Najważniejszy w tragedii jest dla mnie akt szósty:
zmartwychwstanie z pobojowisk scceny,
poprawianie peruk, szatek,
wyrywanie noża z piersi,
zdejmowanie pętli z szyi,
ustawianie się w rzędzie pomiędzy żywymi
twarzą do publiczności.
Ukłony pojedyncze i zbiorowe:
białą dłoń na ranie serca,
dyganie samobójczyni,
kiwanie ściętej głowy.
Ukłony parzyste:
wściekłość podaje ramię łagodności,
ofiara patrzy błogo w oczy kata,
buntownik bez urazy stąpa przy boku tyrana.
Deptanie wieczności noskiem złotego trzewiczka.
Rozpędzanie morałów rondem kapelusza.
Niepoprawna gotowość rozpoczęcia od jutra na nowo.
Wejście gęsiego zmarłych dużo wcześniej,
bo w akcie trzecim, czwartym, oraz pomiędzy aktami.
Cudowny powrót zaginionych bez wieści.
Myśl, że za kulisami czekali cierpliwie,
nie zdejmując kostiumu,
nie zmywając szminki,
wzrusza mnie bardziej niż tyrady tragedii.
Ale naprawdę podniosłe jest opadanie kurtyny
i to, co widać jeszcze w niskiej szparze:
tu oto jedna ręka po kwiat spiesznie sięga,
tam druga chwyta upuszczony miecz.
Dopiero wtedy trzecia, niewidzialna,
spełnia swoją powinność:
ściska mnie za gardło.
(W.Szymborska)
Swietne zdjecie, troche dla zwolennikow "fetish" osobiscie lubie takie pomysly :) BDB
fajne....interpretacji nie czytam...wole miec swoją;)
czytadło i oglądadło :))) najbardziej podoba mi się to :"Rozpędzanie morałów rondem kapelusza.".. pozdraWIAM
ładny kadr, ciekawe...czytać nie mam czasu
Najważniejszy w tragedii jest dla mnie akt szósty: zmartwychwstanie z pobojowisk scceny, poprawianie peruk, szatek, wyrywanie noża z piersi, zdejmowanie pętli z szyi, ustawianie się w rzędzie pomiędzy żywymi twarzą do publiczności. Ukłony pojedyncze i zbiorowe: białą dłoń na ranie serca, dyganie samobójczyni, kiwanie ściętej głowy. Ukłony parzyste: wściekłość podaje ramię łagodności, ofiara patrzy błogo w oczy kata, buntownik bez urazy stąpa przy boku tyrana. Deptanie wieczności noskiem złotego trzewiczka. Rozpędzanie morałów rondem kapelusza. Niepoprawna gotowość rozpoczęcia od jutra na nowo. Wejście gęsiego zmarłych dużo wcześniej, bo w akcie trzecim, czwartym, oraz pomiędzy aktami. Cudowny powrót zaginionych bez wieści. Myśl, że za kulisami czekali cierpliwie, nie zdejmując kostiumu, nie zmywając szminki, wzrusza mnie bardziej niż tyrady tragedii. Ale naprawdę podniosłe jest opadanie kurtyny i to, co widać jeszcze w niskiej szparze: tu oto jedna ręka po kwiat spiesznie sięga, tam druga chwyta upuszczony miecz. Dopiero wtedy trzecia, niewidzialna, spełnia swoją powinność: ściska mnie za gardło. (W.Szymborska)