oczywiście, że Abo i Mao to wykorzystują... skoro Biali po wylądowaniu na ich terenie zrobili z nich sobie zwierzynę łowną, to teraz niech płaczą i płacą, proste. A, że rząd Au nie umie sobie z tym poradzić i na wszystko im pozwala, umarza kredyty i broń Boże złego słowa powiedzieć to inna bajka.
Ale nie trzeba sięgać daleko.. niech no tylko "niemiec" spróbuje przyjechać do wsi, kupić wielką działkę i coś na niej postawić (np. jakąś agroturystykę).... uuuuuuuu, to lokalni, nasi, swojscy aborygeni też mu dadzą popalić.. i to nie ze względu na żadne święte miejsce, ale za zwykłe burżujstwo ;)))))) może przejaskrawiam, ale coś w tym jest.
jak zwykle kij ma dwa końce i każdy wybiera swoją drogę :)
He, he to dobre... to prawie to samo co tutaj... tyle, że tutaj problem polega na tym, że Maori (też święte krowy) odzyskują swoje tereny. Jak się kupi dom, to nie wykluczone, że za kilka tygodni przyjdzie paru Maori i stwierdzi, że to ich święte miejsce było i jest po domu i po kasie.... ten kto aktualnie jest właścicielem ten ma pecha. Śmieszne, nie??? Widzę, że Australia tak samo porąbana jest, a pomyśleć że zdaje się jeszcze w latach 60-tych można było na nich oficjalnie polować.... ze skrajności w skrajność...
moze to zabrzmi cynicznie, ale mam gdzies wole Aborygenow! Uzurpuja sobie oni prawa do niemal kazdego ciekawszego miejsca w Australii, a Uluru dla przykaldu jest po prostu czescia dziedzictwa calej ludzkosci, a nie jednego plemienia. Wierz mi , ze drazniace sa te ciagle tabliczki o zakazie wchodzenia, czy robienia czegokolwiek, bo to "swiete miejsce". Tych swietych miejsc zebralo sie w Australii co najmniej kilkadziesiat tysiecy. Starczy juz tego.
oczywiście, że Abo i Mao to wykorzystują... skoro Biali po wylądowaniu na ich terenie zrobili z nich sobie zwierzynę łowną, to teraz niech płaczą i płacą, proste. A, że rząd Au nie umie sobie z tym poradzić i na wszystko im pozwala, umarza kredyty i broń Boże złego słowa powiedzieć to inna bajka. Ale nie trzeba sięgać daleko.. niech no tylko "niemiec" spróbuje przyjechać do wsi, kupić wielką działkę i coś na niej postawić (np. jakąś agroturystykę).... uuuuuuuu, to lokalni, nasi, swojscy aborygeni też mu dadzą popalić.. i to nie ze względu na żadne święte miejsce, ale za zwykłe burżujstwo ;)))))) może przejaskrawiam, ale coś w tym jest. jak zwykle kij ma dwa końce i każdy wybiera swoją drogę :)
He, he to dobre... to prawie to samo co tutaj... tyle, że tutaj problem polega na tym, że Maori (też święte krowy) odzyskują swoje tereny. Jak się kupi dom, to nie wykluczone, że za kilka tygodni przyjdzie paru Maori i stwierdzi, że to ich święte miejsce było i jest po domu i po kasie.... ten kto aktualnie jest właścicielem ten ma pecha. Śmieszne, nie??? Widzę, że Australia tak samo porąbana jest, a pomyśleć że zdaje się jeszcze w latach 60-tych można było na nich oficjalnie polować.... ze skrajności w skrajność...
moze to zabrzmi cynicznie, ale mam gdzies wole Aborygenow! Uzurpuja sobie oni prawa do niemal kazdego ciekawszego miejsca w Australii, a Uluru dla przykaldu jest po prostu czescia dziedzictwa calej ludzkosci, a nie jednego plemienia. Wierz mi , ze drazniace sa te ciagle tabliczki o zakazie wchodzenia, czy robienia czegokolwiek, bo to "swiete miejsce". Tych swietych miejsc zebralo sie w Australii co najmniej kilkadziesiat tysiecy. Starczy juz tego.
mvax: gdy ja byłem, ścieżka była otwarta, ale jakoś postanowiłem uszanować wolę Aborygenów i nie włazić :)
podoba mi się
zazdroszcze!!! bylem tam pare razy, ale zawsze sciezka byla zamknieta. Zdaje sie, ze od poczatku tego roku jest juz zamknieta na stale :(
extra
to wizja byla na Marsie? ;) fajne kolory i faktura, ale dalbym troche wiecej nieba
kosmiczne
bardzo ladne
bardzo ciekawe wyglada jak na innej planecie;-))
Dobrze że tam nasi złomiarze jeszcze nie trafili ;-)
faktycznie jak droga, no tak to na to nie spojrzałem ;-) dzięki za odwiedziny!
interesujące ujęcie, bardzo fajne zestawienie kolorystyczne...
ładny kontrast pomiędzy ciepłą barwą skały, a zimnym niebem.
Fajne. Z daleka wyglada jak droga.
ladne