miejse legenda....mozna o nim opowiadac i opowiadac...swoja droga...to miejsce nalezy do moich ulubionych..jak tylko moge i mam czas, staram sie je odwiedzac...bylem tam niedawno za wiele sie nie zmienilo...nawet udalo mi sie w pobliskich Rybotyczach wypic herbate z jedynym stalym mieszkancem tej wioski...tzw Ekologiem...w tym roku zagladne tam jeszcze nie raz....mam nawet jakies zdj z wnetrza cerkwi..moze wrzuce na dniach...pozdrowka
Bylem tam - we wsi pod ta wsia w ostatni łikend - niestaty troche sie pozmienialo, choc niewiele, liczba mieszkancow chiba wzrosla o 300% ale tamtej osoby, o ktorej mowa byla w pierwszych postach juz nie ma.
Crnimo - zajrzyj na stronę: kopysno.republika.pl Znajdziesz tam garść aktualności z Kopyśna, jak również i starych historii.
Ja byłem tam znowu w lipcu b.r. - tzn. nie przy cerkwi, ale na Horbysku i przy kaplicy.
Znowu mieszka tam tylko jeden człowiek...
Mam zdjęcie grobu Klucznika i jego żony. Mogę podesłać jak tylko odgrzebię je wśród skanów.
A jechać ciągle można. Okolica nadal dzika, choć tu i ówdzie życie jakby wracało. Podobno mają tam utworzyć Park Narodowy na bazie obecnego Parku Krajobrazowego. Jak to zrobią, to nie da się już szwędać na przełaj, tylko szlakami trzeba będzie...
Raalsie!!!??? jak to!!!!??? hahahhahaha - niebywale niebywale!!!!!!!!!!! poprostu narod nasz mnie tak czesto zaskakuje, i ja sie tam musze wybrac, a moze i nie, nie bede zabijal wspomnien, klucznika, dzikosci miejsca.................... dzieki za informacje
Byłem tam ponownie w czerwcu ub. roku. Zaraz za cerkwią teren został oczyszczony, przekopano drogę i wykopano kilka stawów. Ktoś tam chyba teraz pstrągi hoduje. Klimat dzikości pomału znika...
Skoro Koło Łowieckie, w którym przecież powszechnie zbierają się miejscowi notable niewiele mu może zrobić w sądzie, to znaczy że musi mieć mocne papiery. Może jest właścicielem tego wszystkiego wokół, albo zarządcą w czyimś imieniu? Ubiera się zamożnie a nikt nie wie czym się zajmuje poza tym, że mieszka...
miał zapędy ekologiczne na początku, ale nie wytrzymał długo w tych ramkach - jestem ciekaw kto mu dał pozwolenie na zamieszkanie tam - pewnie on sam - czyli jego wysokośc Jego Ego :)
heh - szalony jakiś - chyba nie lubi myśliwych :>) - ja też za nimi nie przepadam - wrecz nie cierpię ich, Dziedek (kluczik) mówił abyśmy uważal na niego, co uczyniliśmy obeszliśmy ten dom dużym łukiem. Ale i tacy muszą być na świecie- nudno by było bez nich
Na pewno chodzi właśnie o tego gościa. W ubiegłym roku przemaszerowałem przez jego podwórko z grupą znajomych. Wtedy właśnie trzasnąłem fotkę jego córeczce przed domem :) Miejscowi mieli z nim niezłe przechery. Opowiadali mi ludzie, że kiedyś w trakcie polowania wybiegł na myśliwych z maczetą. Innym razem pościągał im ambony piłą łańcuchową :)) Jalieś procesy się toczą przed sądem w Przemyślu. A na cmentarz mogą rzeczywiście przychodzić ludzie z Posady lub ze wsi Brylińce.
Jak ja byłem to ten staruszek mnie pestrzegał przed jakimś tam gościem, któy napisał - wstęp wzbroniony - teren prywatny, na swoim podwórku, ale nie sądzę aby to był on. Po drugie widziałem tam teą ludzi którzy sprzątali jeden z pomników, nie iwem co to za ludzie byli. Może z posady rybotyckiej ktoś tam dochodzi?? sam nie wiem
Swoją drogą to ciekawe - kto utrzymuje ten cmentarzyk w jako takim stanie. Ten staruszek nie wyglądał na takiego, który by temu podołał... Może ci nowi, którzy się tam pojawili...
Raals - zaznajomionyś z tym miejscem jak z domem?? Ja bedąc na tym cmentarzu dostrzegłem dość nowe nagrobki, i kwiaty, czyli pamięć jeszcze zywa, ale jak długo tego nie wiem. Co do skanowania do usług, tyle wiadomosci sie dowiedziałem od ciebie ze to co ja powiedziałem bylo niczym, niewielkim %, ba promilem ważności Twoich wiadomości. Pozdrtawiam i do zobaczenia gdzieś pod Kopyśnem, może przetrwa, a jeślni nie to na pewno przetrwa w naszych głowach, zdjęciach ......... Pozdrawiam
No to może jeszcze jedna ciekawostka dotycząca tego cmentarza. Kilka lat temu został tam pochowany jeden z bohaterów walczących pod Monte Cassino. Spotkałem go w 1991 albo 1992. Taki starszy człowiek z blizną na twarzy. Nie wiem czy mieszkał tam przed wojną, czy osiadł dopiero po...
A to moje - póki co, jedyne tutaj zdjęcie było robione nie więcej niż 1,5 km od Kopyśna. Od strony wschodniej (od wsi Koniusza) właśnie w stronę Kopyśna. Pozdrawiam i dziękuję za rady n/t skanowania.
Kiedy dokładnie umarł nie wiem i właściwie nie widziałem jego grobu. W tym roku przechodziłem co prawda przez Kopystno/Kopyśno ale nie zachodziłem do cerkwii ani na cmentarz. Ostatni raz byłem tam w lipcu ubiegłego roku. Też rozmawiałem wówczas ze staruszkiem. Spotkałem go bliżej kapliczki - szukał jakiegoś zagubionego narzędzia. Opowiadał też o duchu. Z piesków pamiętam tylko jednego - czarnego kundla, który odprowadził nas aż do krzyża na końcu wsi - przy drodze schodzącej do wsi Brylińce.
O jego śmierci dowiedziałem się pod koniec lipca tego roku - właśnie od mieszkańców Brylińców.
W samym Kopyśnie mieszka przynajmniej jedna rodzina. Rok temu zrobiłem fotkę małej dziewczynki przed domem (stąd wiem co było napisane na tabliczce:). Sprowadzili się tam niedawno. W tym roku mówili w Brylińcach, że żona faceta nie wytrzymała i uciekła dokądś z dzieckiem - rozklejał zdjęcia na przystankach PKS w okolicy. Szukał ich. W sumie trudno się dziwić kobiecie. Dzicz tam straszna. Nie mam pojęcia jak funkcjonują w zimie... Ale strony przecudne. Ostatnie prawdziwie dzikie miejsca w Polsce...
Raals - mnie również jest bardzo przykro...-( Byłam tam razem z crnimo i również ze staruszkiem rozmawiałam. Ale On żyje nadal - w naszej pamięci i...w opowieści, jaką umieściłam w jednym z moich artykułów w gazecie. Dopóki pamiętamy, dopóty On żyje. A co z Jego pieskami?
Raals - nie nie - jak mi przykro, nawet nie wiesz jak strasznie. Znałem tą osobę chyba z 30 min, ale nie wiesz jaki wielki smutek mnie ogarnął, jakby odeszał bardzo mi bliska osoba, już nie pamiętam żebym sie tak wzrószył, Kiedy umarł?? nie wiesz czasem?? Tamto miejsce emanuje takim duchem, taka historią, miejsce piękne iniezapomniane. Szkoda mi tego powiernika historii, klucznika wsi - jego godnośc, jego wytrwałość, Jaki żal, żal wielk. Dziękujuę za tą jakże bardzo przykrą wiadomość. Pozdrawiam
No to kilka słów komentarza:
wieś na mapie istotnie oznaczona jest Kopyśno, ale na tabliczce przy domu jest wyraźnie: Kopystno a nie Kopystowo. Z tego co wiem w okolicznych wioskach funkcjonują obie nazwy (Kopyśno i Kopystno). A nazwa pochodzi od nazwiska Kopystyńskich, z których najznamienitszy był prawosławnym biskupem (władyką). Zdaje się jednym z dwóch tylko, którzy nie podpisali Unii i do końca życia pozostali przy prawosławiu. Jego duch podobno wędruje ze wzgórza nad wsią, gdzie stał kiedyś dwór Kopystyńskich - do starej kapliczki za wsią.
I smutna wiadomość: Staruszek o którym była mowa już nie żyje. Został pochowany na cmentarzyku przy cerkwii.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników tych ziem.
heeh :) nie narzekam - ale lubię oprócz ocen widzieć też komentaż. Nie lubię jak mi ktoś mówi super i tak dalej, ale też nie lubie jak mi ktoś stawia ocenę (dobrą czy ciut gorszą) bez słowa - bo niby dlaczego tak to ocenił - a z niebem to prawda przepalone jak cholera ale nic nie zrobie juz choć pewnie szpece by coś by poradzili
hehe dabu - dziadek raz na jakiś czas sie wybiera do Posady Rybotyckiej po zakupy. Więc pewnie by było mu na rękę. Choć wyjście do tej wśi dziadka przybliża do cywilizacji Czyta gazety - bardzo lubi je :) To też wskazówka dla Cypriana.
za zdjecie i za historie - Cyprian a nie zapomnij zabrac czegos pozytecznego dla staruszka - przypuszczam , ze w jego sytuacji to nie pieniadze tylko sa pozyteczne lecz i innego typu offrandy
Cypraian daję namiary: Posada Rybotycka - jakieś 70 km od Przemyśla. Na mapie zwane jako Kopyśno, choć na domku tabliczka Kopystowo :) Z przemysla na Birczę w kierunku Sanoka, czy też zapory w Solinie dorga nr 28 krajowa, lub kierować sie na Kalwarie Pacławską Wyjazd z Przemysla w kierunku Nehrybki8 i tam dalej znakami az do Kalwarii Pacławskiej i później za znakami do Posady Rybotyckiej. DO Kopyśna nie ma dojazdu a więc 5-6 km na nogach w górę. Powodzenia i bądź na miejscu około 12.00, to możesz się zabrać z "Klucznikiem" do cerkwi.
Bogdan moim marzeniem jest ornitologia - ale na nią mnie nie stać, a zdjęcie dokumentalne to mnóstwo roboty i cierpliwości, choć nie zawsze są tego efekty. Ciężko znaleść właśnie taki zkątek, takie miejsce i taką historię, ale jak sie kocha Polskę z jej wadami i zaletami, to prędzej czy później się doszuka człowiek takich osobliwości :)
Wzruszająca historia. Chętnie bym się tam wybrał, ale nie znalazłem miejsca na mapie. Podaj bliższe szczegóły lokalizacyjne. A zdjęcie ? Ładne, proste i niestety rzeczywiste. Piękne miejsca w Polsce tak niestety wyglądają. Polacy po świecie jeżdżą, swego nie znając. Podobne miejsca można znaleźć w Kotlinie Kłodzkiej, na pojezierzu czy w okolicach Białegostoku.
jeżeli chcesz być dokumentalista, nie licz na poklaski, zrozumienie, albo znajdziesz w sobie pasję i zrobisz dobrą robotę, albo fotografuj kotki, zachody, wieże maryjacką itp...
uff Bogdan, a myślałem że już nikt nic nie powie - dzięki. Chyba to o czym ty mówisz to jest cholernie trudne, ale pewnie do zrobienia no i wymaga dociekliwości autora - ale satysfakcja gwarantowana
to b. ładnie opowiedziałeś, spróbuj szukać jeszcze kiedys śladów - fotografia dokumentarna i troche poetycka i trochę historyczna - to wspaniałe, trudne, ale zobaczysz z czasem..
Udałem się tam wraz z czwórką przyjaciół pieszo w górę, gdyż dojazd był niemożliwy. W drodze niezmiernie dokuczały nam komary i gzy, a buty były do reszty przemoczone ze względu na wodę spływającą z góry. Gdy dotarliśmy na miejsce, ujrzeliśmy trzy opuszczone domy i zarośnięte ogrody. Zamierzaliśmy już zawrócić, kiedy dobiegł do naszych uszu głos psa. Więc jednak ktoś tu mieszka - pomyśleliśmy. Skierowaliśmy się w stronę zapadniętej chaty, z której po długim oczekiwaniu wyszedł staruszek. Zaskoczony naszą wizytą i troszkę zlękniony, stał w progu i opowiadał o wsi, w której było kiedyś 130 domów. Wśród mieszkańców przeważali Ukraińcy, którzy po wojnie wyjechali na Ukrainę. Wieś miała swoją cerkiew, straż pożarną, sklepy, a nawet orkiestrę. Dziś, pozostało tylko kilka opuszczonych i zarośniętych domów oraz cerkiew pw. Opieki NMP z 1821r., z ikonostasem z poł. XIX wieku. Za cerkwią znajduje się tajemniczy cmentarz oraz pozostałość po dzwonnicy. Ostatniemu mieszkańcowi wioski zostały wręczone klucze do cerkwi. Niestety, przybyliśmy około 18.00, a dla staruszka już dawno zaczęła się noc. Obejrzeliśmy więc wnętrze przez nisko osadzone okna. A potem, w drodze powrotnej rozglądaliśmy się za duchem pokutującego biskupa - Władyki Kopystańskiego, który wg zapewnień staruszka, z latarnią w ręku i w czarnym żupanie nawiedza czasem te strony.
Dominik - mnie też sie nie podoba te niebo - ale byłem tam raz i nie miałem innego wyjści jak pstrykać i pstrykać i tak wyszło tylko to jedno ciekawe (poza wnetrzem tej cerkiewki) A Jacek następny post będzie opowiadał o historii tego miejsca :) Dzieki anaqa
Co to za krzyz Bogdan - mysle ze tu potrzebna jest krotka historia Koppystowa - kiedys tam mieszkali Ukancy, ktorzy zostali przenieniesni po II WŚ na drugą stronę granicy, został jeden dziadek z żoną, która umarła jakieś 3 lata temu. On sam ma osiemdziesiąt kilka lat i jest juz doś schorowany, a ten krzyz to na grobie jego żony (o ile dobrze pamiętam)
Dzwonnica połozona obok starej Cerkwi, na pagórku - stąd wrażenie że się wali; choć i tak była szerokim kątem robiona - tyle miejsca. Ale nie sama budowal ma histroię, lecz klimat i miejsce.
miejse legenda....mozna o nim opowiadac i opowiadac...swoja droga...to miejsce nalezy do moich ulubionych..jak tylko moge i mam czas, staram sie je odwiedzac...bylem tam niedawno za wiele sie nie zmienilo...nawet udalo mi sie w pobliskich Rybotyczach wypic herbate z jedynym stalym mieszkancem tej wioski...tzw Ekologiem...w tym roku zagladne tam jeszcze nie raz....mam nawet jakies zdj z wnetrza cerkwi..moze wrzuce na dniach...pozdrowka
Powiesiłem i ja tę dzwonnicę. Byłem tam już ładnych kilka razy, ale wciąż nie mam dobrych fotek z Kopyśna...
Madam wieki temu zdjecie przedstawiane :-))) jak i tez wieki temu opowiadane. Dziekuje bardzo za zajrzenie glab portfolio :-))
Dzięki Raalsowi, odkryłam Twoje zdjęcie i przeczytałam pasjonujące historie. Dzięki za kawałek historii.:)
acha - potwierdzam i ja powracam ciagle- pozdrawiam wsystkich
Ciekawa historia, ciekawi ludzie, ciekawe tereny. Piękne i dzikie. Uwielbiam tam wracać...
ciekawe, kusi by tam pojechać
ciekawa historia.
Bylem tam - we wsi pod ta wsia w ostatni łikend - niestaty troche sie pozmienialo, choc niewiele, liczba mieszkancow chiba wzrosla o 300% ale tamtej osoby, o ktorej mowa byla w pierwszych postach juz nie ma.
liczba ieszkańców jest powalająca ;)
Raals - bylem i wyslalem im zdjecia, niezla strona, swietnie ze sa ludzie, ktorzy chca ocalic od zapomnienia
Crnimo - zajrzyj na stronę: kopysno.republika.pl Znajdziesz tam garść aktualności z Kopyśna, jak również i starych historii. Ja byłem tam znowu w lipcu b.r. - tzn. nie przy cerkwi, ale na Horbysku i przy kaplicy. Znowu mieszka tam tylko jeden człowiek...
aa - okej, myslalem ze nie dochodza ogolnie
Przepraszam - oba doszły, tylko nie miałem jeszcze kiedy odszukać zdjęć, o których mowa. Dlatego nie odpisałem. Pozdrawiam, Rals
Krzysiek - wysylalem 2 mejle do Ciebie, ale na zaden nie odpisales
Jakbys mi podeslal Krzysku, bylbym baaardzo wdzieczny - pieknie powrocic do tego czego sie kiedys dotykalo - pozdrawiam serdecznie
Mam zdjęcie grobu Klucznika i jego żony. Mogę podesłać jak tylko odgrzebię je wśród skanów. A jechać ciągle można. Okolica nadal dzika, choć tu i ówdzie życie jakby wracało. Podobno mają tam utworzyć Park Narodowy na bazie obecnego Parku Krajobrazowego. Jak to zrobią, to nie da się już szwędać na przełaj, tylko szlakami trzeba będzie...
Raalsie!!!??? jak to!!!!??? hahahhahaha - niebywale niebywale!!!!!!!!!!! poprostu narod nasz mnie tak czesto zaskakuje, i ja sie tam musze wybrac, a moze i nie, nie bede zabijal wspomnien, klucznika, dzikosci miejsca.................... dzieki za informacje
Byłem tam ponownie w czerwcu ub. roku. Zaraz za cerkwią teren został oczyszczony, przekopano drogę i wykopano kilka stawów. Ktoś tam chyba teraz pstrągi hoduje. Klimat dzikości pomału znika...
Dawno nie byłem na "starych smieciach", ale z Pomorza to trochę daleko Świetne Pozdrawiam
Babsi - kurcze gdzies to znalazla te zdjatko?? dziekuje bardzo za odwiedziny :-)
fajna dzwonnica :)
:>) może on tak odwraca uwagę od faktycznej swojej profesji :>) a zresztą nie znam się na takich sprawach
Hmmm... to byłaby dziwna strategia na nie zwracanie na siebie uwagi :)
może robi szumu wiele aby ludzie nie widzieli czym prawdziwie sie zajmuje
Stary nie jest i podobne myśli mi się po głowie plączą :)
ja go nie widziałem - a on jest młody czy stary?? bo jeśli młody to może jakiś maViossoo, a jak stary to może ma coś w spadku zapisane
Skoro Koło Łowieckie, w którym przecież powszechnie zbierają się miejscowi notable niewiele mu może zrobić w sądzie, to znaczy że musi mieć mocne papiery. Może jest właścicielem tego wszystkiego wokół, albo zarządcą w czyimś imieniu? Ubiera się zamożnie a nikt nie wie czym się zajmuje poza tym, że mieszka...
miał zapędy ekologiczne na początku, ale nie wytrzymał długo w tych ramkach - jestem ciekaw kto mu dał pozwolenie na zamieszkanie tam - pewnie on sam - czyli jego wysokośc Jego Ego :)
Hehehe na początku myślałem, że to jakiś ekolog, ale powiadali, że ostatnio sam zaczął mieć problemy z prawem, bo jakieś dęby bez zezwolenia wyciął...
heh - szalony jakiś - chyba nie lubi myśliwych :>) - ja też za nimi nie przepadam - wrecz nie cierpię ich, Dziedek (kluczik) mówił abyśmy uważal na niego, co uczyniliśmy obeszliśmy ten dom dużym łukiem. Ale i tacy muszą być na świecie- nudno by było bez nich
Na pewno chodzi właśnie o tego gościa. W ubiegłym roku przemaszerowałem przez jego podwórko z grupą znajomych. Wtedy właśnie trzasnąłem fotkę jego córeczce przed domem :) Miejscowi mieli z nim niezłe przechery. Opowiadali mi ludzie, że kiedyś w trakcie polowania wybiegł na myśliwych z maczetą. Innym razem pościągał im ambony piłą łańcuchową :)) Jalieś procesy się toczą przed sądem w Przemyślu. A na cmentarz mogą rzeczywiście przychodzić ludzie z Posady lub ze wsi Brylińce.
Jak ja byłem to ten staruszek mnie pestrzegał przed jakimś tam gościem, któy napisał - wstęp wzbroniony - teren prywatny, na swoim podwórku, ale nie sądzę aby to był on. Po drugie widziałem tam teą ludzi którzy sprzątali jeden z pomników, nie iwem co to za ludzie byli. Może z posady rybotyckiej ktoś tam dochodzi?? sam nie wiem
Swoją drogą to ciekawe - kto utrzymuje ten cmentarzyk w jako takim stanie. Ten staruszek nie wyglądał na takiego, który by temu podołał... Może ci nowi, którzy się tam pojawili...
Raals - zaznajomionyś z tym miejscem jak z domem?? Ja bedąc na tym cmentarzu dostrzegłem dość nowe nagrobki, i kwiaty, czyli pamięć jeszcze zywa, ale jak długo tego nie wiem. Co do skanowania do usług, tyle wiadomosci sie dowiedziałem od ciebie ze to co ja powiedziałem bylo niczym, niewielkim %, ba promilem ważności Twoich wiadomości. Pozdrtawiam i do zobaczenia gdzieś pod Kopyśnem, może przetrwa, a jeślni nie to na pewno przetrwa w naszych głowach, zdjęciach ......... Pozdrawiam
No to może jeszcze jedna ciekawostka dotycząca tego cmentarza. Kilka lat temu został tam pochowany jeden z bohaterów walczących pod Monte Cassino. Spotkałem go w 1991 albo 1992. Taki starszy człowiek z blizną na twarzy. Nie wiem czy mieszkał tam przed wojną, czy osiadł dopiero po...
A to moje - póki co, jedyne tutaj zdjęcie było robione nie więcej niż 1,5 km od Kopyśna. Od strony wschodniej (od wsi Koniusza) właśnie w stronę Kopyśna. Pozdrawiam i dziękuję za rady n/t skanowania.
dzięki Raals - hymm o ulotna chwilo, odsyłam do ostatniego zdjęcia
Dziekuję i pozdrawiam
Kiedy dokładnie umarł nie wiem i właściwie nie widziałem jego grobu. W tym roku przechodziłem co prawda przez Kopystno/Kopyśno ale nie zachodziłem do cerkwii ani na cmentarz. Ostatni raz byłem tam w lipcu ubiegłego roku. Też rozmawiałem wówczas ze staruszkiem. Spotkałem go bliżej kapliczki - szukał jakiegoś zagubionego narzędzia. Opowiadał też o duchu. Z piesków pamiętam tylko jednego - czarnego kundla, który odprowadził nas aż do krzyża na końcu wsi - przy drodze schodzącej do wsi Brylińce. O jego śmierci dowiedziałem się pod koniec lipca tego roku - właśnie od mieszkańców Brylińców. W samym Kopyśnie mieszka przynajmniej jedna rodzina. Rok temu zrobiłem fotkę małej dziewczynki przed domem (stąd wiem co było napisane na tabliczce:). Sprowadzili się tam niedawno. W tym roku mówili w Brylińcach, że żona faceta nie wytrzymała i uciekła dokądś z dzieckiem - rozklejał zdjęcia na przystankach PKS w okolicy. Szukał ich. W sumie trudno się dziwić kobiecie. Dzicz tam straszna. Nie mam pojęcia jak funkcjonują w zimie... Ale strony przecudne. Ostatnie prawdziwie dzikie miejsca w Polsce...
Raals - mnie również jest bardzo przykro...-( Byłam tam razem z crnimo i również ze staruszkiem rozmawiałam. Ale On żyje nadal - w naszej pamięci i...w opowieści, jaką umieściłam w jednym z moich artykułów w gazecie. Dopóki pamiętamy, dopóty On żyje. A co z Jego pieskami?
Dzięki Krzyśku - teraz jeszcze bardziej nostalgiczne
Bardzo nostalgiczne, zrównoważona kompozycja i piękna kolorystyka - pozdrawiam :-)))
Raals - nie nie - jak mi przykro, nawet nie wiesz jak strasznie. Znałem tą osobę chyba z 30 min, ale nie wiesz jaki wielki smutek mnie ogarnął, jakby odeszał bardzo mi bliska osoba, już nie pamiętam żebym sie tak wzrószył, Kiedy umarł?? nie wiesz czasem?? Tamto miejsce emanuje takim duchem, taka historią, miejsce piękne iniezapomniane. Szkoda mi tego powiernika historii, klucznika wsi - jego godnośc, jego wytrwałość, Jaki żal, żal wielk. Dziękujuę za tą jakże bardzo przykrą wiadomość. Pozdrawiam
Tez - doskonale chwycone
dobry jesteś. Pozdrawiam
No to kilka słów komentarza: wieś na mapie istotnie oznaczona jest Kopyśno, ale na tabliczce przy domu jest wyraźnie: Kopystno a nie Kopystowo. Z tego co wiem w okolicznych wioskach funkcjonują obie nazwy (Kopyśno i Kopystno). A nazwa pochodzi od nazwiska Kopystyńskich, z których najznamienitszy był prawosławnym biskupem (władyką). Zdaje się jednym z dwóch tylko, którzy nie podpisali Unii i do końca życia pozostali przy prawosławiu. Jego duch podobno wędruje ze wzgórza nad wsią, gdzie stał kiedyś dwór Kopystyńskich - do starej kapliczki za wsią. I smutna wiadomość: Staruszek o którym była mowa już nie żyje. Został pochowany na cmentarzyku przy cerkwii. Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłośników tych ziem.
dzięki Antoni - próbuję Ci dorównać z twoją macewą :)
świetne, brawo
heeh :) nie narzekam - ale lubię oprócz ocen widzieć też komentaż. Nie lubię jak mi ktoś mówi super i tak dalej, ale też nie lubie jak mi ktoś stawia ocenę (dobrą czy ciut gorszą) bez słowa - bo niby dlaczego tak to ocenił - a z niebem to prawda przepalone jak cholera ale nic nie zrobie juz choć pewnie szpece by coś by poradzili
fajne. moze tylko melczne niebo... lpiej z niebieskim :) ale narzekasz... tyyyyyle komentarzy i tyyyyle ocen... pogratulowac tylko ;)
Jakieś słowa krytyki bądź uznania Państwo oceniający? - chciałbym słyszeć (czytać) i nie tylko oglądać oceny - dzięki za oceny i czekam na komentaż
o zdjęcie - no proszę dobry pomysł. A fury nie ma bo i nie ma tam jak dojechać -a i koń mu zdechł już dawno :)
ok, ale w tych wypadach dziadka to sie tez licza kilogramy - chyba ze furka sie wybiera - :)) mozna tez w prezencie zrobic i oprawic np to zdjecie -
hehe dabu - dziadek raz na jakiś czas sie wybiera do Posady Rybotyckiej po zakupy. Więc pewnie by było mu na rękę. Choć wyjście do tej wśi dziadka przybliża do cywilizacji Czyta gazety - bardzo lubi je :) To też wskazówka dla Cypriana.
za zdjecie i za historie - Cyprian a nie zapomnij zabrac czegos pozytecznego dla staruszka - przypuszczam , ze w jego sytuacji to nie pieniadze tylko sa pozyteczne lecz i innego typu offrandy
dzięki dabu za ocenę :) - za zdjęcie czy za historię?
Nie ma sprawy Jacek :) wnętrze cerkwi za 2 - 3 dni to będzie przedsmak tego co każdy może zobaczyć.
Cypraian daję namiary: Posada Rybotycka - jakieś 70 km od Przemyśla. Na mapie zwane jako Kopyśno, choć na domku tabliczka Kopystowo :) Z przemysla na Birczę w kierunku Sanoka, czy też zapory w Solinie dorga nr 28 krajowa, lub kierować sie na Kalwarie Pacławską Wyjazd z Przemysla w kierunku Nehrybki8 i tam dalej znakami az do Kalwarii Pacławskiej i później za znakami do Posady Rybotyckiej. DO Kopyśna nie ma dojazdu a więc 5-6 km na nogach w górę. Powodzenia i bądź na miejscu około 12.00, to możesz się zabrać z "Klucznikiem" do cerkwi.
Bogdan moim marzeniem jest ornitologia - ale na nią mnie nie stać, a zdjęcie dokumentalne to mnóstwo roboty i cierpliwości, choć nie zawsze są tego efekty. Ciężko znaleść właśnie taki zkątek, takie miejsce i taką historię, ale jak sie kocha Polskę z jej wadami i zaletami, to prędzej czy później się doszuka człowiek takich osobliwości :)
Wzruszająca historia. Chętnie bym się tam wybrał, ale nie znalazłem miejsca na mapie. Podaj bliższe szczegóły lokalizacyjne. A zdjęcie ? Ładne, proste i niestety rzeczywiste. Piękne miejsca w Polsce tak niestety wyglądają. Polacy po świecie jeżdżą, swego nie znając. Podobne miejsca można znaleźć w Kotlinie Kłodzkiej, na pojezierzu czy w okolicach Białegostoku.
jeżeli chcesz być dokumentalista, nie licz na poklaski, zrozumienie, albo znajdziesz w sobie pasję i zrobisz dobrą robotę, albo fotografuj kotki, zachody, wieże maryjacką itp...
uff Bogdan, a myślałem że już nikt nic nie powie - dzięki. Chyba to o czym ty mówisz to jest cholernie trudne, ale pewnie do zrobienia no i wymaga dociekliwości autora - ale satysfakcja gwarantowana
to b. ładnie opowiedziałeś, spróbuj szukać jeszcze kiedys śladów - fotografia dokumentarna i troche poetycka i trochę historyczna - to wspaniałe, trudne, ale zobaczysz z czasem..
Czyżby nikogo nie wzruszyła histroia ta?
Udałem się tam wraz z czwórką przyjaciół pieszo w górę, gdyż dojazd był niemożliwy. W drodze niezmiernie dokuczały nam komary i gzy, a buty były do reszty przemoczone ze względu na wodę spływającą z góry. Gdy dotarliśmy na miejsce, ujrzeliśmy trzy opuszczone domy i zarośnięte ogrody. Zamierzaliśmy już zawrócić, kiedy dobiegł do naszych uszu głos psa. Więc jednak ktoś tu mieszka - pomyśleliśmy. Skierowaliśmy się w stronę zapadniętej chaty, z której po długim oczekiwaniu wyszedł staruszek. Zaskoczony naszą wizytą i troszkę zlękniony, stał w progu i opowiadał o wsi, w której było kiedyś 130 domów. Wśród mieszkańców przeważali Ukraińcy, którzy po wojnie wyjechali na Ukrainę. Wieś miała swoją cerkiew, straż pożarną, sklepy, a nawet orkiestrę. Dziś, pozostało tylko kilka opuszczonych i zarośniętych domów oraz cerkiew pw. Opieki NMP z 1821r., z ikonostasem z poł. XIX wieku. Za cerkwią znajduje się tajemniczy cmentarz oraz pozostałość po dzwonnicy. Ostatniemu mieszkańcowi wioski zostały wręczone klucze do cerkwi. Niestety, przybyliśmy około 18.00, a dla staruszka już dawno zaczęła się noc. Obejrzeliśmy więc wnętrze przez nisko osadzone okna. A potem, w drodze powrotnej rozglądaliśmy się za duchem pokutującego biskupa - Władyki Kopystańskiego, który wg zapewnień staruszka, z latarnią w ręku i w czarnym żupanie nawiedza czasem te strony.
Dominik - mnie też sie nie podoba te niebo - ale byłem tam raz i nie miałem innego wyjści jak pstrykać i pstrykać i tak wyszło tylko to jedno ciekawe (poza wnetrzem tej cerkiewki) A Jacek następny post będzie opowiadał o historii tego miejsca :) Dzieki anaqa
Co to za krzyz Bogdan - mysle ze tu potrzebna jest krotka historia Koppystowa - kiedys tam mieszkali Ukancy, ktorzy zostali przenieniesni po II WŚ na drugą stronę granicy, został jeden dziadek z żoną, która umarła jakieś 3 lata temu. On sam ma osiemdziesiąt kilka lat i jest juz doś schorowany, a ten krzyz to na grobie jego żony (o ile dobrze pamiętam)
detal fajny - zdjecie poprawne +
piękny detal, zniknie - ładnie go zachowałeś. co to za krzyz obok?
Dzwonnica połozona obok starej Cerkwi, na pagórku - stąd wrażenie że się wali; choć i tak była szerokim kątem robiona - tyle miejsca. Ale nie sama budowal ma histroię, lecz klimat i miejsce.