ladne zdjecie, fajny ten Przemysl :) Bede musial sie kiedys wybrac :) ..zapraszam takze do Gliwic, jak widac na moich fotkach jest takze i tutaj co zobaczyc ;)
ja przeczytalem caly twoj komentarz i spodobal mi sie moze dlatego ze mieszkam w Przemyslu :-) Ciesze sie ze ci sie podoba moje miasto. Ciekawe zdjecie. Nie wiem czy znasz historie tego kosciola (obecnie katedry ukrainskiej)? Bylem w nich chrzczony (jak byl jeszcze kosciolem). Jak interesuje cie Przemysl to moge przyslac ci pare ciekawych linkow. Zobacz tez moje zdjecia z Przemysla.
Po Przemyślu nie spodziewałem się wiele: ot konieczny przestanek przed ruszeniem w Pogórze Przemyskie i Góry Słonne. Gdybym to ja miał decydować to starałbym się ominąć to miasto, ale próbuję nie doprowadzać do sytuacji w której sam decyduję dokąd zmierzam. Doświadczenie nauczyło mnie zdawać się na... no właściwie nie wiem na co: przypadek? Przeznaczenie? Wu-wei................................................. Po wyjściu z dworca kolejowego dwa cudownie peerelowskie bary. Jak się okazało peerelowskie nie tylko z zewnątrz. Wymieniane przeze mnie kolejne pozycje menu kwitowane były beznamiętnym "nie ma". Cóż, pierogi na słodko nie są najlepszym daniem po wielogodzinnej podróży pociągiem, więc uprzejmie podziękowałem........................................... Jeszcze wciąż obciążony plecakiem wszedłem w zwartą zabudowę starego miasta. I dech mi zaparło. Piękna międzywojenna architektura, może trochę obłażąca z tynków i nieco poszarpana brudem. Secesyjne balustradki balkoników. I nagle spomiędzy wąskich uliczek zaczęły wyglądać kościoły - miasto, już barwne i monumentalne, spoglądało na mnie z góry. Ale nie architektura, zabytki, widoki mnie najbardziej zaskoczyły. Zadziwiony byłem żywotnością Przemyśla. Nie miało w sobie nic z małomiasteczkowej stagnacji - zatłoczone autobusy z Medyki i do Medyki, oszukujący na ćwiartce arbuza straganiarze, zaczepne borowe dziadki i szalone baby, piwne ogródki i mnóstwo klientów mówiących w mniej lub bardziej zrozumiałych językach - głównie zachodnioeuropejskich. Przemyśl okazał się żywy daleko dłużej niż się spodziewałem - jeszcze późno w nocy, może skromnie oświetlony, ale wciąż pulsował lubieżnym rytmem...................................................... Obejście wszystkich interesujących miejsc wokół miasta zajęło dwa dni. Bardzo smutne było to, ze do niektórych ruin fortów Twierdzy Przemyśl po prostu nie dało się przebić. Nieprzetarte butami turystów szlaki błądziły i gubiły drogę, czasem wręcz znikały. Z kompasem i mapą dało się odnaleźć ukryte fortece, ale zapora zarośli, wysokich zdrewniałych krzewów jeżyn wielokrotnie była nie do przebycia mimo dużej determinacji. Przydałaby się jeszcze duża maczeta. Któż więc je jeszcze odnajdzie, któż je zobaczy? Któż znajdzie skryty w chaszczach kirkut w Rybotycach? Niegdyś tereny zamieszkałe przez starozakonnych, ale teraz nie ma już nawet jednego, Żyda czy nie Żyda, któryby zadbał o ścieżkę bądź wycięcie chwastów. Za ile lat rybotycki kirkut stanie się już nic nie znaczącym znaczkiem na mapie?.................................................................. Przemyślem się nie nasyciłem. Wróciłem do niego znacznie szybciej niż sam się spodziewałem. Może jednak dobrze robię, że się specjalnie niczego w swoich wędrówkach nie spodziewam?
tak, to był wyjazd co się zowie!
To jest to zdjęcie, o które chodzi. Ale wyjazd był, co?
czekam na kontakt emailowy w moim katalogu jest moj adres email i numer GG
ladne zdjecie, fajny ten Przemysl :) Bede musial sie kiedys wybrac :) ..zapraszam takze do Gliwic, jak widac na moich fotkach jest takze i tutaj co zobaczyc ;)
historii ukraińskiej katedry nie znam, tyle że sobie ją obejżałem - piękna jest
dzięki za wpis Macieju... odezwę się mailem
ja przeczytalem caly twoj komentarz i spodobal mi sie moze dlatego ze mieszkam w Przemyslu :-) Ciesze sie ze ci sie podoba moje miasto. Ciekawe zdjecie. Nie wiem czy znasz historie tego kosciola (obecnie katedry ukrainskiej)? Bylem w nich chrzczony (jak byl jeszcze kosciolem). Jak interesuje cie Przemysl to moge przyslac ci pare ciekawych linkow. Zobacz tez moje zdjecia z Przemysla.
tak, też na to mówimy "dziki wschód" :)
dziki Wschod...piekne kolorki
ciekawe, zywe zdjecie i jeszcze bardziej interesujacy komentarz autora :) zycze wielu przygod w dalszych wedrowkach :) pozdrawiam...
troche takie wyglądające na przypadkowo 'strzelone' o_O hmm nie wiem...
no widzisz hk, a jednak można :) ale nie namawiam szczególnie...
ja do polowy i styka :P
Spoko, ja przeczytałem ;)
a ktoz przeczyta twoj komentarz...?
Po Przemyślu nie spodziewałem się wiele: ot konieczny przestanek przed ruszeniem w Pogórze Przemyskie i Góry Słonne. Gdybym to ja miał decydować to starałbym się ominąć to miasto, ale próbuję nie doprowadzać do sytuacji w której sam decyduję dokąd zmierzam. Doświadczenie nauczyło mnie zdawać się na... no właściwie nie wiem na co: przypadek? Przeznaczenie? Wu-wei................................................. Po wyjściu z dworca kolejowego dwa cudownie peerelowskie bary. Jak się okazało peerelowskie nie tylko z zewnątrz. Wymieniane przeze mnie kolejne pozycje menu kwitowane były beznamiętnym "nie ma". Cóż, pierogi na słodko nie są najlepszym daniem po wielogodzinnej podróży pociągiem, więc uprzejmie podziękowałem........................................... Jeszcze wciąż obciążony plecakiem wszedłem w zwartą zabudowę starego miasta. I dech mi zaparło. Piękna międzywojenna architektura, może trochę obłażąca z tynków i nieco poszarpana brudem. Secesyjne balustradki balkoników. I nagle spomiędzy wąskich uliczek zaczęły wyglądać kościoły - miasto, już barwne i monumentalne, spoglądało na mnie z góry. Ale nie architektura, zabytki, widoki mnie najbardziej zaskoczyły. Zadziwiony byłem żywotnością Przemyśla. Nie miało w sobie nic z małomiasteczkowej stagnacji - zatłoczone autobusy z Medyki i do Medyki, oszukujący na ćwiartce arbuza straganiarze, zaczepne borowe dziadki i szalone baby, piwne ogródki i mnóstwo klientów mówiących w mniej lub bardziej zrozumiałych językach - głównie zachodnioeuropejskich. Przemyśl okazał się żywy daleko dłużej niż się spodziewałem - jeszcze późno w nocy, może skromnie oświetlony, ale wciąż pulsował lubieżnym rytmem...................................................... Obejście wszystkich interesujących miejsc wokół miasta zajęło dwa dni. Bardzo smutne było to, ze do niektórych ruin fortów Twierdzy Przemyśl po prostu nie dało się przebić. Nieprzetarte butami turystów szlaki błądziły i gubiły drogę, czasem wręcz znikały. Z kompasem i mapą dało się odnaleźć ukryte fortece, ale zapora zarośli, wysokich zdrewniałych krzewów jeżyn wielokrotnie była nie do przebycia mimo dużej determinacji. Przydałaby się jeszcze duża maczeta. Któż więc je jeszcze odnajdzie, któż je zobaczy? Któż znajdzie skryty w chaszczach kirkut w Rybotycach? Niegdyś tereny zamieszkałe przez starozakonnych, ale teraz nie ma już nawet jednego, Żyda czy nie Żyda, któryby zadbał o ścieżkę bądź wycięcie chwastów. Za ile lat rybotycki kirkut stanie się już nic nie znaczącym znaczkiem na mapie?.................................................................. Przemyślem się nie nasyciłem. Wróciłem do niego znacznie szybciej niż sam się spodziewałem. Może jednak dobrze robię, że się specjalnie niczego w swoich wędrówkach nie spodziewam?