Dawno temu, w połowie września, jedyny raz w życiu biwakowałem w Tatrach Słowackich w Dolinie Jagnięcej, przy Czerwonym Stawku, w "półnamiocie" zrobionym ze statywu owiniętym ponczem przeciwdeszczowym. Była wyśmienita pogoda, a ja z wrażenia nie mogłem zasnąć. Żeby było raźniej zapaliłem sobie znicz. Caly czas mi się wydawało, że mnie widzą z Łomnicy i doniosą na mnie do TANaP-u😄
Trochę oszczędnie, bez śniegu pod namiotem, tylko szron ;)...Śpisz pewnie tylko w samo południe na tych plenerach, jak wampir, na plecaku pełnym bateryjek do puszki :))) Szczere podziękowania za komfort gratisowego kontemplowania w formie namiastki przed monitorem.....A biwakowanie u nas jest dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach, a już w Parkach Narodowych po zmroku to chyba wcale :(
Cudnie tak podróżować. I choć już nie dla mnie- zawsze zachwyt.
:)
Dawno temu, w połowie września, jedyny raz w życiu biwakowałem w Tatrach Słowackich w Dolinie Jagnięcej, przy Czerwonym Stawku, w "półnamiocie" zrobionym ze statywu owiniętym ponczem przeciwdeszczowym. Była wyśmienita pogoda, a ja z wrażenia nie mogłem zasnąć. Żeby było raźniej zapaliłem sobie znicz. Caly czas mi się wydawało, że mnie widzą z Łomnicy i doniosą na mnie do TANaP-u😄
Trochę oszczędnie, bez śniegu pod namiotem, tylko szron ;)...Śpisz pewnie tylko w samo południe na tych plenerach, jak wampir, na plecaku pełnym bateryjek do puszki :))) Szczere podziękowania za komfort gratisowego kontemplowania w formie namiastki przed monitorem.....A biwakowanie u nas jest dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach, a już w Parkach Narodowych po zmroku to chyba wcale :(