chyba nie po spotkaniu z samochodem, rowerek byl przez kilka dni przypiety lancuchem do latarni (w kazdym razie przez caly moj pobyt w Hadze), kolo chyba mu huligani zlamali... porzuconu zdewastowany rower, kiedys przydatny, uzywany... wierny toarzysz swego wlasciciela- gdy zepsul sie, zostal porzucony w centrum wielkiego miasta... ;( ;>
niestety,takich porzuconych i zdemolowanych rowerów w Dublinie można spotkać naprawdę dużo..
Gdyby to bylo u nas, to zaraz by go rozebrali na czesci albo nurki na zlom go sprzedali...
chyba nie po spotkaniu z samochodem, rowerek byl przez kilka dni przypiety lancuchem do latarni (w kazdym razie przez caly moj pobyt w Hadze), kolo chyba mu huligani zlamali... porzuconu zdewastowany rower, kiedys przydatny, uzywany... wierny toarzysz swego wlasciciela- gdy zepsul sie, zostal porzucony w centrum wielkiego miasta... ;( ;>
Po bliskim spotkaniu z samochodem? szkoda...
ale ten rower nie jest z Polski... i to co zdawal sie do mnie szeptac wcale nie bylo po Polsku... to rodowity Holender byl w centrum Hagi :)
fajan fotka ale my jesteśmy w Polsce!używamy J.Polskiego!:)
naprawde mi go szkoda:(
■ zbieram takie