Opis zdjęcia
z cyklu: subiektywne spacery powarszawskie... marzec 2019; aparat: Yashica Mat, obiektyw Yashinon 1:3.5, plus nasadka "Wideangle", f=80, z ręki, czas 1/50 sek., f8, ISO 400 (Ilford HP5+), wywołanie negatywu: wywołanie własne (Ilfotec DD-X 1+4, 9 min. ), opracowanie zdjęcia: digitalizacja negatywu i "cyfrowa ciemnia".
Michale :) ja "miałem" nieco inaczej... do 2005 (mniej więcej) robiłem wyłącznie na negatywie - mały format (Canonem EOS 300). Znaczy - wcześniej były inne - typu (wstecz) "małpk"a Canona, Zenit, Practica LLC, ojcowa Super-Dolina, w na samym początku Druh (z wkładką 4.5x6 - bo więcej zdjęć było). W 2005 roku - z mojej winy - szlag trafił Canona. No i "musiałem" kupić nowy aparat :) Wakacje, dokumentacje terenowe, itp. Szkło miałem - no to wybór padł na Canona EOS 300D, potem 350D. W 2010 - w sumie przypadkiem - wpadł mi ręce Start 66, i odnalazłem swojego starego Druha... I tak jakoś poszło :). Cyfra - ostatecznie ustaliła się na 7D, i na kolorze, a czarno-białe - to domena negatywu i średniego formatu :)
piękna klatka ;) z lekką dystorsją. Fajnie jest :)
barszczon 2019-05-15 13:59:00 - na cyfrę przesiadłem się definitywnie dopiero w 2007 r., wcześniej przez 20 lat robiłem zdjęcia na celuloidzie, trochę też średnim formatem Bronicą, mamiyą. W/w Yashicą akurat nie (ale małyoobrazkową już tak), kojarzę te sprzęty dobrze z tamtych lat, wiele z nich (jak np. Mamiya RZ67 z obiektywami) było kompletnie poza moim zasięgiem cenowym - wtedy, czasami stanowiąc przedmiot marzeń :) Łezka się w oku kręci na wspomnienie głównie tych czasów, z którymi mi się kojarzą te aparaty, nie tak niby odległych, ale kompletnie innych, niż dzisiaj.
:) no akurat obie "świece' - ta w środku i ta wyżej - przekonały mnie do tego zdjęcia :)
za mocna świeca w środku :)
dzięki :)
Ciekawe!
:) dlaczego :) ?
Jak czytam tą specyfikację sprzętową, to łezka się w oku kręci...