:) dzięki... bo właśnie jestem w przeddzień zapakowania papierów do kartonów po herbacie z obiektywami z blachy offsetowej przebitej pinezką... ale gaduła z Ciebie to jest... nie ma co... z drugiej strony... możnaby powiedzieć, że fotografia cyfrowa jest (często) kilka razy mniej narażona na stratę formy początkowej przy kolejnych etapach przetwarzania... matryca (RAW) -> plik JPEG -> kompresja... w przypadku analogów wygląda to nieco dłużej...błona -> chemia -> papier -> chemia -> skaner -> plik JPEG -> kompresja... Każdy z tych czynników ma wpływ na ostateczny wygląd... Tylko pomimo tego, że droga analogowa jest dłuższa, każdy kolejny jej etap można mniej lub bardziej kontrolować... I teraz dochodzę do sedna tej mojej wypowiedzi... skoro tak dużo jest pod kontrolą i leży w rękach twórcy... na ile jego twór jest obiektem mimikrycznym a na ile kreacyjnym... pomijając fakt, że aktem twórczym jest już wybór kadru i jego brutalne wyrżnięcie z rzeczywistości... (i żeby mnie nikt źle nie zrozumiał - nie używam słów: sztuka, artysta i dzieło)... Ale już zapomniałem w to czerwcowe popołudnie, do czego zmierzałem... Pozdrawiam... czekam na III część opowieści
będzieładnie/bartku: 1) na początku przyjąłem 6 ASA, ale się przeliczyłem, czułość twardej fomy jest niższa. Genralnie robiłem to tak, - przy świetle, w którym dla 100ASA przyjmuję 1/125 a dla przesłony 5,6 albo 8 - to przy lubjitjelu dla przysłony 16/22 przyjmuję czas około 30 sekund. Tak naprawdę jednak należy to ustalić eksperymentalnie, bo nawet jak porównasz zdjęcia te dwa z serii to zobaczysz że nie są równo naświetlone. 2) kunio otani nie zaciekawiło, ale jejku jejku 1000krotnie wynagrodziła mi to Panna Imo :D 3) Bartek! Brudzio, Karol jestem :)
>>>>> PS. techniczne (baryt to baryt zawsze wymaga dłuższego naświetlania, plastik mniejszego oczywista) >>> jeżeli się chce więcej szczegółów to należy używać miękkiego papieru
luc: oczywiście że trzeba by powąchać i pomiętosić, ale równie dobrze można by powiedzieć to o zdjęciach które ogląda się (dajmy na to) w Fotografii, Pozytywie, itp. albo nawet i ostatnio np. zdjęcia Michajlowicia w Przekroju. Posłużę się ostatnim przypadkiem - oglądając serię Gdybym był Niemcem... które mieści się max na stronie A4 nie doświadczysz tego, co doświadczasz oglądając to w oryginalnym wymierze, który zazwyczaj przekracza 2x2metry. Ale czy to oznacza, że nie ma sensu publikować tych zdjęć w czasopismach? W pewnym sensie, każde zdjęcie, które nie jest oryginałem oferuje ci tylko lichą prezentację, przedsmak tego, co Cię czeka gdy będziesz miał okazję zobaczyć coś w oryginale. Tu właśnie myślę zbliżamy się do istotnej kwestii w dyskusjii o fotografii analogowej i fotografii cyfrowej w ogóle. Moim zdaniem, jej ( cyfrowej) głównym mankamentem jest to, że jest symulakronem, tzn., kopią nie posiadającą oryginału. (Uwaga! - Nastąpiło totalne spłaszczenie i uproszczenie tematu). Ale to już zupełnie inna historia... Zmierzam do tego jednak, że jeżeli coś stoi na przeszkodzie publikowania w ogóle na plfoto, to jest to właśnie problem tego, co jest oryginałem? Czy zeskanowany obraz z negatywu obrobiony w PSie (np) jest jeszcze kopią, odbitką, czy też jest już samoistnym tworem - ale właśnie nie mającym odbicia w rzeczywistości? No cóż, jest to też kwestia wirtualności plfoto w ogóle - dotyczy to nie tylko zdjęć, ale też i osób, tego, że kojarzymy kogoś po nicku a niekoniecznie znamy go jako rzeczywistą postać. A więc w przyjętej skali jesteśmy tylko symulakrami (naszymi kopiami, które nie wymagają pokrycia w rzeczywistości, albo go mają w ogóle w znikomym stopniu - np. wtedy gdy ta sama osoba prowadzi kilka kont). Więc jesteśmy symulakronami, które przentują własne symulakra czyli foty bez pokrycia w rzeczywistości. Teraz spójrzcie jeszcze raz na wiwióra - jest to zwierzę, które możemy zidentyfikować, ale czy ktokolwiek łudzi się, że widzi jego oryginalną postać? Filip nie widzi jej nawet po odwróceniu obrazu z negatywu :)
moj typ -to jest wiewior "strasznik":) HAHAHA Karolu -zgralem sobie zdjecie na dysk i w ps odwrocilem kolory!!!!!!(wiem wiem powala Cie moj geniusz w tej chwili((w duzego lotka tez skreslilem wlasciwe numery ale nie chce sie latwo dorobiac:D)) :) ale nadal nie wiem co to jest
e no... uderza po wyobraźni! ;) wygląda jak ufoludek, odrzucony przez Ziemian, który z tej rozpaczy niezrozumienia i odtrącenia chce popełnić samobójstwo, a jakiś ziemianin, któremu płacą za ściąganie z gzymsów "czubków", woła: "nie skacz! życie jest i tak piękne!" ... nieźle wymiętolone.. ;)
coś jest w tym, co mówi luc.... tu wszystko ma taką samą formę prezentacji dlatego coś co ociera się o kawał dobrej roboty konceptualnej; coś co dotyka problemów szerszych niż sfocenie kolorowego robala ma marne szanse, bo rzadko przy swojej intelektualnej efektywności brakuje temu wizualnej efektowności... I tak na przykład Kunia nie zaciekawiło... a najbardziej to lubię komentarze: " nie rozumiem więc nie oceniam bo nie wiem czy mi się podoba"... Z resztą nieistotne... mam jeszcze pytanie techniczne... jaką przyjmujesz czułość dla papieru przy takich naświetlaniach? ... i na koniec PS... jestem Bartek... mogę Ci mówić: Karol?
:) dzięki... bo właśnie jestem w przeddzień zapakowania papierów do kartonów po herbacie z obiektywami z blachy offsetowej przebitej pinezką... ale gaduła z Ciebie to jest... nie ma co... z drugiej strony... możnaby powiedzieć, że fotografia cyfrowa jest (często) kilka razy mniej narażona na stratę formy początkowej przy kolejnych etapach przetwarzania... matryca (RAW) -> plik JPEG -> kompresja... w przypadku analogów wygląda to nieco dłużej...błona -> chemia -> papier -> chemia -> skaner -> plik JPEG -> kompresja... Każdy z tych czynników ma wpływ na ostateczny wygląd... Tylko pomimo tego, że droga analogowa jest dłuższa, każdy kolejny jej etap można mniej lub bardziej kontrolować... I teraz dochodzę do sedna tej mojej wypowiedzi... skoro tak dużo jest pod kontrolą i leży w rękach twórcy... na ile jego twór jest obiektem mimikrycznym a na ile kreacyjnym... pomijając fakt, że aktem twórczym jest już wybór kadru i jego brutalne wyrżnięcie z rzeczywistości... (i żeby mnie nikt źle nie zrozumiał - nie używam słów: sztuka, artysta i dzieło)... Ale już zapomniałem w to czerwcowe popołudnie, do czego zmierzałem... Pozdrawiam... czekam na III część opowieści
brrrrrr mój ty szatanie
Filip Szerloku: jak to nie widzisz co to jest? To wiwiór strasznik, mój totem.
będzieładnie/bartku: 1) na początku przyjąłem 6 ASA, ale się przeliczyłem, czułość twardej fomy jest niższa. Genralnie robiłem to tak, - przy świetle, w którym dla 100ASA przyjmuję 1/125 a dla przesłony 5,6 albo 8 - to przy lubjitjelu dla przysłony 16/22 przyjmuję czas około 30 sekund. Tak naprawdę jednak należy to ustalić eksperymentalnie, bo nawet jak porównasz zdjęcia te dwa z serii to zobaczysz że nie są równo naświetlone. 2) kunio otani nie zaciekawiło, ale jejku jejku 1000krotnie wynagrodziła mi to Panna Imo :D 3) Bartek! Brudzio, Karol jestem :) >>>>> PS. techniczne (baryt to baryt zawsze wymaga dłuższego naświetlania, plastik mniejszego oczywista) >>> jeżeli się chce więcej szczegółów to należy używać miękkiego papieru
luc: oczywiście że trzeba by powąchać i pomiętosić, ale równie dobrze można by powiedzieć to o zdjęciach które ogląda się (dajmy na to) w Fotografii, Pozytywie, itp. albo nawet i ostatnio np. zdjęcia Michajlowicia w Przekroju. Posłużę się ostatnim przypadkiem - oglądając serię Gdybym był Niemcem... które mieści się max na stronie A4 nie doświadczysz tego, co doświadczasz oglądając to w oryginalnym wymierze, który zazwyczaj przekracza 2x2metry. Ale czy to oznacza, że nie ma sensu publikować tych zdjęć w czasopismach? W pewnym sensie, każde zdjęcie, które nie jest oryginałem oferuje ci tylko lichą prezentację, przedsmak tego, co Cię czeka gdy będziesz miał okazję zobaczyć coś w oryginale. Tu właśnie myślę zbliżamy się do istotnej kwestii w dyskusjii o fotografii analogowej i fotografii cyfrowej w ogóle. Moim zdaniem, jej ( cyfrowej) głównym mankamentem jest to, że jest symulakronem, tzn., kopią nie posiadającą oryginału. (Uwaga! - Nastąpiło totalne spłaszczenie i uproszczenie tematu). Ale to już zupełnie inna historia... Zmierzam do tego jednak, że jeżeli coś stoi na przeszkodzie publikowania w ogóle na plfoto, to jest to właśnie problem tego, co jest oryginałem? Czy zeskanowany obraz z negatywu obrobiony w PSie (np) jest jeszcze kopią, odbitką, czy też jest już samoistnym tworem - ale właśnie nie mającym odbicia w rzeczywistości? No cóż, jest to też kwestia wirtualności plfoto w ogóle - dotyczy to nie tylko zdjęć, ale też i osób, tego, że kojarzymy kogoś po nicku a niekoniecznie znamy go jako rzeczywistą postać. A więc w przyjętej skali jesteśmy tylko symulakrami (naszymi kopiami, które nie wymagają pokrycia w rzeczywistości, albo go mają w ogóle w znikomym stopniu - np. wtedy gdy ta sama osoba prowadzi kilka kont). Więc jesteśmy symulakronami, które przentują własne symulakra czyli foty bez pokrycia w rzeczywistości. Teraz spójrzcie jeszcze raz na wiwióra - jest to zwierzę, które możemy zidentyfikować, ale czy ktokolwiek łudzi się, że widzi jego oryginalną postać? Filip nie widzi jej nawet po odwróceniu obrazu z negatywu :)
moj typ -to jest wiewior "strasznik":) HAHAHA Karolu -zgralem sobie zdjecie na dysk i w ps odwrocilem kolory!!!!!!(wiem wiem powala Cie moj geniusz w tej chwili((w duzego lotka tez skreslilem wlasciwe numery ale nie chce sie latwo dorobiac:D)) :) ale nadal nie wiem co to jest
e no... uderza po wyobraźni! ;) wygląda jak ufoludek, odrzucony przez Ziemian, który z tej rozpaczy niezrozumienia i odtrącenia chce popełnić samobójstwo, a jakiś ziemianin, któremu płacą za ściąganie z gzymsów "czubków", woła: "nie skacz! życie jest i tak piękne!" ... nieźle wymiętolone.. ;)
coś jest w tym, co mówi luc.... tu wszystko ma taką samą formę prezentacji dlatego coś co ociera się o kawał dobrej roboty konceptualnej; coś co dotyka problemów szerszych niż sfocenie kolorowego robala ma marne szanse, bo rzadko przy swojej intelektualnej efektywności brakuje temu wizualnej efektowności... I tak na przykład Kunia nie zaciekawiło... a najbardziej to lubię komentarze: " nie rozumiem więc nie oceniam bo nie wiem czy mi się podoba"... Z resztą nieistotne... mam jeszcze pytanie techniczne... jaką przyjmujesz czułość dla papieru przy takich naświetlaniach? ... i na koniec PS... jestem Bartek... mogę Ci mówić: Karol?
■ wiesz co - plgnioto sie nie nadaje do prezentacji takich prac - to 3ba obaczyc na zywca, pomietosic, powachac...
he he a ja tu widze ze powoli rozwijasz swoje... wykaldasz kawe na stwora...
mało zaciekawiające!