Beksa... nie we wszystkim sie z nim zgadzalem ale na swoj sposob to facet byl rewelacyjny... mam sporo kaset video nagranych z jego audycji... sa dla mnie jak relikwie, dzieki niemu poznalem min. Lacrimose i Devil Doll... od jego smierci b.rzadko slucham radia... szkoda
Owszem zareflektuję i zgóry dziękuję. Prubuje pod ostatnim zdjęciem trzpli muzyczną gaduchę zakorzenić, ale dyskusja się nie klei... a pytałem o Kate Bush. jakby co to zapraszam tutaj o dowolnej porze i w dowolnym terminie...
Jesli czegos nie myle, to wokalista umarl na zawal serca w czasie koncertu, czyli smierc - marzenie kazdego prawdziwego rockmana: na polu bitwy ;-). Fakt, ze facet na zdjeciach wygladal na takiego frustrata, ze zawal byl tylko kwestia czasu... i to niedlugiego... teksty tez raczej mieli mocno dolujace... ale ja ich za muzyke lubilem - surowa, oszczedna, umiejetne polaczenie saksofonu (chyba) tenorowego z basem. A wszystko cholernie dynamiczne i emocjonalne. Przyznam, ze nie lubie wsluchiwac sie w teksty, duzo bardziej wole, kiedy emocje niesie muzyka, i to nie halasem, ale poprzez budowanie nastroju. Moim zdaniem ta muzyka duzo o nich mowila. Mam jedna plyte - 'Cure for Pain'. I lubie do niej wracac. Jak chcesz, to moge sampla w MP3 podeslac.
'Disintegration'? Po tym co napisales, to az sie boje wsluchiwac w tekst... jakos tak sie kiedys wsluchalem w 'Time' Pink Floyd i przez pare dni sie zastanawialem, czy warto w ogole zyc dalej ;-). O, bosh... jak to dobrze, ze teraz slucham przede wszystkim akustycznego jazzu ;-).
No... poczatek przegapilem, a jednak o 'Treasure' napisales. Od siebie bym dodal debiutanckie 'Garlands', jakis maksi-singiel 'Aikea-Guinea' i niedoceniana raczej 'Victorialand'... poza tym to juz niestety pojedyncze kawalki, np 'Carolyn's Fingers'. Ale 'Treasure' to w ktores wakacje okolo setki razy przesluchalem... az sie teraz sam sobie dziwie ;-).
O... ciekawie bylo, a ja przegapilem... nooo... Throwing Muses gut gruppa byla... ale przeciez Cocteau tez pare ciekawych rzeczy wydalo... fakt... pamietam jak Beksinski pial nad Floodland... no mial chwile slabosci facet ;-).
pamiętam, jak się okazuje juz wtedy w ciemnych czasach marketing działał bezbłędnie - uciekam teraz z serwisu bo chodzi jakby biopaliwem napędzany, wrócę wieczorkiem, strzała
a cóż to? ja wyrocznia jakaś? he he no nie, z przyjemnościa pogadam... ano lubię... utarło sie mniemanie, że każda następna plyta była "bledsza" i chyba cos w tym jest. Szczerze mówiąc najchętniej słucham właśnie "Itll end in tears". Pewnie jest tak, że pierwsza plyta to bylo zaskoczenie, a po następnych spodziewano sie Bógwie czego:). A propos 4AD znów Beksa sie kłania... w radiu było tylko Cocteau Twins i Dead Can Dance, czyli "ryczące jelenie" a szersza publiczność nie doznała zaszczytu poznania Lush i Throwning Muses bo sie panu TB nie spodobały:(
z sensem gadasz, ale skoro wywołałeś wilka z lasu pisząc o 4AD tom ciekaw twojego poglądu na temat tzw. zjawiska pt. this mortal coil (nieskromnie powiem, że wszystkie trzy albumy mam, posiadam, słucham...)
fakt: TB gud łork robil do pewnego czasu, new romantica sie poznało... (chociaż 90%dorobku tamtych kapel potwornie sie zestarzało), Depeche Mode i Cure jak ktoś chciał to se całą dyskografie z radia przegrał i K Crimson tysz i kapele z 4AD... ale: na przełomie lat 80/90 tyle rzeczy na świecie sie działo, gitary i moda na lata 60te do łask wracała, hip hopy i acid housy, a u nas w wieczorze plytowym: Pendragon, IQ, Genesis i inne trupy... wybuchu tzw Kultury Madchester i Nowego Lata Milośći89 w Polsce NIKT nie zauważył!!! a potem sie dziwić, że nagle rozbłyska gwiazda Myslowitz, który gra tak jak sie grało w Anglii w 90r, poważne próby techno i kultury klubowej spóxniliśmy o jakieś 10lat, REM odkryto w polsce dopiero przy okazji ich 7 plyty... i tego wampirowi, gotowi, niedorajdzie Beksińskiemu wybaczyć nie mogę. tyle na dziś zmykam pa pa
jeśli chodzi o mnie to on dał mi wprowadzenie np. we wczoraj przypomniany talk talk, ale jak chłopu zaczęło zbyt bardzo odpier.....niczać, podziękowałem panu. ale, ale zasadniczo dzięki niemu poznałem king crimson, choć dziś już tak frippa i koleżków może niekoniecznie aż tak bardzo
pink dots, ależ owszem, czemu nie, a skoro piszesz o beksińskim - to 100% racji dlatego ja nie używam radia do poszukiwań, tam zawsze jakiś pan redaktor dorobi wydumaną filozofię do tego o czym gadać nie warto za to słuchać należy...
Porcupine dobre jest, progrysiwa nie za bardzo ścierpieć mogę, bo mi go śp Beksinski do reszty obrzydził...a jeszcze Legendary Pink Dots chyba moze być...
nie koniecznie chodzi mi o nowości i ten cały chłam radiowy, ciekaw jestem w jakim kierunku poszły wasze zainteresowania po fascynacjach z lat osiemdziesiątych. ja na ten przykład od dwóch lat pochłąniam pasjami subtelny progresrock (podkreślam subtelny!), a więc; transatlantic, dream theater, porcupine tree, kaipa (stara i nowa), anekdoten... szczerze polecam, w tej muzyce jeszcze potrafi człowiek odnaleźć coś świeżego, poza tym lubię jak płyta składa się z np. czterech utowrów, każdy po ok. 20 min...
a zapomniałem: jeszcze angielski bum gitarowy 88-94 tzn Stone Roses, Charlatans, Lush, Ride, My Bloody Valentine, Chapterhouse, wczesny Blur, Pale Saints, Slowdive, Inspiral Carpets, Loop, Primal Scream., House Of Love... no i całe Smiths i REM... też ze 100 CD będzie... fotografia to amatorskie hobby, w muzycę pewniej sie czuję, trochę dłubię w samplingu
a tak na poważnie: obecnie nie wiem kompletnie co sie w muzyce dzieje... z anarhistycznej przeszlosci zamilowanie do dubu i neofolku mam... wszystkich Stranglersów na CD zebrałem... no i psychodelię z lat 66-69 zbieram, coś tak ze 150 plyt już mam
hmmm z wielu rzeczy wybieram odrobinki, które mi się podobają po prostu :) Zupełnie pomijam najnowszy rodzaj łomotu i nowe produkcje odgrzewanych gwiazd - moim zdaniem niektórzy powinni iść do pracy, zamiast próbować utrzymać się za wszelką cenę na listach wypuszczając jakieś wydumane refleksyjne kawałki... Długo można by wyliczać rzeczy, które podchodzą :)
ty, człowieku, ludzie o słabych nerwach spać mogą nie, po oglądaniu tej sudeckiej serii... spać czy nie, tak czy inaczej, na serio teraz; fajna jest przede wszystkim ze względu na oryginalność i to przelewanie świateł i barw, no i oczywiście dlatego, że nie wiadomo o co chodzi, cyk, myk, pyk. wspominacie sobie stare rzeczy w muzyce, a co aktualnie panów fascynuje, zachwyca znaczy....???
Dzisiaj mija dokładnie 15 lat od wydania przez The Cure płyty "Disintegration". Uczciłem to uroczystym odsłuchaniem calości i właśnie wrócilem z długiego "discmanowego" spaceru nad jeziorem. Tyle lat mineło a to nadal poraża...Pamiętam, że kiedy plyta się ukazała nie za bardzo mi podeszła i nie rozumiałem jej przesłania (a dyskografię Cure mialem w jednym palcu ). Teraz jestem mniej więcej w tym samym wieku co R Smith wtedy, słyszę o czym śpiewa i rozumiem... Nikt nie przedstawił bardziej przekonywującego studium walki z uplywem czasu i jego destrukcyjnym działaniem na psychikę, milość, relacje miedzyludzkie. Tak, tę plytę w pełni można zrozumieć dopiero po trzydziestce. "Disintegration" pozostanie w moim prywatnym rankingu wydarzeń magicznych, obok "Feline" Stranglers, "Children Of God" Swans, "Hyaena" Siouxie and the Banshees, "In The court..." King Crimson, "H.P.Lovecraft" HP Lovecraft, "Treasure" Dead can Dance i jeszcze paru innych.Wybaczcie te osobiste wynurzenia ale dzień i nastrój taki. Pozatym w "Disintegration" jest jakieś "światełko" - tak jak na tym obrazku:)
Peit ale mnie już nic więcej ważyć nie mogło ;)))) plecak (12kg) duży statyw i 120kg mojego ciałka, a żona nie kciał na mnie czekać bo za długo schodziło mi przy rozkładaniu statywu ;)))
patrze na miniatury i mi sie wieża na W.Sowie przypomina, wchodzę dalej i co? .......)))) W.Sowa ))))))) oj pamietam ile mnie zdrowia wyjście na nią kosztowało, to tam sie dowiedziałem zeby aparatu nie wieszać na szyi bo waży 50kg ;)))) ciekawe spojrzenie
deżawi dlatego, że... albo nie powiem
penis i anioł.... albo jak wznoszący modły do posągu falusa .... Dobre,ale co Ty tak z tymi falusami?????? Co ? ;-)
ocenić nie potrafię.
na długo mnie zatrzymało... i zapamietam.
sciagalem przez satelite bo radio nie ma jeszcze takiego zasiegu:)
hm... no tak, dziwne nieco podejście
tylko tak moglem miec jego audycje w calosci
janiboy: jak to kaset video?
Beksa... nie we wszystkim sie z nim zgadzalem ale na swoj sposob to facet byl rewelacyjny... mam sporo kaset video nagranych z jego audycji... sa dla mnie jak relikwie, dzieki niemu poznalem min. Lacrimose i Devil Doll... od jego smierci b.rzadko slucham radia... szkoda
pozytywnie! czy mozna prosić o więcej?
I jak wrazenia?
doszło! dzięki! trzpla: nr358696
Poszlo. Zapodaj numerek tego zdjecia trzpli.
Owszem zareflektuję i zgóry dziękuję. Prubuje pod ostatnim zdjęciem trzpli muzyczną gaduchę zakorzenić, ale dyskusja się nie klei... a pytałem o Kate Bush. jakby co to zapraszam tutaj o dowolnej porze i w dowolnym terminie...
Jesli czegos nie myle, to wokalista umarl na zawal serca w czasie koncertu, czyli smierc - marzenie kazdego prawdziwego rockmana: na polu bitwy ;-). Fakt, ze facet na zdjeciach wygladal na takiego frustrata, ze zawal byl tylko kwestia czasu... i to niedlugiego... teksty tez raczej mieli mocno dolujace... ale ja ich za muzyke lubilem - surowa, oszczedna, umiejetne polaczenie saksofonu (chyba) tenorowego z basem. A wszystko cholernie dynamiczne i emocjonalne. Przyznam, ze nie lubie wsluchiwac sie w teksty, duzo bardziej wole, kiedy emocje niesie muzyka, i to nie halasem, ale poprzez budowanie nastroju. Moim zdaniem ta muzyka duzo o nich mowila. Mam jedna plyte - 'Cure for Pain'. I lubie do niej wracac. Jak chcesz, to moge sampla w MP3 podeslac.
Morphine tylko mi się kilkoma kawałkami obiło... tam chyba ktoś zmarł i już sie rozpadli? szczerze mówiąć nie wsłuchiwałem się
A w ogole to mialem Cie spytac, czy smakowales Morphine?
Melodyjniej? Stetryczeli, znaczy? :-).
grają mniej więcej to samo, tylko nieco melodyjniej, Kristin H nadal piękną kobietą jest
A to musze sie zainteresowac, co teraz graja.
Throwing Muses nadal istnieje:), Cocteau łykam WSZYSTKO do Treasure + maxisingle, później to już było zawracanie głowy:) pozdrawiam
'Disintegration'? Po tym co napisales, to az sie boje wsluchiwac w tekst... jakos tak sie kiedys wsluchalem w 'Time' Pink Floyd i przez pare dni sie zastanawialem, czy warto w ogole zyc dalej ;-). O, bosh... jak to dobrze, ze teraz slucham przede wszystkim akustycznego jazzu ;-).
No... poczatek przegapilem, a jednak o 'Treasure' napisales. Od siebie bym dodal debiutanckie 'Garlands', jakis maksi-singiel 'Aikea-Guinea' i niedoceniana raczej 'Victorialand'... poza tym to juz niestety pojedyncze kawalki, np 'Carolyn's Fingers'. Ale 'Treasure' to w ktores wakacje okolo setki razy przesluchalem... az sie teraz sam sobie dziwie ;-).
O... ciekawie bylo, a ja przegapilem... nooo... Throwing Muses gut gruppa byla... ale przeciez Cocteau tez pare ciekawych rzeczy wydalo... fakt... pamietam jak Beksinski pial nad Floodland... no mial chwile slabosci facet ;-).
pamiętam, jak się okazuje juz wtedy w ciemnych czasach marketing działał bezbłędnie - uciekam teraz z serwisu bo chodzi jakby biopaliwem napędzany, wrócę wieczorkiem, strzała
A pamiętasz, jak w 87/88 Beksa wychwalał i leansował pod niebiosa "Floodland" Sisters Of Mercy? To był dopiero gniot, ale publika chwycila...
Ale Cocteau i Dead Can Dance to już inny temat: na rozmowę o szalbierstwie i wtórności straszliwej...
a cóż to? ja wyrocznia jakaś? he he no nie, z przyjemnościa pogadam... ano lubię... utarło sie mniemanie, że każda następna plyta była "bledsza" i chyba cos w tym jest. Szczerze mówiąc najchętniej słucham właśnie "Itll end in tears". Pewnie jest tak, że pierwsza plyta to bylo zaskoczenie, a po następnych spodziewano sie Bógwie czego:). A propos 4AD znów Beksa sie kłania... w radiu było tylko Cocteau Twins i Dead Can Dance, czyli "ryczące jelenie" a szersza publiczność nie doznała zaszczytu poznania Lush i Throwning Muses bo sie panu TB nie spodobały:(
z sensem gadasz, ale skoro wywołałeś wilka z lasu pisząc o 4AD tom ciekaw twojego poglądu na temat tzw. zjawiska pt. this mortal coil (nieskromnie powiem, że wszystkie trzy albumy mam, posiadam, słucham...)
fakt: TB gud łork robil do pewnego czasu, new romantica sie poznało... (chociaż 90%dorobku tamtych kapel potwornie sie zestarzało), Depeche Mode i Cure jak ktoś chciał to se całą dyskografie z radia przegrał i K Crimson tysz i kapele z 4AD... ale: na przełomie lat 80/90 tyle rzeczy na świecie sie działo, gitary i moda na lata 60te do łask wracała, hip hopy i acid housy, a u nas w wieczorze plytowym: Pendragon, IQ, Genesis i inne trupy... wybuchu tzw Kultury Madchester i Nowego Lata Milośći89 w Polsce NIKT nie zauważył!!! a potem sie dziwić, że nagle rozbłyska gwiazda Myslowitz, który gra tak jak sie grało w Anglii w 90r, poważne próby techno i kultury klubowej spóxniliśmy o jakieś 10lat, REM odkryto w polsce dopiero przy okazji ich 7 plyty... i tego wampirowi, gotowi, niedorajdzie Beksińskiemu wybaczyć nie mogę. tyle na dziś zmykam pa pa
jeśli chodzi o mnie to on dał mi wprowadzenie np. we wczoraj przypomniany talk talk, ale jak chłopu zaczęło zbyt bardzo odpier.....niczać, podziękowałem panu. ale, ale zasadniczo dzięki niemu poznałem king crimson, choć dziś już tak frippa i koleżków może niekoniecznie aż tak bardzo
Beksy audycji słuchałem regularnie od 84 do mniej wiecej 95-96... niestety Beksiński częściowo zabił muzykę w Polsce ośmielam się stwierdzić
pink dots, ależ owszem, czemu nie, a skoro piszesz o beksińskim - to 100% racji dlatego ja nie używam radia do poszukiwań, tam zawsze jakiś pan redaktor dorobi wydumaną filozofię do tego o czym gadać nie warto za to słuchać należy...
Porcupine dobre jest, progrysiwa nie za bardzo ścierpieć mogę, bo mi go śp Beksinski do reszty obrzydził...a jeszcze Legendary Pink Dots chyba moze być...
nie koniecznie chodzi mi o nowości i ten cały chłam radiowy, ciekaw jestem w jakim kierunku poszły wasze zainteresowania po fascynacjach z lat osiemdziesiątych. ja na ten przykład od dwóch lat pochłąniam pasjami subtelny progresrock (podkreślam subtelny!), a więc; transatlantic, dream theater, porcupine tree, kaipa (stara i nowa), anekdoten... szczerze polecam, w tej muzyce jeszcze potrafi człowiek odnaleźć coś świeżego, poza tym lubię jak płyta składa się z np. czterech utowrów, każdy po ok. 20 min...
a zapomniałem: jeszcze angielski bum gitarowy 88-94 tzn Stone Roses, Charlatans, Lush, Ride, My Bloody Valentine, Chapterhouse, wczesny Blur, Pale Saints, Slowdive, Inspiral Carpets, Loop, Primal Scream., House Of Love... no i całe Smiths i REM... też ze 100 CD będzie... fotografia to amatorskie hobby, w muzycę pewniej sie czuję, trochę dłubię w samplingu
a tak na poważnie: obecnie nie wiem kompletnie co sie w muzyce dzieje... z anarhistycznej przeszlosci zamilowanie do dubu i neofolku mam... wszystkich Stranglersów na CD zebrałem... no i psychodelię z lat 66-69 zbieram, coś tak ze 150 plyt już mam
trzpla: aktualnie mnie moja własna tfurczosć zachwyca he he
hmmm z wielu rzeczy wybieram odrobinki, które mi się podobają po prostu :) Zupełnie pomijam najnowszy rodzaj łomotu i nowe produkcje odgrzewanych gwiazd - moim zdaniem niektórzy powinni iść do pracy, zamiast próbować utrzymać się za wszelką cenę na listach wypuszczając jakieś wydumane refleksyjne kawałki... Długo można by wyliczać rzeczy, które podchodzą :)
ty, człowieku, ludzie o słabych nerwach spać mogą nie, po oglądaniu tej sudeckiej serii... spać czy nie, tak czy inaczej, na serio teraz; fajna jest przede wszystkim ze względu na oryginalność i to przelewanie świateł i barw, no i oczywiście dlatego, że nie wiadomo o co chodzi, cyk, myk, pyk. wspominacie sobie stare rzeczy w muzyce, a co aktualnie panów fascynuje, zachwyca znaczy....???
Ja jednak wolę powspominać Dead Kennedys :)))))))))))
ladnie namalowales, pieknie opowiedziales, dobrej nocy
tu wrócę jutro... w lepszym stanie
Za duzo dymu ;)
ooooooops Cocteau oczywiscie!!! to z wrażenia..dzięki
heee... Obrazek ładny:) A "Treasure" to Cocteau Twins, a nie Dead Can Dance. Chyba, ż emiałeś na myśli jeszcze coś innego:)
Sorry Oleńka zapomniałem o Tobie: i "La Verite" Classix Nouveaux i Miedzygórze 88:)
Dzisiaj mija dokładnie 15 lat od wydania przez The Cure płyty "Disintegration". Uczciłem to uroczystym odsłuchaniem calości i właśnie wrócilem z długiego "discmanowego" spaceru nad jeziorem. Tyle lat mineło a to nadal poraża...Pamiętam, że kiedy plyta się ukazała nie za bardzo mi podeszła i nie rozumiałem jej przesłania (a dyskografię Cure mialem w jednym palcu ). Teraz jestem mniej więcej w tym samym wieku co R Smith wtedy, słyszę o czym śpiewa i rozumiem... Nikt nie przedstawił bardziej przekonywującego studium walki z uplywem czasu i jego destrukcyjnym działaniem na psychikę, milość, relacje miedzyludzkie. Tak, tę plytę w pełni można zrozumieć dopiero po trzydziestce. "Disintegration" pozostanie w moim prywatnym rankingu wydarzeń magicznych, obok "Feline" Stranglers, "Children Of God" Swans, "Hyaena" Siouxie and the Banshees, "In The court..." King Crimson, "H.P.Lovecraft" HP Lovecraft, "Treasure" Dead can Dance i jeszcze paru innych.Wybaczcie te osobiste wynurzenia ale dzień i nastrój taki. Pozatym w "Disintegration" jest jakieś "światełko" - tak jak na tym obrazku:)
ehem
na miniaturce jak rentgen pluc;)
pilnowały Unii :)
ale dziwne... lecz również tak samo fajne.. TROCHE JAK Z ARCHIWUM X :) podoba smi sie efekt! pozdróka i zapraszam do mojej nowej fotki :)
ciekawa cala seria
witaj Aleksy! nie wyjechałeś? ale pada....
... :)
A cóż piękne panie po nocy przy komputerach...?
Sliczne,bardzo lubie takie zdiecia ! :-))
A nie jest to trąba powietrzna, albo w oko cyklonu ?:))
Tompac: w senniku egipskim jest napisane: "żonę własną w góry brać - w ciagłej presji i strachu żyć będziesz"
Peit ale mnie już nic więcej ważyć nie mogło ;)))) plecak (12kg) duży statyw i 120kg mojego ciałka, a żona nie kciał na mnie czekać bo za długo schodziło mi przy rozkładaniu statywu ;)))
Tina: Sudety to Góry Magiczne są... niedługo będą normalne zdjęcia, tak pod koniec maja:)
Coś ostatnio kombinujesz Peiter. Dawno nie byłam w Sudetach, to tam teraz tak wygląda?
Tompac: w G. Suchych, albo przy podejściu na Snieżnik od str Rykowiska aparat waży 200kg :))
tompac :) niezłe
patrze na miniatury i mi sie wieża na W.Sowie przypomina, wchodzę dalej i co? .......)))) W.Sowa ))))))) oj pamietam ile mnie zdrowia wyjście na nią kosztowało, to tam sie dowiedziałem zeby aparatu nie wieszać na szyi bo waży 50kg ;)))) ciekawe spojrzenie