Sonet XLII
Jak ciebie kocham? Pozwól, niech wyliczę.
Kocham głęboko, daleko, jak zbiec
Potrafi dusza, gdy nie musi wlec
Dawnych pęt, po kres bytu i łaski najwyższej.
Kocham spełnieniem twych potrzeb i życzeń
Codziennych. Kocham w słońcu i przy blasku świec.
Kocham śmiało, jak ludzie walczą, by praw strzec.
Kocham czysto, dla czystych pochwały są niczem.
Kocham cię namiętnością, jaką w życia próg
Wchodząc, miałam dla trosk mych. I z ufnością dzieci.
Kocham miłością, jaką wzbudzać mógł
Rząd utraconych świętych. Dopóki tchu w piersi,
Kocham łzą, śmiechem, życiem! A gdy zechce Bóg,
Będę cię jeszcze bardziej kochała po śmierci. Elizabeth Barrett Browning
Sonet XLII Jak ciebie kocham? Pozwól, niech wyliczę. Kocham głęboko, daleko, jak zbiec Potrafi dusza, gdy nie musi wlec Dawnych pęt, po kres bytu i łaski najwyższej. Kocham spełnieniem twych potrzeb i życzeń Codziennych. Kocham w słońcu i przy blasku świec. Kocham śmiało, jak ludzie walczą, by praw strzec. Kocham czysto, dla czystych pochwały są niczem. Kocham cię namiętnością, jaką w życia próg Wchodząc, miałam dla trosk mych. I z ufnością dzieci. Kocham miłością, jaką wzbudzać mógł Rząd utraconych świętych. Dopóki tchu w piersi, Kocham łzą, śmiechem, życiem! A gdy zechce Bóg, Będę cię jeszcze bardziej kochała po śmierci. Elizabeth Barrett Browning
Wybitnie dobre.