Ocena będzie widoczna gdy zagłosuje co najmniej 5 osób.
mało ocen
Opis zdjęcia
Uwaga – podobieństwo do charakterystyki pewnego plfotowicza NIEprzypadkowe. W następnym odcinku: Powrót koszmaru czyli sztuczne szczęki gajowego Glapioka IV
Zmróż oczko.., a miecz taki nagi? On u boku, czy w boku? Cierpienia z bólu wielkiego, aczkolwiek fizycznego, czy z faktu bycia 40 i 4, co też ból przynosić może, bo liczba ta ni w 5 ni w 9 przecież i ze 101 drobiazgami też nic wspólnego nie ma i z Bożą 3 też chyba nie :)
Oj, Peiter, mówię Ci - Jesteś lekarstewkiem na dzisiejszego uczuciowego doła, że hej!
Przepotężny Wieszczy Puchacz KAREZ, zwany Wielkim KAREZEM w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny polfotowe… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach AGATKO… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” A wierne rzesze nasladowców onego, zwane KAREZYSTAMI w zachwycie niezmiernym pozostawały a i podobne co on dzieła plodzily... Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego KAREZA – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Odsiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… … zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX”, "Jak zrobić dobrą Szopowankę" nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.
mankament> on to pisze sam... no czasem z pomocą a czsem z inspiracją ;]. Szukamy wydawcy :) a jeśli kto chce zamówić podkładkę pod mysz lub jakiś inny suwenir z wizerunkiem straszliwego jeża Wasyla to za jedyne 99,99zł może to co rychlej uczycnić :]]]
Hey, Alex, nie dekonstruuję nic, tylko ustalam po prostu autora (bezskutecznie). Ja nie Derrida! Gdzie tu dekonstrukcja? Co najwyżej demaskacja jakaś, ja wiem, deszyfracja... Nie, no po prostu próbuję dojść, kto to napisał, ale chyba się nie uda. Peiter wkręca mnie w jakieś nieistniejące strony, fałszywe ksywy. No nic. W każdym razie ładne są te kawałki, chciałbym kiedyś w całości to przejrzeć. I kopsnąć recenzję. To tyle, zawieszam wątek literacki...
Przepotężny Wieszczy Puchacz Konrad, zwany Wielkim Konradem w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach Desidenillo… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego Konrada – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Odsiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… … zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX” nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.
No, Nahacz i Pluszka to nie takie znowu podziemie, obaj po dwie książki wydali. W ogóle o Pluszce to nie wiem czemu pomyślałem, on w życiu by czegoś takiego nie napisał. Ja wiem, kto jeszcze mógł to napisać - Riesenkampf. Ale na jego stronach internetowych tego nie ma, zły to znak... Ej, no powiedz, czyje to!
waleczny sir .... Konrad :))))) dobył z pochwy... miecz swój i zaczął razić wroga... zajączkami zeń puszczanymi :)))))) .... Przeciwnik tarzał się w konwulsyjnym.... śmiechu... bo był to miecz śpiewający a głos jego niósł się barytonem po kniei Wasylowej...
Kurna, autor jakiś młody. Który to? Pluszka? Nie. Nahacz? Nie. W mordę. Zaraz, może to są tłumaczenia z Topora? Nie wiem, będę myślał. {sorry, forum literaturoznawcze Wam tu robię niechcący...]
Autora nie znam, gdybym znał, nie pytałbym przeca. Z ducha bardzo Gałczyńskiego przypomina, ale to nie jest Gałczyński, nawet żadna przeróbka na jego podstawie podejrzewam. Nie wiem, nie wiem. Daj jakiś namiar. Albo się przyznaj!
Przepotężny Wieszczy Puchacz Konrad, zwany Wielkim Konradem w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach Desidenillo… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego Konrada – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Dosiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… Oto światło spłynęło na was… zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX” nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.
ojej - zaś kiedy mi smutno, to idę pod Twoje foto Pana Na Hulajnodze :):):) pozdrawiam Kolezanke:)
Zmróż oczko.., a miecz taki nagi? On u boku, czy w boku? Cierpienia z bólu wielkiego, aczkolwiek fizycznego, czy z faktu bycia 40 i 4, co też ból przynosić może, bo liczba ta ni w 5 ni w 9 przecież i ze 101 drobiazgami też nic wspólnego nie ma i z Bożą 3 też chyba nie :) Oj, Peiter, mówię Ci - Jesteś lekarstewkiem na dzisiejszego uczuciowego doła, że hej!
Przepotężny Wieszczy Puchacz KAREZ, zwany Wielkim KAREZEM w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny polfotowe… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach AGATKO… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” A wierne rzesze nasladowców onego, zwane KAREZYSTAMI w zachwycie niezmiernym pozostawały a i podobne co on dzieła plodzily... Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego KAREZA – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Odsiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… … zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX”, "Jak zrobić dobrą Szopowankę" nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.
Ja już nie mogę :0)
łoj, trzeba mieć do Was cierpliwość...:)
dopiero na PE zauważyłam, że puchacz oberwał :)
ach, wybacz, już widzę :) kiedyś było widać je wszystkie :( ale marudzę :) pozdrawiam
nie widzę dokładnie, ale... DLACZEGO NIE MA POPRZEDNICH ZDJĘĆ Z WASYLEM? SKASOWAŁEŚ?! ;(
Śliczne bajania!
patrze i ciagle nie wie co to
Juz sie wyspalem :) Za malo czytelne jak dla mnie, ale zdjecie z 22.07 masz ekstra :)
ludziska, co wy z tym Szrotkiem? prosze se obrazka sciagnać na kompa i rozjaśnić:) prawdziwy ŻYWY ptaszek
jedziesz czy nie?
taki zestaw zaczyna trącić szrotkiem: ostro i leci kryptą ;-)... pozdrawiam...
podkładkę pod sok z gumijagód Jafo ;)
rzeczywiście, jak u ja_hunter'a. Brr..
coraz ciemniej jedziesz ...chę... ?
mankament> on to pisze sam... no czasem z pomocą a czsem z inspiracją ;]. Szukamy wydawcy :) a jeśli kto chce zamówić podkładkę pod mysz lub jakiś inny suwenir z wizerunkiem straszliwego jeża Wasyla to za jedyne 99,99zł może to co rychlej uczycnić :]]]
Hey, Alex, nie dekonstruuję nic, tylko ustalam po prostu autora (bezskutecznie). Ja nie Derrida! Gdzie tu dekonstrukcja? Co najwyżej demaskacja jakaś, ja wiem, deszyfracja... Nie, no po prostu próbuję dojść, kto to napisał, ale chyba się nie uda. Peiter wkręca mnie w jakieś nieistniejące strony, fałszywe ksywy. No nic. W każdym razie ładne są te kawałki, chciałbym kiedyś w całości to przejrzeć. I kopsnąć recenzję. To tyle, zawieszam wątek literacki...
Przepotężny Wieszczy Puchacz Konrad, zwany Wielkim Konradem w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach Desidenillo… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego Konrada – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Odsiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… … zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX” nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.
mankament*0 moje możesz dostać w oficynie U Brajbisza www.brajbisz .zak.pl piszę pod pseudonimem, wystarczy wpisać do kwerendy: Gabriel Garcia Protez
i iiii, iiiii.
Ale lektura jak zwykle na niezwykle wysokim poziomie. Zazdroszczę lekkości słowa
Szrotkowy klimat. Słabsze od powprzednich... ale idę do lektury...
Mankament80 - nie dekonstruuj nam Autora - prosze :)
No, Nahacz i Pluszka to nie takie znowu podziemie, obaj po dwie książki wydali. W ogóle o Pluszce to nie wiem czemu pomyślałem, on w życiu by czegoś takiego nie napisał. Ja wiem, kto jeszcze mógł to napisać - Riesenkampf. Ale na jego stronach internetowych tego nie ma, zły to znak... Ej, no powiedz, czyje to!
SEPPUKU - i wot ... buaaaaa
to się rozumie, że musi cierpieć
krótko mówiąc ma miliadr w rozumie....
Miniu - powinno być "zajączkiema zeń puszczenemi", i jeszcze bym wspomniał o trzech żółtych kuleczkach:)
waleczny sir .... Konrad :))))) dobył z pochwy... miecz swój i zaczął razić wroga... zajączkami zeń puszczanymi :)))))) .... Przeciwnik tarzał się w konwulsyjnym.... śmiechu... bo był to miecz śpiewający a głos jego niósł się barytonem po kniei Wasylowej...
"tytaniczne te samozmaganie" he, he pięknie, pięknie... ;)))
02.08 ... jeśli nic nadzwyczajnie niespodziewanego się nie wydarzy to dziś przeczytam...
Super
znaczy harakiri zrobil? :)
zdjęcie fajne, niezłe klimatycznie
Trepanacja brzuchachacha! Seti! On cierpi! :-)) Pzdr.
no... jest nas paru w podziemiu literackim, dzieki za uznanie:)
Kurna, autor jakiś młody. Który to? Pluszka? Nie. Nahacz? Nie. W mordę. Zaraz, może to są tłumaczenia z Topora? Nie wiem, będę myślał. {sorry, forum literaturoznawcze Wam tu robię niechcący...]
Autora nie znam, gdybym znał, nie pytałbym przeca. Z ducha bardzo Gałczyńskiego przypomina, ale to nie jest Gałczyński, nawet żadna przeróbka na jego podstawie podejrzewam. Nie wiem, nie wiem. Daj jakiś namiar. Albo się przyznaj!
po co pytasz skoro wiesz? autor malo ceniony, a szkoda...
Pytanie: opisy Twoje autorskie?
fajne, ale gdybyś nie napisał że to puchacz to nie wiem czy bym się dopatrzył...
seti - on cierpi... należy mu sie szacunek
:)fajny
czy on aby nie trepanuje właśnie brzucha ? ;D
Przepotężny Wieszczy Puchacz Konrad, zwany Wielkim Konradem w zamyśleniu spoglądał na lasy i niziny… Wszystko wiedząc i mogąc oczyma duszy swej niepojęte wizje oglądał.. dojrzał wnet coś w przestworzach – „Ach Desidenillo… te dwa ptaszki na niebie to my… nasza miłość nas uratuje…” Lecz wnet zlodowaciało serce Wieszcza na wspomnienie ludzi, ich obojętności na jego ból w wielkich dziełach ukazany, na ogrom podłości i zniewag doznanych od tłumu.. gniewne słowo zawisło na ustach.. Tytaniczne te samozmaganie przerwał dyskretny głos Przełożonej Zakonu Służebniczek Wielkiego Konrada – myszy Apostazji: „Oto jestem…”. „CZY GOTOWY POKARM MÓJ PORANNY? –gotowy Mistrzu, przykazałes kakao i grzanki… ŁAKNĘ JAJEK.. – będą w tej chwili! TO DOBRZE. ZBYT ZAGLĘBIAM SIĘ W DUCHU, A TYLE JESZCZE DO WYKONANIA.. – zabijasz się pracą Mistrzu! TRUDNO! ZA MILIARD KOCHAM, ZA MILIARD ROZUMIEM, ZA MILIARD PRACOWAĆ MUSZĘ!” Apostazja wydobyła szybko notes i zapisała te słowa „Błagamy Cię, spocznij…” „Niechże PODAJĄ ŚNIADANIE…” nakazał Wielki Konrad i ruszył ku domostwu swemu powoli, na ile mu pozwalała otyłość niepospolita – następstwo zycia kontemplacyjnego i nadmiernej pracy twórczej. W trakcie spożywania doczesnego jadła uczynna mysz czytała Wieszczowi fragment jego pieśni XLIV z tomu „Dosiebnych Chceń” (Wielki Konrad już od lat niczego nie czytywał prócz utworów własnych). Wsłuchajmy się zatem w skupieniu: „ „ ( … ) Aliści nie byłem ci powojem ani białą ruchliwą turkawką, ani byłem ci miodem i mlekiem płynącym? / Zaprawdę, dębem ci byłem twardym a orzełcem drapieżnym, a żółciowy sok wypływał ze mnie / Nie szło ci ode mnie lutni gędźbanie ani pogłask lubieży, ani zapach nardu / Buchały ode mnie lwie poryki, twardobute deptanie i cierpkie smolne cuchnienie / Przeczże mówie… w bezmiarze odchłani, na dnie bezprzestrzenni, na kresach nieskończoności kołują me myśli i dobrze im jest! / A ty pozostałeś na ziemi, łakomy życia, przez własną zdradę zdradzony, lubując się wśród trądu ludzkiego zatrutych ropotokow… (…) ” I tak dzień mijał Wieszczowi na nurzaniu się w cierpieniu swem… Oto światło spłynęło na was… zaś „Odsiebne Chcenia”, jak i inne JEGO dzieła, w tym „Małowielcy”, „Widłowidów i Łyszczeń Ksiag XXX” nabędziecie za zaliczeniem pocztowym… www.jeżwasyl.zak.pl ŚPIESZCIE SIĘ! Naklad ograniczony! A tym co fotodzieła JEGO wiekopomne chcą ujrzeć, wprzódy nakazuję otrząsnąć ze stóp kurz nizin, aby JEGO arcyportfolia małościa nie skalali.