Przez tropiki, przez pustynię toczył zając wielką dynię. Toczył, toczył dynię w dół, pękła dynia mu na pół! Pestki z niej się wysypały, więc je zbierał przez dzień cały. Raz dwa trzy! ile pestek zbierzesz ty?!
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu sortowała widłowidy podręcznym szoszonem, gdy posłyszała głos w głowie swej „Polami, łąkami przygoda idzie / Co się wydarzy to niewiadomo / Zatem wnet zgliszcza cerkwi ugaście / Pożaru serc nie poskramiając” a w okolicach ucha jej środkowego dała się słyszeć muzyka ni to Gëringa, ni to Clannada… Zadumała się Sowa i zmartwiła stanem kondycji swej i psychosomatyki… a zakłopotała się tym bardziej, iż dopiero co tydzień temu poddała się szoktritmentowi w gabinecie doktora Granata. Granat w celu polepszenia psyche używał metod tyleż efektywnych co nowatorskich i horrornych, co go stawiało w opozucyji do wrogiego mu po fachu doktora Buchdało, któren -z dawna w lesie osiadły- prastare środki preferował, espeszyly kompot z mrówkojada i walenie bejsbolem. Ale nic! Wracając do tematu – zadumała się Lamentyna ostatecznie i zmartwiła nawrotem choroby.. obejrzała w lustrze oczy podkrążone.. pokazała sobie zgniłopurpurowy jęzor i gorączkę wysoką zmierzyła... Romantyzm Liryczny jak nic!! Z żalu upiła się Wasylową nalewką i przez całą noc śpiewała „Krew Naszą Długo Leją Katy”… i „Wsiąść Do Pociągu Bylejakiego”.
To fajnie PEITER, że robisz, to co robisz, dla przyjemności ogółu. To dobrze dla ogółu i dobrze dla Ciebie. "Więcej szczęścia wynika bowiem z dawania niż z otrzymywania.
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu nasłuchiwała BBC News, gdy w drzwiach jej domostwa pojawił się przestraszony jak zwykle królik Paszeko i wyjęczał „Ratuj Lamenciu! Złe po lesie i po mnie chodzi!”. „Ha, zwierzu nieostrożny, czyżbyś znów niebacznie spędził noc w gospodzie Venta Quemada?” zapytała podejrzliwie przeszywając go wzrokiem w nadfiolecie. „Nie tym razem o Mądrości…” zapewnił królik i jął opowiadać, jak to zeszłej nocy wespół z organistą Suzukiem znaleźli w lesie kaktusa ogromnego, a nożem go naciąwszy w celach analitycznych, posokę wielce smakowitą napoczęli i jak po tym Paszeko obudził się z ogonem krokodyla i uszami osła, a nad nim unosił się Suzuki na skrzydlach nietoperskich i z twarzą szakala śpiewając „ niech biją wszystkie dzwony na cztery świata strony, yeah!” i ogniem ziejący…. A trwało tak godzin osm nim powtórnie do cielesności swych pierwotnych powrócili… Mądra Sowa Lamantyna tylko głową pokręciła i rzekła z namaszczeniem: „Paszeko! Paszeko! W imię naszego Pana – Rozgwiazda Abdullaha - nakazuje Ci: don't drink the green juice!”. A pogroziwszy nicponiowi rzekła: „To w peyotlu drzemie siła, co wam mordy odmieniła”.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, ze jest dzikiem…
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu rąbał do nielotów kiwi z dwururnego obrzyna, nabytego pokątnie od doktora Buchadło. Widok spadających stworzeń działał kojąco na duszę wasylową… a było się o co martwić… Fabuła kulała, oglądalność spadała, popularność takoż… „Co robić? – pytam – co robić” myślał Jeż retorycznie i jeno echo mu wtórowało „Co robić? – pytam – Co robić?”. Wpierw chciał się czymś czarnobiałym i wielce artystycznym zająć, biorąc przykłada z wiewiórek viktoriowo - lanolino - zosiozijskich… potem przemyśliwał, czy by na się uwagi nie zwrócic jakiś durnosci zaczepych wypisywaniem na wzór 18stego królika grega, 19stej myszy zosi i gąsienicy martyny ( też z rocznika podobnego). „A może by tak publikę na litość wziąć? Obnoszeniem serca złamanego współczucie i więcej wybitnych uzyskać?” – pomyślał i już miał u puchacza kareza sprawdzić, jak to się robi, gdy naszedł go gajowy Glapiok z flaszką wina z mrówek. „Co cie gnębi Jeżu?” zagaił w połowie butelki. „O Jeżu” – odparł Jeż – „Ano nie wiem co począć ze scenariuszem, pomysły się mnie kończą w mordę moją”. „Fakt. Od początku tej serii mówię, że fabuła kuleje. Ale mam sposoba!” chytrze odpowiedział Glapiok i oko przymrużył… „Jakiego! Zbawco!” tęsknie zawył Wasyl. „Więcej SEKSU ignorancie!” ryknął gajowy! W godzine po tym Wasyl i borsuki szykowali się do zbiorowego gwałtu na pszczółce Mai, co za pięć dni na plfoto zobaczycie. Wybitne. Zapraszam do siebie.
Wiesz Piotrek... w zasadzie to ja najbardziej to muzyk i turysta jestem... foto i pisarstwo mnie specjalnie nie zajmuje... probowałem z teatrem ale też się znudził:( ale dzieki za dobre słowo:) Poza tym to co tutaj wyprawiam, robie też dla Waszej przyjemnosci:):):)
Peiter- złapałem się na tym dzisiaj, że z utęsknieniem wyptaruję kolejnych Twoich odcinków... Nie ukrywam - wcześniej z podobną niecierpliwością wypatrywałem kolejnych recenzji z Wiedzimina autorstwa Radka Teklaka. Spalasz się jako fotograf - idź w literaturę bracie.
Peiter -> w ochronie czci pszczółki Mai i gwoli dobrych obyczajów i takowoż dla samego zdrowia psychicznego jeża Wasala i takjowoż borsuka (jeże i borsuki nie lubią ododsobnienia i samotności, a taka kara wisi za gwałt zbiorowy), radził bym raczej seks grupowy i orgię u Macro-Ladacznicy Modliszki, Nimfomanki-Ważki tańczącej po stołach za pieniądze i u Bzyga - starego rozpustnika. Rozkosze nieopisane, a jednostka seksu zostanie wyczerpana :-)
Cierpienia młodego.... jeża, no cóż każdy to kiedyś przeżywał. Ale obawiam się, że gwałt na pszczółce Mai nie spodobałby się częci widzów i mółby jeszcze bardziej obniżyć oglądalność....
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu rąbał do nielotów kiwi z dwururnego obrzyna, nabytego pokątnie od doktora Buchadło. Widok spadających stworzeń działał kojąco na duszę wasylową… a było się o co martwić… Fabuła kulała, oglądalność spadała, popularność takoż… „Co robić? – pytam – co robić” myślał Jeż retorycznie i jeno echo mu wtórowało „Co robić? – pytam – Co robić?”. Wpierw chciał się czymś czarnobiałym i wielce artystycznym zająć, biorąc przykłada z wiewiórek viktoriowo - lanolino - zosiozijskich… potem przemyśliwał, czy by na się uwagi nie zwrócic jakiś durnosci zaczepych wypisywaniem na wzór 18stego królika grega, 19stej myszy zosi i gąsienicy martyny( też z rocznika podobnego). „A może by tak publikę na litość wziąć? Obnoszeniem serca złamanego współczucie wi więcej wybitnych uzyskać?” – pomyślał i już miał u puchacza kareza sprawdzić, jak to się robi, gdy naszedł go gajowy Glapiok z flaszką wina z mrówek. „Co cie gnębi Jeżu?” zagaił w połowie butelki. „O Jeżu” – odparł Jeż – „Ano nie wiem co począć ze scenariuszem, pomysły się mnie kończą w mordę moja”. „Fakt. Od początku tej serii mówię, że fabuła kuleje. Ale mam sposoba!” chytrze odpowiedział Glapiok i oko przymrużył… „Jakiego! Zbawco!” tęsknie zawył Wasal. „Więcej SEKSU ignorancie!” ryknął gajowy! W godzine po tym Wasal i borsuki szykowali się do zbiorowego gwałtu na pszczółce Mai, co za pięć dni na plfoto zobaczycie. Wybitne. Zapraszam do siebie.
:o)
Ślicznie i bajkowo!
bajkowo czadowo. a co najważniejsze i zdjęcie dobre jest.
ja? czterdzieści i cztery. dlaczego? o tym w nastepnym odcinku
Przez tropiki, przez pustynię toczył zając wielką dynię. Toczył, toczył dynię w dół, pękła dynia mu na pół! Pestki z niej się wysypały, więc je zbierał przez dzień cały. Raz dwa trzy! ile pestek zbierzesz ty?!
świadkowie byli :( patrzyli na ręce i Wasylohodzillę ;)
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu sortowała widłowidy podręcznym szoszonem, gdy posłyszała głos w głowie swej „Polami, łąkami przygoda idzie / Co się wydarzy to niewiadomo / Zatem wnet zgliszcza cerkwi ugaście / Pożaru serc nie poskramiając” a w okolicach ucha jej środkowego dała się słyszeć muzyka ni to Gëringa, ni to Clannada… Zadumała się Sowa i zmartwiła stanem kondycji swej i psychosomatyki… a zakłopotała się tym bardziej, iż dopiero co tydzień temu poddała się szoktritmentowi w gabinecie doktora Granata. Granat w celu polepszenia psyche używał metod tyleż efektywnych co nowatorskich i horrornych, co go stawiało w opozucyji do wrogiego mu po fachu doktora Buchdało, któren -z dawna w lesie osiadły- prastare środki preferował, espeszyly kompot z mrówkojada i walenie bejsbolem. Ale nic! Wracając do tematu – zadumała się Lamentyna ostatecznie i zmartwiła nawrotem choroby.. obejrzała w lustrze oczy podkrążone.. pokazała sobie zgniłopurpurowy jęzor i gorączkę wysoką zmierzyła... Romantyzm Liryczny jak nic!! Z żalu upiła się Wasylową nalewką i przez całą noc śpiewała „Krew Naszą Długo Leją Katy”… i „Wsiąść Do Pociągu Bylejakiego”.
Fajne! :)))
hhhhhhhhhhhhh
i opowieść sprzedawcy odpustów !!
To fajnie PEITER, że robisz, to co robisz, dla przyjemności ogółu. To dobrze dla ogółu i dobrze dla Ciebie. "Więcej szczęścia wynika bowiem z dawania niż z otrzymywania.
ukraść
widziałem dziś Wasyla skrzyżowanego z Mechagodzillą... właścicielka nie chciała za nic oddać :( co robić? ;)
nie idź w stronę światła - NO NIE IDŹ! ;)
Mądra Sowa Lamentyna w zamyśleniu nasłuchiwała BBC News, gdy w drzwiach jej domostwa pojawił się przestraszony jak zwykle królik Paszeko i wyjęczał „Ratuj Lamenciu! Złe po lesie i po mnie chodzi!”. „Ha, zwierzu nieostrożny, czyżbyś znów niebacznie spędził noc w gospodzie Venta Quemada?” zapytała podejrzliwie przeszywając go wzrokiem w nadfiolecie. „Nie tym razem o Mądrości…” zapewnił królik i jął opowiadać, jak to zeszłej nocy wespół z organistą Suzukiem znaleźli w lesie kaktusa ogromnego, a nożem go naciąwszy w celach analitycznych, posokę wielce smakowitą napoczęli i jak po tym Paszeko obudził się z ogonem krokodyla i uszami osła, a nad nim unosił się Suzuki na skrzydlach nietoperskich i z twarzą szakala śpiewając „ niech biją wszystkie dzwony na cztery świata strony, yeah!” i ogniem ziejący…. A trwało tak godzin osm nim powtórnie do cielesności swych pierwotnych powrócili… Mądra Sowa Lamantyna tylko głową pokręciła i rzekła z namaszczeniem: „Paszeko! Paszeko! W imię naszego Pana – Rozgwiazda Abdullaha - nakazuje Ci: don't drink the green juice!”. A pogroziwszy nicponiowi rzekła: „To w peyotlu drzemie siła, co wam mordy odmieniła”.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu obserwował homoseksualnego niedźwiedzia Alonso taszczącego wielką skrzynie. „Dobro doszli!” -zagaił z bałkańska Wasyl- „A cóż tam dźwigasz stary byku?”. „Sieg Hail Diskordia” -odpowiedział po gejowsku miś- „Nie widzisz? To jest telewizor”. „Aha. A co oznaczają te trzy kieliszki namalowane na wierzchu?”. Alonso wyszeptał „One oznaczają, ŻE TRZEBA GO OBLAĆ!”. W Wasyla wstąpił nowy duch… czym prędzej wyjął zza pazuchy półlitrówkę samogonu nabytego w zakrystii u organisty Suzuka i jęli z Alonsem świętować i TV – seta kontemplować. Następnego ranka Wasyl był kompletnie werbalnie niekomunikatywny, zaś niedźwiedziowi wydawało się, ze jest dzikiem…
babcia - Ty już wiesz co... :E
ee to miłe jest dla oka
Peitera nudzi literatura bo mu matrycę świsnęli, złodzieje!
świetne jest. Kimat masz niesamowity :) Lubię bajki
hihi:)
Ebuniu - ja już od 1,5h jestem w pracy:)
Peiter Ty tez juz nie spisz?:) pozdrawiam:)))
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu rąbał do nielotów kiwi z dwururnego obrzyna, nabytego pokątnie od doktora Buchadło. Widok spadających stworzeń działał kojąco na duszę wasylową… a było się o co martwić… Fabuła kulała, oglądalność spadała, popularność takoż… „Co robić? – pytam – co robić” myślał Jeż retorycznie i jeno echo mu wtórowało „Co robić? – pytam – Co robić?”. Wpierw chciał się czymś czarnobiałym i wielce artystycznym zająć, biorąc przykłada z wiewiórek viktoriowo - lanolino - zosiozijskich… potem przemyśliwał, czy by na się uwagi nie zwrócic jakiś durnosci zaczepych wypisywaniem na wzór 18stego królika grega, 19stej myszy zosi i gąsienicy martyny ( też z rocznika podobnego). „A może by tak publikę na litość wziąć? Obnoszeniem serca złamanego współczucie i więcej wybitnych uzyskać?” – pomyślał i już miał u puchacza kareza sprawdzić, jak to się robi, gdy naszedł go gajowy Glapiok z flaszką wina z mrówek. „Co cie gnębi Jeżu?” zagaił w połowie butelki. „O Jeżu” – odparł Jeż – „Ano nie wiem co począć ze scenariuszem, pomysły się mnie kończą w mordę moją”. „Fakt. Od początku tej serii mówię, że fabuła kuleje. Ale mam sposoba!” chytrze odpowiedział Glapiok i oko przymrużył… „Jakiego! Zbawco!” tęsknie zawył Wasyl. „Więcej SEKSU ignorancie!” ryknął gajowy! W godzine po tym Wasyl i borsuki szykowali się do zbiorowego gwałtu na pszczółce Mai, co za pięć dni na plfoto zobaczycie. Wybitne. Zapraszam do siebie.
az sobie skopiuje moj komentarz... ;P
o kurde... wymiata! ;)
Poczucie humoru masz doskonałe ++++
dobre, hehe :D
powinieneś zrobić wystawę :)
jeż został uwięziony?
Pusia - to u góry było ostatnie
Peiter, jeżeli za szybko skonczysz te opowieść to Cie własnymi rękami... Zwłaszcza, ze zapowiadasz takie ekscesy ;))
Rycho - o modliszce pomyslę:) jest nadzieja!
Wiesz Piotrek... w zasadzie to ja najbardziej to muzyk i turysta jestem... foto i pisarstwo mnie specjalnie nie zajmuje... probowałem z teatrem ale też się znudził:( ale dzieki za dobre słowo:) Poza tym to co tutaj wyprawiam, robie też dla Waszej przyjemnosci:):):)
Peiter- złapałem się na tym dzisiaj, że z utęsknieniem wyptaruję kolejnych Twoich odcinków... Nie ukrywam - wcześniej z podobną niecierpliwością wypatrywałem kolejnych recenzji z Wiedzimina autorstwa Radka Teklaka. Spalasz się jako fotograf - idź w literaturę bracie.
Ja już nie pierdykam... - ja wymiękam...! :-)) Pzdr.
Peiter -> w ochronie czci pszczółki Mai i gwoli dobrych obyczajów i takowoż dla samego zdrowia psychicznego jeża Wasala i takjowoż borsuka (jeże i borsuki nie lubią ododsobnienia i samotności, a taka kara wisi za gwałt zbiorowy), radził bym raczej seks grupowy i orgię u Macro-Ladacznicy Modliszki, Nimfomanki-Ważki tańczącej po stołach za pieniądze i u Bzyga - starego rozpustnika. Rozkosze nieopisane, a jednostka seksu zostanie wyczerpana :-)
wciąż czytam... ;)
HaEr Dżydżer ;)
jasny gwint :D
w końcu go zamknęli... Łobuza
aha zapomniałem poinformować: wspołautorstwo części scenariusza - Jafa:)
Anna C-A - Paul stanley rzekł kiedyś "Jedyne, co tak naprawde interesuje ludzi z pokolenia MTV to: pieniadze, seks i śmierć"
Cierpienia młodego.... jeża, no cóż każdy to kiedyś przeżywał. Ale obawiam się, że gwałt na pszczółce Mai nie spodobałby się częci widzów i mółby jeszcze bardziej obniżyć oglądalność....
Wasyl za zbiorowy gwałt nie tylko na pszczółce Mai ale na pchle Walentynie (bo gwałcił je na raz) trafił za żelazną kratkę...
niezły odjazd...:)
aha, zapomniałem podać: projekt koszy na pierwszym planie - H R Giger
hanni - oj próżność przez ciebie przemawia:)
a o mnie też będzie?...
pachnie pulitzerem :)))))) poprawiłeś waść mi humor z rana :)))
Ciekawa oprawa, fotka klimat ma, temat bardzo oryginalny, Wykonanie w porzadku.Widac wizja autora przedstawiona wyrażnie.Podoba się.
Straszliwy Jeż imieniem Wasyl w zamyśleniu rąbał do nielotów kiwi z dwururnego obrzyna, nabytego pokątnie od doktora Buchadło. Widok spadających stworzeń działał kojąco na duszę wasylową… a było się o co martwić… Fabuła kulała, oglądalność spadała, popularność takoż… „Co robić? – pytam – co robić” myślał Jeż retorycznie i jeno echo mu wtórowało „Co robić? – pytam – Co robić?”. Wpierw chciał się czymś czarnobiałym i wielce artystycznym zająć, biorąc przykłada z wiewiórek viktoriowo - lanolino - zosiozijskich… potem przemyśliwał, czy by na się uwagi nie zwrócic jakiś durnosci zaczepych wypisywaniem na wzór 18stego królika grega, 19stej myszy zosi i gąsienicy martyny( też z rocznika podobnego). „A może by tak publikę na litość wziąć? Obnoszeniem serca złamanego współczucie wi więcej wybitnych uzyskać?” – pomyślał i już miał u puchacza kareza sprawdzić, jak to się robi, gdy naszedł go gajowy Glapiok z flaszką wina z mrówek. „Co cie gnębi Jeżu?” zagaił w połowie butelki. „O Jeżu” – odparł Jeż – „Ano nie wiem co począć ze scenariuszem, pomysły się mnie kończą w mordę moja”. „Fakt. Od początku tej serii mówię, że fabuła kuleje. Ale mam sposoba!” chytrze odpowiedział Glapiok i oko przymrużył… „Jakiego! Zbawco!” tęsknie zawył Wasal. „Więcej SEKSU ignorancie!” ryknął gajowy! W godzine po tym Wasal i borsuki szykowali się do zbiorowego gwałtu na pszczółce Mai, co za pięć dni na plfoto zobaczycie. Wybitne. Zapraszam do siebie.