm i jak widac na obrazku 110st kat widzenia, czyli to, co tygrysy lubia najbardziej (ekwiwalent Heliarka 15mm :) )
Mialem na mysli, ze byc moze nie wierzysz mi co do ludzi w kadrze. Zobacz wlasnie na tym zdjeciu: 09.06.06 21:45 - dlugi pasaz, tlum i wiekszosc ludzi tak daleko, ze musialbys wyjac nie miech, ale mehagodzille z kieszeni, zeby zwrocili na Ciebie uwage ;-). Miejsce na bardzo mily kadr centralny, ale nie wiem, kiedy bylaby szansa, zeby zlapac je bez tlumu turystow... moze o samym wschodzie... ale wtedy swiatynia jest pod swiatlo...
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 22:24 - ano Linhof ;) W dodatku z fajnym szkielkiem ;) Tez bym takie chcial ;) To ten Japoniec? Nawiasem, przypatrz sie szklu (to tak a propos dyskusji o Alpie kiedys). Szklo jest wmontowane w migawke Copal, mozesz je sobie zamontowac na dowolnej puszce z filmem czy matryca na tylku i bedzie dzialalo.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 21:45 -
Alez wierze, dlaczego mialbym nie wierzyc? Po prostu opisuje sytuacje, ktora moglaby zaistniec, a nie zaistniala (w/g Twoich opisow) - rzeczywiscie nie miales szczescia do swiatla...
Mowisz o tym po lewej w bialym kapeluszu z szara skrzynka wiszaca mu na brzuchu? A skrzynka ma poziomy ciemny pasek i czerwona kropke na srodku? Niestety, za malo widac zeby cokolwiek powiedziec o tym sprzecie... :(
Poniewaz mam wrazenie, ze nie wierzysz mi do konca i poniewaz jeden obraz mowi tyle co 1000 slow... zobacz, co widzi obiektyw potwora: http://tiny.pl/tq4c :-). Widzisz teraz wage problemu? ;-). Zdjecie to zrobilem stojac obok Japonca, zeby mu w kadr nie wlazic... o ile dobrze pamietam. Bylo to robione o zachodzie slonca, jakos przy najmnniej z pol godziny przed zrobieniem zdjecia, pod ktorym dyskutujemy.
Ale jakbym tak wzial ze soba te magie i miecz i mimo wszystko kiche przywiozl (co zapewne mialoby miejsce ;-)... to nawet bym nie mial na co zwalic ;-))))
Moze podobnie, ale jednak nie do konca ;) Zacienony kominek, obraz na matowce i lupka do precyzyjnego ostrzenia. Co do poranka - pewnie swit jest krotki a slone szybko wskakuje na niebo - mysle, ze najciekawszy moment jest wlasnie o wschodzie. Co do potwora - nie musi byc duzy, ma miec atrybuty kojarzace sie z magia ;) Jakby stanal z czarna plachta na glowie... ;)
Widzialem kiedys jakiegos Japonca robiacego zdjecie Angkor Wat jakims analogowym potworem. Chyba jakis srednioformatowy wynalazek do panoram. Coz moge powiedziec... wlazili mu w kadr tak samo jak mnie ;-). Nie ma przepros...
Przez kominek z pewnoscia patrzy sie inaczej, ale czy lepiej? Rozdzielczosc wprawawdzie o niebo lepsza, ale czy to nie przypomina nieco pracy z odchylanym LCD?
Wstawales o szostej??? O szostej powinienes byc juz po sesji ;)) Lustrzanka jednooka, jaka by nie byla, nie robi wrazenia ;)) Wrazenie robi kominek, dwuuokie i miech ;)
Mysle o koncu pory deszczowej. Wtedy powinno byc coraz wiecej slonca i upal nieco mniej dokuczliwy (jestem cieplolubny, ale jak jest 40 w cieniu to jednak czlowiek czasem ma dosc ;-). Zreszta... z tego co wiem, pora deszczowa nie polega na tym, ze leje bez przerwy. Na pewno tak nie jest w Malezji, co znam z opowiesci mieszkanca. Co do Kambodzy, to musialbym sie jeszcze zorientowac.
He he ;-). Codziennie wstawalem tam o szostej. Oczywiscie, ze biegalem ze statywem. Wierz mi, ze 7D robi wrazenie, az moze za bardzo. Ale banda JapoKoreanczykow wysypujaca sie z autobusu jest jak gromada zombie i nie ma ze boli ;-).
Hmmm, to moze przyjechac tam jeszcze wczesniej... Nie wiem, jak z komunikacja, ale o swicie mysle ze mogloby byc ciekawie. Swiatlo... przeciez swiatlo gra kluczowa role. W porze deszczowej na swiatlo nie licz ;) Niewykluczone, ze gdybys sie ze statywem i powazna kamera rozstawil to jakis szacunek tabunow bys zyskal i nie pchaliby sie przed szklo. Z doswiadczenia wiem, jak ludzie potrafia reagowac na dziwne sprzety posadzone na statywie ;) Niby panuje powszechne kazdy pstrykac moze swoja cyfrowka, ale jak widza miech to jakas iskierka im sie w mozgu zapala ;)
"ktos szedl"... to w sumie malo powiedziane ;-). Zwykle byl to wysyp z autobusu pelnego Japoncow lub innych Koreancow (ponoc tych drugich do Angkoru przyjezdza najwiecej, jak dowiedzielismy sie od jednego kierowcy tuk-tuka).
Zebys wiedzial, ze ta architektura uciekala ;-). Pierwsza sprawa to byly tabuny turystow i jakos pech chcial, ze najczesciej, jak przybywalem w jakies miejsce, to bylem sam, ale tuz za mna juz ktos szedl. Jesli nie zdazylem zrobic zdjecia na czas, zazwyczaj potem bylo juz tylko gorzej... mialem jakas nieopisana moc przyciagania turystow ;-). Druga rzecz to swiatlo. Bylo bardzo zmienne. A te kamienie lubia promienie slonca - inaczej wygladaja na zdjeciach bardzo ponuro.
Wprawdzie uznaje sie, ze SLR jest sprzetem uniwersalnym (zrobisz nim praktycznie wszystko, lepiej lub gorzej) to jednak sa sprzety, ktorymi konkretne rzeczy zrobisz jesli nie lepiej, to na pewno nie gorzej.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 01:12 - widzisz, sprzet to narzedzie. I uzycie narzedzia przeklada sie chocby na sposob pracy i podejscie do tematu. Inaczej pracujesz lunetkowym dalmierzem (niezaleznie od formatu), inaczej pracujesz sprzetem z matowka (we wzierniku), inaczej pracujesz sprzetem z matowka (w kominku), jeszcze inaczej wielkoformatowcem, ba, nawet roznice beda jesli biegasz z aparatem w reku, a inaczej gdy masz go przypietego do statywu. Czy jest to klisza, czy cyfra, nie ma znaczenia w tym momencie. Oczywiscie, nie kazdy sprzet do kazdej sytuacji bedzie dobry - kazdy wymusza inne zachowania. Fakt, najprawdopodobniej nie zlapiesz wiekszosci okazji, ktore ci sie nadarzyly, ale przeciez architektura nie ucieka. Do okazji maly szybki dyskretny aparacik, do architektury sprzet, ktory wymusza dluzsza chwile zastanowienia sie i rezygnacje z pospiechu (tu akurat pospiech jest zlym doradca, w przeciwienstwie do lapania chwili). Tak jak raczej nie wezme Olka XA do architektury, tak i nie wezme RB67 do polowania na scenki na ulicy. Nie ma sprzetu uniwersalnego, do wszystkiego.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 00:56 - nie bierz tego do siebie - to byla raczej proba wytlumaczenia dlaczego wiecej jest ludzi niz architektury - jadac w egzotyczne dla nas srodowisko kulturowe jest wiele ciekawych, ciekawszych rzeczy, niz tylko dziedzictwo po minionych pokoleniach - to przede wszystkim ludzie zyjacy wspolczesnie, ich zycie i zachowania.
"panie Andrzeju, co pan czul, bo wszystko pieknie, pana wiersze i wspomnienia sa bardzo trafne, lecz publicznosc ziewa, gdyz chcialaby wiecej o rannych, zabitych i ogolnej liczbie ofiar" ;-)
can: obejrzalem czesc tych zdjec ;-). Nie bardzo mi sie podobaja ;-). Takie jelenie na rykowisku z mnichami w charakterze jeleni i ruinami w charakterze rykowiska ;-). Choc oczywiscie nie wszystkie ;-). Zreszta... jak patrze, to czesto powtarzaja sie te same kadry i sam mam na dysku troche podobnych, np. to z korzenskiem na scianach swiatyni Ta Prohm (bedzie). W albumie kupionym w Angkorze sa lepsze zdjecia. Szkoda, ze nie mialem go wczesniej, sciagnalbym pare pomyslow na kadry...
Srednioformatowca proponowal mi Piotr z Bialegostoku. Uwazam, ze za duza miare przykladacie do sprzetu. Jedno Wam przyznam - robiac na syfrze uzyskuje fatalna jakosc zdjec, przeszkadza mi to i byc moze kiedys mi zacznie przeszkadzac tak mocno, ze ciepne w kat wygode syfry i sie na kliszaka przerzuce... ale nie dojrzalem jeszcze do tego. Natomiast przesadzacie z cala ta filozofia. Pospiech przy robieniu tych zdjec wynikal nie z uzytego sprzetu, ale z calego mnostwa rzeczy, przede wszystkim z wymiaru urlopu, z ilosci dni, jakie moglem poswiecic na Angkor, z ilosci rzeczy, ktore chcialem tam zobaczyc (kiedys mi sie wydawalo, ze trzy dni to spokojni... a dzis widze, ze tydzien na Angkor to zadna przesada, wlasciwie w tydzien to sie mozna dopiero rozejrzec i zlapac drugi oddech), z tego, ze jak sie nie podrozuje samemu, to sie co chwila slyszy "przestan juz tam majstrowac przy tym aparacie, chodzmy" ;-), z tego, ze po ruinach chodzi cala masa turystow i jak sie trafi moment, ze ich nie ma, to rzeba dzialac bardzo szybko (bo nie zawsze mozna na taki moment wyczekac, majac juz wszystko poustawiane... zgodnie z teza Mroczka, jak po przybyciu na miejsce nie zdazylem od razu zrobic tego, co trzeba, to potem najczesciej bylo juz tylko gorzej ;-)... a w koncu z tego, ze byl potworny upal i czasem czlowiek marzyl tylko o cieniu i czyms do picia... generalnie, syfra pozwolila mi przynajmniej zlapac wiekszosc okazji, ktore mi sie nadarzyly (wlaczajac w to np. wlasnie te krotkie chwile, kiedy w kadrze nie bylo turystow). Z kliszakiem byloby tylko gorzej.
"Kulawe podejscie"... hmmm... po pierwsze poczekaj, bo od architektury zaczalem, ale inne rzeczy czekaja na swoja kolej, po drugie... architektury wszyscy dziwnie unikaja, a ta konkretna nie zasluzyla sobie na unikanie. W koncu, po trzecie... preferencji sie nie ocenia, jak sadze (w pewnych granicach, oczywiscie), hmmm? Osobiscie bardzo lubie architekture, uwielbiam ja ogladac, uwielbiam sobie wyobrazac jak to bylo, kiedy dany budynek budowano, uzytkowano, w koncu zniszczono... patrzac lubie cofac sie w myslach w czasie... Totez pokazuje architekture, mimo niklego w sumie odzewu... ktory mi jednakze lotto ;-). Bo przynajmniej jestem w zgodzie sam ze soba :-).
Byc moze bylaby szansa je ujac przy pionowym kadrze, albo jeszcze szerszym obiektywie... no coz... z calego serca polecam sie tam wybrac i sprobowac samemu, rowniez uczac sie na moich bledach ;-). Ja niezmordowanie lykam wszystkie zdjecia stamtad ;-).
Snowman: po kolei. co do perspektywy schodow w dol - musialbys mocno dac aparatem w dol, bo schody sa strome. Jakies 60 stopni albo i ostrzej. Jak sie na to wchodzi, masz wrazenie, ze jeden nieuwazny ruch i... pac ;-). Porownaj jeszcze tu: http://tiny.pl/tqgq. U gory schodow: Monika ;-)
Maarko: mialem ten sam problem z turystami. Jest ich duzo i zawsze musza jak te cmy wlazic prosto w obiektyw ;-). Na poprzednim zdjeciu czesc ludzi wycialem przez wielokrotna ekspozycje i skladanie kaltek z maskowaniem, tutaj musialem po prostu poczekac az zamykali obiekt i tlumy sie przerzedzily... stad tez nieciekawe swiatlo, jak juz pisalem... Zreszta... dam tez jedno zdejcie z turystami, zeby pokazac i to. Dotychczas chcialem pokazywac architekture i dlatego staralem sie ludzi w kadrze unikac.
A tak jeszcze mysle... Architekture ciezko fotografowac w biegu. Trzeba spokojnie podejsc, pokombinowac, wybrac miejsce, kadr, wyczekac swiatlo. Ktos kiedys proponowal Ci srednioformatowego kliszaka. I cos w tym jest. Matowka, kominek, kamera na statyw i spokojnie szukamy kadru kontemplujac obraz na matowce (nie we wzierniku). I wybierajac ten najciekawszy, najlepszy. Nie mowie, zeby od razu RB67 (ze wzgledu na wymienna optyke), ale jakis tani flexarecik z belarem i kompletem nasadek do tele i wide. Pomysl nad czyms takim.
wrobldob [ignoruj] 08.06.06 01:57 i wrobldob [ignoruj] 08.06.06 02:17 - ja wiem... pewnie wynika to z tego, ze zachowania ludzi, inne srodowisko i kultura sa dla wiekszosci ciekawsze. Powiem szczerze, ze jechac tylko po to, zeby skupic sie na architekturze, to tak troche kulawe podejscie - chyba ze dla kogos architektura jest rzeczywiscie jedynym celem. Bo przeciez swiat nie sklada sie tylko z architektury. Co do pelnych kadrow i pokazania caloksztaltu, to wynika to pewnie z tego, ze raz pokazuja wszystko i nic, a dwa ciezko zrobic dobre i ciekawe zdjecie caloksztaltu - wymaga to pewnie nie tylko czystego dokumentu, a bardziej pokombinowania z kadrem i chocby ogniskowa...
też robiłem zdjęcia w Angkor Wat miejsce które wprawia w osłupienie , ale widzę że miałeś farta bo ja jak byłem to w tym miejscu było tyle ludzi jak ,, Warszawie na Marszałkowskiej " muszę też coś wystawić z Kambodży
Marta i Daniel: Kambodza, okolice Sieam Reap, dawna stolica panstwa Khmerow, krolewstwa Angkoru. Rzuccie prosze okiem na zdjecia poprzednie, tam jest wiecej informacji, nie chce powtarzac ich pod kazdym zdjeciem, zeby nie nudzic ;-).
Bylem tam tylko trzy dni :-(. Dzisiaj wydaje mi sie, ze tydzien to minimum, zeby to wszystko zobaczyc we wzglednym spokoju. Ale tak to jest, jak czlowiek pracuje dla kapitalystow i zebrze o urlop ;-).
Hmm, może nie jest to fotka do NG, ale na pewno widać z niej, że miejsce jest warte obejrzenia.
Ale to napisz coś więcej, chociaż kraj dodaj do opisu, dla niezorientowanych, a może nawet region :-)
oj tam... nie kazdy musi od razu focic jak david alan harvey (ktorego zajebista fote z angkoru wlasnie znalazlem). ale on jest z national geo, a to sporo tlumaczy, pewnie siedzial miesiac albo dwa czekajac na dogodne swiatlo np. :)
Chcialbym sprobowac to moimi zdjeciami pokazac, dlatego tez bedzie dluzszy cykl, niezaleznie od ogladalnosci :-P ;-). A czy mi sie uda? Sam nie wiem... pewnie tez nie... ;-)
Jeszcze jedno zawsze mnie wkurzalo co do zdjec z Angkoru. Fotografujacy czesto skupiali sie na waskich kadrach, na walce przyrody z architektura. Generalnie w ogole z tych zdjec nie bylem w stanie wyobrazic sobie, jak to wszystko wyglada, jaka ma skale... otoz wbrew tym zdjeciom okazalo sie, ze to wszystko jest monumntalne, jest tego mnostwo i wiekszosc swiatyn jest niezle zachowana.
wrobldob na pbase jest pare fajnych ujec, ale rzeczywiscie wiekszosc jest srednia w necie, jeszcze poszukam. glownie mysle ze to problem ze swiatlem, no ale nie zawsze mozna sie znalezc we wlasciwym miejscu o wlasciwym czasie, zwlaszcza jesli jest to miejsce tak odlegle. mimo wszystko masz rozne dokonania w folio, rowniez naprawde swietne. a co do obrobki, moze wystarczyloby nieco zmiekczyc, zjechac z jasnoscia i podciagnac kontrast, ja wiem czy to az taka ingerencja? pzdr :)
jest ok :o)
Na moj gust przesadzili nieco, ale fakt, ze turysci sa tam prawdziwa plaga... zwlaszcza poludniowokoreanczycy, ktorych przyjezdza najwiecej.
Widziolech ;-).
a o Angkor był artykulik w piątkowej GW chyba, że niszczeje...
Nie jadam kolorowych negatywow :-P :-)))
Brak chetnych... Ja wiem, sa firmy, ktore wciaz produjuja solidne (i nie udziwnione jak ten Linhof) manuale. Tyle, ze ceny niestety winduja idiotyczne... Tak jak by sie to robil rynek dla snobow - uzywam nie dlatego, ze chce korzystac z cech, a dlatego ze to drogie i modne/szpanerskie.
Jesli zas idzie o rynek na sredni format, to mysle ze powodzeniem cieszylyby sie sprzety (w rozsadnej cenie) klasy Pentaxa 67 czy Mamiyi RB67 (celowo nie pisze o 6x6, choc tu tez ssanie na rynku jest spore, a nie wszyscy dysponuja powiekszalnikami powyzej 6x6, nie mowiac juz o rzutnikach 6x7). I zapewne dalmierze, ale z sensem (niestety, dalmierze do 6x7 sa niewygodnie duze, az prosi sie o renesans miecha ;) - nie ma to jak aparat 6x9 wielkosci portfela ;)) ).
Ale pod warunkiem, ze nie bylby to maly obrazek. Kiedys z kims sie zastanawialem, i doszlismy do wniosku, ze: 1) kolorowy negatyw zemrze wczesniej czy pozniej - zjedza go cyfrowkowi pstrykacze. 2) ostanie sie czarnobialy negatyw ze wzgledu na swoje cechy, podobnie ostanie sie slajd (kolorowy i czarnobialy) ze wzgledu na trudnosc jego zastapienia plikiem. 3) ze wzgledu na postepujacy (ciekawe do jakich granic) wzrost jakosci syfry maly obrazek wczesniej czy pozniej przestanie byc konkurencyjny w centrum zainteresowania znajdzie sie sredni format - ze wzgledu na cechy, ktorych zadna cyfra w porownywalnej cenie nie bedzie posiadala. 4) o wielkim nie ma co gdybac, bo jego pozycja, mimo iz nisza waska, dlugo pozostanie nienaruszona (o ile wogole), a nawet jesli materialy do wielkiego znikna to mozna wrocic do zrodel i samemu produkowac negatywy ;) Jesli zas chodzi o produkcje sprzetu w rozsadnej cenie - byc moze jest za wczesnie na taki krok w sytuacji gdy rynek wtorny jeszcze jest dosc mocno nasycony sprawnym sprzetem. W miare uplywu czasu i wykruszania sie sprzety ssanie moze byc coraz wieksze. Zreszta takie sprzety jak Bessa R nie sa wcale szalenczo drogie, mozna sobie pozwolic na solidny dalmierz wprost ze sklepu - choc inna sprawa ze w sferach poczatkujacych amatorow dalmierz prawie nie funkcjonuje - tam sie to spolaryzowalo - glupia malpa i przesiadka na lustrzanke ktora ma opinie sprzetu dla profesjonalistow do wszystkiego. Dalmierz jest nisza gdzies obok tego nurtu, nieslusznie niedoceniana, ale jesli ktos sprobuje to pokocha (oczywiscie jesli nie zderzy sie w swoich oczekiwaniach z ograniczeniami dalmierza). Mowiac z wlasnego doswiadczenia - zaczynalem wieki temu od prostych celownikowych bez dalmierza, pozniej byl dluuuugi okres lustrzanki, po czym zaczela sie przygoda z dalmierzem (lustrzanki mikrofilmowej zdarza mi sie uzyc rzaaaaadko ze wzgledu na potrzebe specyficznej ogniskowej czy uzycia pierscieni makro) i duza matowka (tu juz bez wiekszego znaczenia, czy na lustrze, czy na miechu). Mikrofilmowa lustrzanke ostatni raz uzylem chyba 2 lata temu i to tylko incydentalnie ze wzgledu na zakrecona nan ogniskowa ;)
Nie wiem... jak sie na to patrzy, to czlowiek ma wrazenie, ze mechanizmy rynkowe przestaly dzialac... na oko wydaje sie, ze firma, ktora zaczelaby produkowac nowy sprzet manualny w normalnych cenach, moglaby dobrze zarabiac... ale jakos brak chetnych...
Wszystkie gluptaki maja za male matryce do takiego projektu. Ze wszystkich cyfrowych kompaktow jeden jedtny SONY R1 ma matryce zblizona do APS, a cala reszta ma skrawki krzemu wilekosci malego paznokcia. W tej chwili najtaniej moglbys uzyskac rozsadnej wielkosci matryce z Canona 300D, ale bylby problem zeby zmiescic jego flaki do Zorki.
Dlaczego Epson RD2 jest tak kretynsko drogi? Przeciez to korpus taniej Bessy R z wmontowanym ukladem elektroniki cyfrowki o mozliwosciach znacznie mniejszych niz wiekszosc malp (odpada chocby cala automatyka). Przeciez na zdrowy rozum powinno to byc niewiele drozsze od Bessy R. Caly czas mysle nad jednym projektem - wmontowania w stara Zorke ukladu od syfraka - problemem jest tylko znalezienie sprzetu z uszkodzonym obiektywem a sprawna cala reszta i jednoczesnie majacego mozliwosc oszukania go, tzn. zeby pracowal mimo iz zostal pozbawiony wlasnego obiektywu, no i o sensownym rozmiarze matrycy, bo gluptaki z fixed zoom czy pinhole wrecz maja smiesznie male matryce, tak ze nawet 15mm szklo robi sie solidnym tele - taki aparat funkcjonalnie bedzie dokladnie tym samym co RD2...
Hmmm, problem w tym, ze od pewnego czasu sprzet nowy, dobry, manualny, w nieuzasadniony (z punktu widzenia nabywcy) sposob pojechal cenami w gore - w koncu jesli chlam ma sie utrzymywac na pewnym cenowym poziomie zamiast leciec na pysk, to dla rownowagi ceny tego, co dobre musza byc windowane w gore. Kiedys w poczatkach juz to zjawisko rozwazalismy. A sprzet uzywany jest tani nie dlatego, ze zly, przechodzony, czy gorszy, ale wlasnie dlatego, ze taka wartosc daje mu rynek - zreszta nie ma powodu, zeby manualna puszka tak samo dobra jak taka sama manualna puszka 20 lat temu kosztowala teraz rzad wielkosci wiecej. Ja wiem, te gadki u super precyzji i kosmicznych technologiach... Dlaczego puszka Contaxa 645 mialaby kosztowac 12kPLN (cena sprzed kilku lat), a szkielko do niego drugie 12kPLN? (nawiasem dwukrotnie drozej niz w Stanach po doliczeniu podatkow ;) ) Powoli rynek nowych manualnych sprzetow (nie tylko sredni czy wielki format, ale i mikrofilm) robi sie rynkiem konesera z kretynskimi cenami - niby funkcjonuje to na zasadzie - przy niewielkim ssaniu rynku zarobic jak najwiecej. Ale to bledne kolo - ssanie jest niewielkie, bo cale ssanie na sprzet manualny srednioformatowy idzie w rynek sprzetu uzywanego z zupelnie innymi, sensownymi cenami...
Ale tez bylem w porze goracej... Jakos w grudniu powinno tam byc chlodniej.
autokreator: co masz na mysli? Bylo cieplo. Jestem raczej cieplolubny, a jednak czasem mialem dosc...
Ale przyznam, ze myslalem, ze nawet nowy sredni format jest tanszy od przyzwoitej syfry.
Ale mowisz o sprzecie uzywanym. Nowego tak taniego raczej nie kupisz...
wrobldob [ignoruj] 10.06.06 09:11 - ;))) Jest i tani, jest i drogi. Wez pod uwage dwie rzeczy - jest to sprzet mocno nietypowy - ze wzgledu na rozmiar klatki (mimo iz podpada pod srednioformatowa klisze), a dwa ze osprzet do niego masz nie dosc, ze od wielkiego formatu, to jeszcze z dodatkowymi, dedykowanymi mechanizmami do ostrzenia. I to sie sklada na cene. I jeszcze to, ze zarowno szklo jak i migawka to wspolczesna produkcja. A zarowno w srednim jak i wielkim mozna dzialac spokojnie z rownie dobrymi, a znacznie tanszymi, starszymi szklami i migawkami. I naprawde mozna dobrze wystartowac od kilkuset (ponizej 500) PLN zarowno w srednim jak i wielkim formacie :)
zazdroszczę Ci że tam byłeś czy klimat jest tam "dla normalnych ludzi:?
W takim wypadku stawiam raczej, ze wlascicielem byl faktycznie Japoniec (inna mozliwosc: Koreanczyk, ponoc to oni dominuja wsrod turystow w Angkorze). Japonce sa bogaci i lubia drogie zabawki. Pamietam kiedys, jak ogladalem wyposazenie jakiegos japonskiego audiofila. "Wyposazenie" jest lepszym slowem niz "sprzet", bo oprocz sprzetu za grube miliony mial jeszcze wybudowany specjalny bunkier do sluchania muzyki.
He he ;-). I kto mi mowil, ze sredni to tania zabawka? :-). Prawde powiedziawszy, jak to zobaczylem, myslalem, ze to jakis demobil, ktory idzie wyhaczyc na gieldzie w Stodole za jakies 800 zl ;-). Jak widze, totalnie nie docenilem przeciwnika ;-).
Samo szkielko 1600 dolkow, a jak chcesz miec jeszcze zmiane odleglosci, to doplacasz kolejne 400 dolkow. Szklo w zestawie ze zmieniaczem odleglosci i celownikiem to juz 4500 dolkow... Im bardziej skomplikowany zestaw tym drozej...
Sam filtr centralny 400 dolkow kosztuje ;)
No, cena ladna ;) Ale sam korpus kosztuje 3000$ a szczerze mowiac, mozna sobie taki wydziergac samemu przy odrobinie zdolnosci. Pozostaje cena szkielka... do sprawdzenia, ale to juz jutro. Widze, ze sprzedaja tez z 75mm - jeszcze pikniej ;) A na razie dobranoc!
Wiesz ile taki Linhof kosztuje? Prosze: http:// www.adorama.com/ LF11372.html. Osz... ku... ;-)
Tak szerokim katem trzeba z sensem, ale rzeczywiscie mozna wyciagnac cala bryle, a tlum zminiamalizowac do krasnoludkow. Albo wrecz na odwrot ;) Pamietasz te co z Heliara podsylalem kiedys? Co do polowania - fakt, trzeba probowac o roznych porach, ale jesli plan napiety, to rzeczywiscie sie nie da. Ale tu po raz kolejny sie potwierdza, ze pospiech zlym doradca...
Swoja droga... chcialbym zobaczyc, jakie zdjecie facetowi wyszlo... moze przez szeroki kat ten tlum troche zmalal...
O swicie troche ludzi przyszlo, ale nie bylo tragedii. Masz na poprzednim zdjeciu (choc fakt... tak z 10 osob wymaskowalem ;-). Tyle, ze o swicie jest dokladnie pod slonce. Angkor jest najlepiej oswietlony o zachodzie, ale ludzi jest wtedy masa. Slyszalem legendy, ze mozna probowac uderzac krotko po poludniu, kiedy upal jest najwiekszy i duzo ludzi zjezdza do miasta na obiad. Tyle, ze mialem zbyt napiety plan, zeby te legendy zweryfikowac... moze kiedys zrobie drugie podejscie ;-).
Tak. Przy takich katach spadek jasnosci na boki jest widoczny. Przy 4x5" (ca. 10x12cm) pewnie by jeszcze uszlo, ale przy 17cm juz ma znaczenie - do tych szkiel sa specjalne filtry ktore zaciemniaja proporcjonalnie srodek w efekcie likwidujac winietowanie. Swoja droga to takie szerokie katy strasznie oszukuja ludzi - wydaje im sie, ze sa hen poza kadrem, a tak naprawde zatrzymuja sie i robia glupie miny gdzies w kadrze ;)
No... pobliscy ludzie mijali faceta szerokim lukiem ;-). Troche wrazenia jednak robil. A tak swoja droga... czy do tego obiektywu trzeba stosowac specjalny filtr, ze tak powiem odwinietowujacy? Wydaje mi sie, ze mial cos takiego zalozone...
A ten tlum wcale bardzo nie przeszkadza ;) Powiedzialbym, ze ozywia scene ;) Sprobowalbym byc tam _przed_ tlumem mimo wszystko. Przeciez chyba nie wylewaja sie tam o swicie...?
Ale aparat jest srednioformatowy, na blone zwojowa. Wprawdzie miesci tylko 4 klatki na rolce 120 i 8 na 220 (nie dam glowy, czy obsluguje 220, ale pewnie tak), ale jest przez to wygodny. Niestety, wrazenia jak miech nie robi ;)
Ta migaweczka jest centralna ;) Klasyka do wielkiego formatu :) Zreszta szklo tez jest wielkoformatowe, Schneider Kreuznach 90mm i jak widac na obrazku 110st kat widzenia, czyli to, co tygrysy lubia najbardziej (ekwiwalent Heliarka 15mm :) )
Dzis juz niewiele napisze, ale poki co jeszcze kilka slow o sprzecie ;)
Wlasnie przyuwazylem tego Copala tez. Z tego co wiem, Copal robi migawki i do SLR Minolt.
To ten Japoniec. A co to za szklo?
Mialem na mysli, ze byc moze nie wierzysz mi co do ludzi w kadrze. Zobacz wlasnie na tym zdjeciu: 09.06.06 21:45 - dlugi pasaz, tlum i wiekszosc ludzi tak daleko, ze musialbys wyjac nie miech, ale mehagodzille z kieszeni, zeby zwrocili na Ciebie uwage ;-). Miejsce na bardzo mily kadr centralny, ale nie wiem, kiedy bylaby szansa, zeby zlapac je bez tlumu turystow... moze o samym wschodzie... ale wtedy swiatynia jest pod swiatlo...
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 22:24 - ano Linhof ;) W dodatku z fajnym szkielkiem ;) Tez bym takie chcial ;) To ten Japoniec? Nawiasem, przypatrz sie szklu (to tak a propos dyskusji o Alpie kiedys). Szklo jest wmontowane w migawke Copal, mozesz je sobie zamontowac na dowolnej puszce z filmem czy matryca na tylku i bedzie dzialalo.
Nie. 09.06.06 21:36 i 09.06.06 22:24. Skrzynka, o ktorej mowisz, chyba nie jest w ogole aparatem. Wyglada na torbe... moze na kamere.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 21:45 - Alez wierze, dlaczego mialbym nie wierzyc? Po prostu opisuje sytuacje, ktora moglaby zaistniec, a nie zaistniala (w/g Twoich opisow) - rzeczywiscie nie miales szczescia do swiatla...
Mowisz o tym po lewej w bialym kapeluszu z szara skrzynka wiszaca mu na brzuchu? A skrzynka ma poziomy ciemny pasek i czerwona kropke na srodku? Niestety, za malo widac zeby cokolwiek powiedziec o tym sprzecie... :(
Kurcze, pisze jak Dederko, ale taka jest prawda. Architektura to nie tylko bryla, ale i swiatlo ktore na niej gra...
Choc swoja droga troche za malo sie slizga, idealem byloby gdyby zalomy muru dawaly dlugie cienie :)
:) No i na takie swiatlo trzeba polowac ;) Przelatywam czasami, zaraz lookne dalej, zwlaszcza na Japonca ;)
Linhof? http://tiny.pl/tq4b
Poniewaz mam wrazenie, ze nie wierzysz mi do konca i poniewaz jeden obraz mowi tyle co 1000 slow... zobacz, co widzi obiektyw potwora: http://tiny.pl/tq4c :-). Widzisz teraz wage problemu? ;-). Zdjecie to zrobilem stojac obok Japonca, zeby mu w kadr nie wlazic... o ile dobrze pamietam. Bylo to robione o zachodzie slonca, jakos przy najmnniej z pol godziny przed zrobieniem zdjecia, pod ktorym dyskutujemy.
Na deser masz Japonca z potworem: http://tiny.pl/tq49. Moze wiesz, co to za bydle? ;-)
Bingo ;-). Pojawilo sie na moment dopiero kiedy odwiedzalismy kolejna, tym razem malenka swiatynke: http://tiny.pl/tq4g
A gdzie tam jest slonce? Za chmurami? Powinno byc w ten desen jak na 915349 na oswietlonej czesci. wrobldob [ignoruj] 09.06.06 21:05 ;)
Poprzednie zdjecie jest zrobione tuz po wschodzie slonca. Sam ocen swiatlo.
Ale jakbym tak wzial ze soba te magie i miecz i mimo wszystko kiche przywiozl (co zapewne mialoby miejsce ;-)... to nawet bym nie mial na co zwalic ;-))))
A zupelnie powaznie - byc przed wschodem, wybrac, ustawic sie, wyczekac swiatla, zrobic kilka i zmyc sie / wtopic w tlum.
Moze podobnie, ale jednak nie do konca ;) Zacienony kominek, obraz na matowce i lupka do precyzyjnego ostrzenia. Co do poranka - pewnie swit jest krotki a slone szybko wskakuje na niebo - mysle, ze najciekawszy moment jest wlasnie o wschodzie. Co do potwora - nie musi byc duzy, ma miec atrybuty kojarzace sie z magia ;) Jakby stanal z czarna plachta na glowie... ;)
Widzialem kiedys jakiegos Japonca robiacego zdjecie Angkor Wat jakims analogowym potworem. Chyba jakis srednioformatowy wynalazek do panoram. Coz moge powiedziec... wlazili mu w kadr tak samo jak mnie ;-). Nie ma przepros...
Ale tam sie robi jasno dopiero po szostej. Tam dzien jest krotki, to juz dosc blisko rownika jest.
Przez kominek z pewnoscia patrzy sie inaczej, ale czy lepiej? Rozdzielczosc wprawawdzie o niebo lepsza, ale czy to nie przypomina nieco pracy z odchylanym LCD?
Wstawales o szostej??? O szostej powinienes byc juz po sesji ;)) Lustrzanka jednooka, jaka by nie byla, nie robi wrazenia ;)) Wrazenie robi kominek, dwuuokie i miech ;)
Mysle o koncu pory deszczowej. Wtedy powinno byc coraz wiecej slonca i upal nieco mniej dokuczliwy (jestem cieplolubny, ale jak jest 40 w cieniu to jednak czlowiek czasem ma dosc ;-). Zreszta... z tego co wiem, pora deszczowa nie polega na tym, ze leje bez przerwy. Na pewno tak nie jest w Malezji, co znam z opowiesci mieszkanca. Co do Kambodzy, to musialbym sie jeszcze zorientowac.
He he ;-). Codziennie wstawalem tam o szostej. Oczywiscie, ze biegalem ze statywem. Wierz mi, ze 7D robi wrazenie, az moze za bardzo. Ale banda JapoKoreanczykow wysypujaca sie z autobusu jest jak gromada zombie i nie ma ze boli ;-).
Hmmm, to moze przyjechac tam jeszcze wczesniej... Nie wiem, jak z komunikacja, ale o swicie mysle ze mogloby byc ciekawie. Swiatlo... przeciez swiatlo gra kluczowa role. W porze deszczowej na swiatlo nie licz ;) Niewykluczone, ze gdybys sie ze statywem i powazna kamera rozstawil to jakis szacunek tabunow bys zyskal i nie pchaliby sie przed szklo. Z doswiadczenia wiem, jak ludzie potrafia reagowac na dziwne sprzety posadzone na statywie ;) Niby panuje powszechne kazdy pstrykac moze swoja cyfrowka, ale jak widza miech to jakas iskierka im sie w mozgu zapala ;)
Zastanawiam sie... moze by tam wartalo wybrac sie w porze deszczowej...?
Swiatynie zatem wprawdzie przepiekne, ale robienie w nich zdjec nie jest az takie latwe ;-).
"ktos szedl"... to w sumie malo powiedziane ;-). Zwykle byl to wysyp z autobusu pelnego Japoncow lub innych Koreancow (ponoc tych drugich do Angkoru przyjezdza najwiecej, jak dowiedzielismy sie od jednego kierowcy tuk-tuka).
Zebys wiedzial, ze ta architektura uciekala ;-). Pierwsza sprawa to byly tabuny turystow i jakos pech chcial, ze najczesciej, jak przybywalem w jakies miejsce, to bylem sam, ale tuz za mna juz ktos szedl. Jesli nie zdazylem zrobic zdjecia na czas, zazwyczaj potem bylo juz tylko gorzej... mialem jakas nieopisana moc przyciagania turystow ;-). Druga rzecz to swiatlo. Bylo bardzo zmienne. A te kamienie lubia promienie slonca - inaczej wygladaja na zdjeciach bardzo ponuro.
Wprawdzie uznaje sie, ze SLR jest sprzetem uniwersalnym (zrobisz nim praktycznie wszystko, lepiej lub gorzej) to jednak sa sprzety, ktorymi konkretne rzeczy zrobisz jesli nie lepiej, to na pewno nie gorzej.
I jeszcze a propos roznicy miedzy wziernikiem a kominkiem - naprawde inaczej patrzy sie na i postrzega obraz w obu tych celownikach.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 01:12 - widzisz, sprzet to narzedzie. I uzycie narzedzia przeklada sie chocby na sposob pracy i podejscie do tematu. Inaczej pracujesz lunetkowym dalmierzem (niezaleznie od formatu), inaczej pracujesz sprzetem z matowka (we wzierniku), inaczej pracujesz sprzetem z matowka (w kominku), jeszcze inaczej wielkoformatowcem, ba, nawet roznice beda jesli biegasz z aparatem w reku, a inaczej gdy masz go przypietego do statywu. Czy jest to klisza, czy cyfra, nie ma znaczenia w tym momencie. Oczywiscie, nie kazdy sprzet do kazdej sytuacji bedzie dobry - kazdy wymusza inne zachowania. Fakt, najprawdopodobniej nie zlapiesz wiekszosci okazji, ktore ci sie nadarzyly, ale przeciez architektura nie ucieka. Do okazji maly szybki dyskretny aparacik, do architektury sprzet, ktory wymusza dluzsza chwile zastanowienia sie i rezygnacje z pospiechu (tu akurat pospiech jest zlym doradca, w przeciwienstwie do lapania chwili). Tak jak raczej nie wezme Olka XA do architektury, tak i nie wezme RB67 do polowania na scenki na ulicy. Nie ma sprzetu uniwersalnego, do wszystkiego.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 00:56 - nie bierz tego do siebie - to byla raczej proba wytlumaczenia dlaczego wiecej jest ludzi niz architektury - jadac w egzotyczne dla nas srodowisko kulturowe jest wiele ciekawych, ciekawszych rzeczy, niz tylko dziedzictwo po minionych pokoleniach - to przede wszystkim ludzie zyjacy wspolczesnie, ich zycie i zachowania.
wrobldob [ignoruj] 09.06.06 00:44 - pewnie bys nie pacnal ;) A schody ciekawe i mogly by ladnie zagrac ;)
To ja tez po kolei ;)
Tak mi sie z Maslowskiej jakos skojarzylo ;-)
"panie Andrzeju, co pan czul, bo wszystko pieknie, pana wiersze i wspomnienia sa bardzo trafne, lecz publicznosc ziewa, gdyz chcialaby wiecej o rannych, zabitych i ogolnej liczbie ofiar" ;-)
Troszke oczywiscie przesadzam ;-P ;-)
can: obejrzalem czesc tych zdjec ;-). Nie bardzo mi sie podobaja ;-). Takie jelenie na rykowisku z mnichami w charakterze jeleni i ruinami w charakterze rykowiska ;-). Choc oczywiscie nie wszystkie ;-). Zreszta... jak patrze, to czesto powtarzaja sie te same kadry i sam mam na dysku troche podobnych, np. to z korzenskiem na scianach swiatyni Ta Prohm (bedzie). W albumie kupionym w Angkorze sa lepsze zdjecia. Szkoda, ze nie mialem go wczesniej, sciagnalbym pare pomyslow na kadry...
Srednioformatowca proponowal mi Piotr z Bialegostoku. Uwazam, ze za duza miare przykladacie do sprzetu. Jedno Wam przyznam - robiac na syfrze uzyskuje fatalna jakosc zdjec, przeszkadza mi to i byc moze kiedys mi zacznie przeszkadzac tak mocno, ze ciepne w kat wygode syfry i sie na kliszaka przerzuce... ale nie dojrzalem jeszcze do tego. Natomiast przesadzacie z cala ta filozofia. Pospiech przy robieniu tych zdjec wynikal nie z uzytego sprzetu, ale z calego mnostwa rzeczy, przede wszystkim z wymiaru urlopu, z ilosci dni, jakie moglem poswiecic na Angkor, z ilosci rzeczy, ktore chcialem tam zobaczyc (kiedys mi sie wydawalo, ze trzy dni to spokojni... a dzis widze, ze tydzien na Angkor to zadna przesada, wlasciwie w tydzien to sie mozna dopiero rozejrzec i zlapac drugi oddech), z tego, ze jak sie nie podrozuje samemu, to sie co chwila slyszy "przestan juz tam majstrowac przy tym aparacie, chodzmy" ;-), z tego, ze po ruinach chodzi cala masa turystow i jak sie trafi moment, ze ich nie ma, to rzeba dzialac bardzo szybko (bo nie zawsze mozna na taki moment wyczekac, majac juz wszystko poustawiane... zgodnie z teza Mroczka, jak po przybyciu na miejsce nie zdazylem od razu zrobic tego, co trzeba, to potem najczesciej bylo juz tylko gorzej ;-)... a w koncu z tego, ze byl potworny upal i czasem czlowiek marzyl tylko o cieniu i czyms do picia... generalnie, syfra pozwolila mi przynajmniej zlapac wiekszosc okazji, ktore mi sie nadarzyly (wlaczajac w to np. wlasnie te krotkie chwile, kiedy w kadrze nie bylo turystow). Z kliszakiem byloby tylko gorzej.
"Kulawe podejscie"... hmmm... po pierwsze poczekaj, bo od architektury zaczalem, ale inne rzeczy czekaja na swoja kolej, po drugie... architektury wszyscy dziwnie unikaja, a ta konkretna nie zasluzyla sobie na unikanie. W koncu, po trzecie... preferencji sie nie ocenia, jak sadze (w pewnych granicach, oczywiscie), hmmm? Osobiscie bardzo lubie architekture, uwielbiam ja ogladac, uwielbiam sobie wyobrazac jak to bylo, kiedy dany budynek budowano, uzytkowano, w koncu zniszczono... patrzac lubie cofac sie w myslach w czasie... Totez pokazuje architekture, mimo niklego w sumie odzewu... ktory mi jednakze lotto ;-). Bo przynajmniej jestem w zgodzie sam ze soba :-).
Byc moze bylaby szansa je ujac przy pionowym kadrze, albo jeszcze szerszym obiektywie... no coz... z calego serca polecam sie tam wybrac i sprobowac samemu, rowniez uczac sie na moich bledach ;-). Ja niezmordowanie lykam wszystkie zdjecia stamtad ;-).
Snowman: po kolei. co do perspektywy schodow w dol - musialbys mocno dac aparatem w dol, bo schody sa strome. Jakies 60 stopni albo i ostrzej. Jak sie na to wchodzi, masz wrazenie, ze jeden nieuwazny ruch i... pac ;-). Porownaj jeszcze tu: http://tiny.pl/tqgq. U gory schodow: Monika ;-)
Maarko: mialem ten sam problem z turystami. Jest ich duzo i zawsze musza jak te cmy wlazic prosto w obiektyw ;-). Na poprzednim zdjeciu czesc ludzi wycialem przez wielokrotna ekspozycje i skladanie kaltek z maskowaniem, tutaj musialem po prostu poczekac az zamykali obiekt i tlumy sie przerzedzily... stad tez nieciekawe swiatlo, jak juz pisalem... Zreszta... dam tez jedno zdejcie z turystami, zeby pokazac i to. Dotychczas chcialem pokazywac architekture i dlatego staralem sie ludzi w kadrze unikac.
Oj tam... ja nie chcialem wymuszac zaraz... ;-)
Budowla jest imponująca i wymusza podziw :-)
A tak jeszcze mysle... Architekture ciezko fotografowac w biegu. Trzeba spokojnie podejsc, pokombinowac, wybrac miejsce, kadr, wyczekac swiatlo. Ktos kiedys proponowal Ci srednioformatowego kliszaka. I cos w tym jest. Matowka, kominek, kamera na statyw i spokojnie szukamy kadru kontemplujac obraz na matowce (nie we wzierniku). I wybierajac ten najciekawszy, najlepszy. Nie mowie, zeby od razu RB67 (ze wzgledu na wymienna optyke), ale jakis tani flexarecik z belarem i kompletem nasadek do tele i wide. Pomysl nad czyms takim.
wrobldob [ignoruj] 08.06.06 01:57 i wrobldob [ignoruj] 08.06.06 02:17 - ja wiem... pewnie wynika to z tego, ze zachowania ludzi, inne srodowisko i kultura sa dla wiekszosci ciekawsze. Powiem szczerze, ze jechac tylko po to, zeby skupic sie na architekturze, to tak troche kulawe podejscie - chyba ze dla kogos architektura jest rzeczywiscie jedynym celem. Bo przeciez swiat nie sklada sie tylko z architektury. Co do pelnych kadrow i pokazania caloksztaltu, to wynika to pewnie z tego, ze raz pokazuja wszystko i nic, a dwa ciezko zrobic dobre i ciekawe zdjecie caloksztaltu - wymaga to pewnie nie tylko czystego dokumentu, a bardziej pokombinowania z kadrem i chocby ogniskowa...
can [ignoruj] 08.06.06 02:27 - podaj linka ;)
wrobldob [ignoruj] 08.06.06 02:04 - hmmm, mialbym ladna perspektywe schodow w dol ;)
też robiłem zdjęcia w Angkor Wat miejsce które wprawia w osłupienie , ale widzę że miałeś farta bo ja jak byłem to w tym miejscu było tyle ludzi jak ,, Warszawie na Marszałkowskiej " muszę też coś wystawić z Kambodży
Cegedim? Aktualny, dzieki ;-). Uwaga - mozesz dostac maila z prosba o wpisanie kodu z obrazka - to system antyspamowy.
wyslalem ci pare linkow na maila ktorego podales w folio (mam nadzieje ze aktualny). pzdr :)
Marta i Daniel: Kambodza, okolice Sieam Reap, dawna stolica panstwa Khmerow, krolewstwa Angkoru. Rzuccie prosze okiem na zdjecia poprzednie, tam jest wiecej informacji, nie chce powtarzac ich pod kazdym zdjeciem, zeby nie nudzic ;-).
Bylem tam tylko trzy dni :-(. Dzisiaj wydaje mi sie, ze tydzien to minimum, zeby to wszystko zobaczyc we wzglednym spokoju. Ale tak to jest, jak czlowiek pracuje dla kapitalystow i zebrze o urlop ;-).
Hmm, może nie jest to fotka do NG, ale na pewno widać z niej, że miejsce jest warte obejrzenia. Ale to napisz coś więcej, chociaż kraj dodaj do opisu, dla niezorientowanych, a może nawet region :-)
Przyznam, ze nienajgorsze zdjecia stamtad sa w albumie, ktory mi sie udalo zanabyc w Bangkoku.
Rzuc namiarem :-)
oj tam... nie kazdy musi od razu focic jak david alan harvey (ktorego zajebista fote z angkoru wlasnie znalazlem). ale on jest z national geo, a to sporo tlumaczy, pewnie siedzial miesiac albo dwa czekajac na dogodne swiatlo np. :)
Chcialbym sprobowac to moimi zdjeciami pokazac, dlatego tez bedzie dluzszy cykl, niezaleznie od ogladalnosci :-P ;-). A czy mi sie uda? Sam nie wiem... pewnie tez nie... ;-)
Jeszcze jedno zawsze mnie wkurzalo co do zdjec z Angkoru. Fotografujacy czesto skupiali sie na waskich kadrach, na walce przyrody z architektura. Generalnie w ogole z tych zdjec nie bylem w stanie wyobrazic sobie, jak to wszystko wyglada, jaka ma skale... otoz wbrew tym zdjeciom okazalo sie, ze to wszystko jest monumntalne, jest tego mnostwo i wiekszosc swiatyn jest niezle zachowana.
No... zeby dobrze obrobic to tez trzeba umic ;-)
wrobldob na pbase jest pare fajnych ujec, ale rzeczywiscie wiekszosc jest srednia w necie, jeszcze poszukam. glownie mysle ze to problem ze swiatlem, no ale nie zawsze mozna sie znalezc we wlasciwym miejscu o wlasciwym czasie, zwlaszcza jesli jest to miejsce tak odlegle. mimo wszystko masz rozne dokonania w folio, rowniez naprawde swietne. a co do obrobki, moze wystarczyloby nieco zmiekczyc, zjechac z jasnoscia i podciagnac kontrast, ja wiem czy to az taka ingerencja? pzdr :)
Bardzo lubie jego zdjecia, ale spojrz sam ile ujec Angkor Wat pokazal ;-).
sie rozpisales :0) Maciek Da jest jednym z najlepszych reporterow (jesli nei najlepszym) na plf , pzdr
Snowman: po przeczytaniu mojego komentarza z 08.06.06 01:36 mniej wiecej mozesz sobie wyobrazic, co bys zyskal zmieniajac kadr na poprzednim ujeciu.