laikonik: dla mnie nwet teraz ten wiersz jest wielki, baaardzo ;] --- to chyba dobrze, że _zjadliwy_ ;] gorzej byłoby z _niezjadliwym_ ;] a tak na niepoważnie to jest trochę przypadkowa, ale dla mnie ładnie kontrastuje - kawa z umbrą, pieprz z mlekiem czy sól z cappucino byłyby wpadające w monochrom, a ja lubię inaczej ;]
uwielbiam ten wiersz... jak byłem młody zwalał mnie z nóg... ale dlaczego ta serweta ma taki zjadliwy kolor?! krem albo capuccino by nie wystarczył, albo jakać umbra z mlekiem???
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
//
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
//
Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili,
I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili...
//
Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem?
//
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze.
//
Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił!
Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił!
//
Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną...
I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną!
//
Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni!
I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni...
//
I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem!
I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem?
//
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze.
//
Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera!
I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera...
//
I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!...
I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona!
//
Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie!
I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie!
//
Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem!
I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem?
//
"O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" -
Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze.
//
I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny!
Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny!
//
Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu!
Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu!
//
Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata!
Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata?
//
Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów,
Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów.
//
I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie!
A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
matka_Wariatka jesteś niewiarygodna ;] bo to _jest_ zgromadzenie.. a czy matek (sic!) od różańca czy asasynów od radości krańca to już jak kto woli lub swawoli - nas głowa o to nie boli, lecz zapraszamy do tańca ;] (no no no.. i to tak z głowy jak jakiś estradowiec młody ;])
laikonik: dla mnie nwet teraz ten wiersz jest wielki, baaardzo ;] --- to chyba dobrze, że _zjadliwy_ ;] gorzej byłoby z _niezjadliwym_ ;] a tak na niepoważnie to jest trochę przypadkowa, ale dla mnie ładnie kontrastuje - kawa z umbrą, pieprz z mlekiem czy sól z cappucino byłyby wpadające w monochrom, a ja lubię inaczej ;]
Kuszacy: bardzo mi miło, uwielbiam ten wiersz ;] -- nie, to są fajki ;]
uwielbiam ten wiersz... jak byłem młody zwalał mnie z nóg... ale dlaczego ta serweta ma taki zjadliwy kolor?! krem albo capuccino by nie wystarczył, albo jakać umbra z mlekiem???
Fiu, fiu. Dobrze trafiłem. jest na czym oko oprzeć, i co poczytać, i nad czym podumać. Naszyjnik? p-m.
ups, Leśmian - oczywiście ;] (,,Dziewczyna,,)
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony, A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony. // I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie, I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie... // Mówili o niej: "Łka, więc jest!" - I nic innego nie mówili, I przeżegnali cały świat - i świat zadumał się w tej chwili... // Porwali młoty w twardą dłoń i jęli w mury tłuc z łoskotem! I nie wiedziała ślepa noc, kto jest człowiekiem, a kto młotem? // "O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" - Tak, waląc w mur, dwunasty brat do jedenastu innych rzecze. // Ale daremny był ich trud, daremny ramion sprzęg i usił! Oddali ciała swe na strwon owemu snowi, co ich kusił! // Łamią się piersi, trzeszczy kość, próchnieją dłonie, twarze bledną... I wszyscy w jednym zmarli dniu i noc wieczystą mieli jedną! // Lecz cienie zmarłych - Boże mój! - nie wypuściły młotów z dłoni! I tylko inny płynie czas - i tylko młot inaczej dzwoni... // I dzwoni w przód! I dzwoni wspak! I wzwyż za każdym grzmi nawrotem! I nie wiedziała ślepa noc, kto tu jest cieniem, a kto młotem? // "O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" - Tak, waląc w mur, dwunasty cień do jedenastu innych rzecze. // Lecz cieniom zbrakło nagle sił, a cień się mrokom nie opiera! I powymarły jeszcze raz, bo nigdy dość się nie umiera... // I nigdy dość, i nigdy tak, jak pragnie tego ów, co kona!... I znikła treść - i zginął ślad - i powieść o nich już skończona! // Lecz dzielne młoty - Boże mój - mdłej nie poddały się żałobie! I same przez się biły w mur, huczały śpiżem same w sobie! // Huczały w mrok, huczały w blask i ociekały ludzkim potem! I nie wiedziała ślepa noc, czym bywa młot, gdy nie jest młotem? // "O, prędzej skruszmy zimny głaz, nim śmierć Dziewczynę rdzą powlecze!" - Tak, waląc w mur, dwunasty młot do jedenastu innych rzecze. // I runął mur, tysiącem ech wstrząsając wzgórza i doliny! Lecz poza murem - nic i nic! Ni żywej duszy, ni Dziewczyny! // Niczyich oczu ani ust! I niczyjego w kwiatach losu! Bo to był głos i tylko - głos, i nic nie było oprócz głosu! // Nic - tylko płacz i żal i mrok i niewiadomość i zatrata! Takiż to świat! Niedobry świat! Czemuż innego nie ma świata? // Wobec kłamliwych jawnie snów, wobec zmarniałych w nicość cudów, Potężne młoty legły w rząd, na znak spełnionych godnie trudów. // I była zgroza nagłych cisz. I była próżnia w całym niebie! A ty z tej próżni czemu drwisz, kiedy ta próżnia nie drwi z ciebie?
matka_Wariatka jesteś niewiarygodna ;] bo to _jest_ zgromadzenie.. a czy matek (sic!) od różańca czy asasynów od radości krańca to już jak kto woli lub swawoli - nas głowa o to nie boli, lecz zapraszamy do tańca ;] (no no no.. i to tak z głowy jak jakiś estradowiec młody ;])
♥ jedna baba drugiej babie na ucho :) zgromadzenie matek rozancowych ;) takie mam skojarzenia, wakacjuje wiec glowa wolna i swawolna...
Ja swoich nie zachowałem - i całe szczęście, bo by mnie kusiło ...
może ktoś jeszcze jakieś uwagi?
bardzo dziękuję za uznanie moich fajek ;] -- JacekW: już nie palę, rzuciłem 1.5 roku temu ;] teraz jestem zdrowy jak orzeszek :P
Ja już swoje wypaliłem, ale kadr ciekawy. Pzdr.
fajny pomysł no i kolekcja
niezłe. + za kompozycję.
Za dużo palisz, kolego. :P
to sie nazywa DUZO FAJEK:)
dobry tytuł... lubię.... +++ Pozdrawiam...