Stefan przekroczył 40-stkę. Był miłośnikiem literatury, więc kupował "Nową Wieś", albowiem mieszkał w Kaznowie, niedaleko Ostrowa Lubelskiego. Lubił też rozwiązywać rebusy. No i raz los sprzyjał: wygrał tygodniowe wczasy w Ustce. Pojechał więc Stefan do Ustki, położył sięna plaży i wypoczywa. Zagadnęła wnet go niewiasta. W latach nieco posunięta, ale z wyglądu przypominająca miastową: - Może mnie pan dymnie? - Nie staje mi. - Mam na to sposób uroczy. I poszli do domu kobitki. Ta wyjęła śmietanę, posmarowała Stefanowi przyrodzenie i zawołała: - Puciek! Wpadł pudelek i zaczął lizać Stefanowi fiuta, aż mu stanął! Puknął Stefan damę i odszedł. Po tygodniu wraca Stefan zadowolony do Kaznowa. Wieś cała go przywitała. Wchodzi do zagrody, patrzy, a tam żonka zajmuje się inwentarzem - Dawaj, Patrycja, do chałupy! Spółkować bedziem! - Ale ci nie staje, Stefek! - Spoko, mam sposób. Miastowy! Poszli do chaty. Wyjmuje z szafki śmietanę Stefan, oblewa fiuta i krzyczy: - Reksio! Podbiega Reks, pies podwórzowy. Popatrzył, popatrzył i jeb... odgryzł Stefanowi fiuta. Stefan tylko mruknął: - No wiocha... po prostu wiocha...
Może odpowiedź, czy choć trafiłem.
Tobie też upaliło maszt i blika zrobiło. (A Fetish stronę pomylił.) Głosuję na fzhut.
"Fetish" jesteś głupi i pomyliłeś strony, które powinieneś otwierać.
Stefan przekroczył 40-stkę. Był miłośnikiem literatury, więc kupował "Nową Wieś", albowiem mieszkał w Kaznowie, niedaleko Ostrowa Lubelskiego. Lubił też rozwiązywać rebusy. No i raz los sprzyjał: wygrał tygodniowe wczasy w Ustce. Pojechał więc Stefan do Ustki, położył sięna plaży i wypoczywa. Zagadnęła wnet go niewiasta. W latach nieco posunięta, ale z wyglądu przypominająca miastową: - Może mnie pan dymnie? - Nie staje mi. - Mam na to sposób uroczy. I poszli do domu kobitki. Ta wyjęła śmietanę, posmarowała Stefanowi przyrodzenie i zawołała: - Puciek! Wpadł pudelek i zaczął lizać Stefanowi fiuta, aż mu stanął! Puknął Stefan damę i odszedł. Po tygodniu wraca Stefan zadowolony do Kaznowa. Wieś cała go przywitała. Wchodzi do zagrody, patrzy, a tam żonka zajmuje się inwentarzem - Dawaj, Patrycja, do chałupy! Spółkować bedziem! - Ale ci nie staje, Stefek! - Spoko, mam sposób. Miastowy! Poszli do chaty. Wyjmuje z szafki śmietanę Stefan, oblewa fiuta i krzyczy: - Reksio! Podbiega Reks, pies podwórzowy. Popatrzył, popatrzył i jeb... odgryzł Stefanowi fiuta. Stefan tylko mruknął: - No wiocha... po prostu wiocha...