Opis zdjęcia
Lipiec w Botswanie to miesiąc zimowy, co oznacza zimnie noce i poranki - termometry wskazują wtedy zaledwie kilka kresek powyżej zera. Surykatki, po nocy w chłodnych norach, stają na dwóch nogach by lepiej wykorzystać promienie niskiego, porannego słońca. Ten codzienny rytuał zajmuje im kilkadziesiąt minut, tyle potrzeba aby dobrze rozgrzać zmarznięte ciałka. Podczas tego procesu bez przerwy rozglądają się na boki wypatrując potencjalnego zagrożenia.
Julian nie był surykatką ale spojrzenie i tak godne Juliana... Łapki bronią tego, co najwaźniejsze;)
Ten gościu w środku wymiata! :)
+
Jakie tam zagrożenie? Aparat zobaczył i uśmiech firmowy strzelił :D
Ale Król Julian patrzy na Ciebie. Wyczuł zagrożenie ;)
niczym wojskowa delegacja oczekująca na rozmowy pokojowe.... gratuluję ujęcia