Ten dzień, jak zawsze gorzki, lecz szczęśliwy,
W sercu wycisnął jej żywe oblicze,
Którego nigdy nie oddam prawdziwie;
Jak często dzień ten wspominam, nie zliczę.
Mogła iść w parze z najszlachetniejszymi.
Gdy raz westchnienie z ust jej usłyszałem,
Czy śmiertelniczka – pytam – czy bogini
Wypogodziła niebo w kręgu całym?
Twarz – śnieg gorący, włosy – czyste złoto,
Rzęsy jak heban, oczy zaś – dwie gwiazdy,
Skąd miłość wszystkich celnie rani oto.
Perły – zęby, a róże purpurowe –
Wargi, w których brzmiał bólem wyraz każdy;
westchnienie – płomień, łzy – kryształ u powiek. F. Petrarca
Ten dzień, jak zawsze gorzki, lecz szczęśliwy, W sercu wycisnął jej żywe oblicze, Którego nigdy nie oddam prawdziwie; Jak często dzień ten wspominam, nie zliczę. Mogła iść w parze z najszlachetniejszymi. Gdy raz westchnienie z ust jej usłyszałem, Czy śmiertelniczka – pytam – czy bogini Wypogodziła niebo w kręgu całym? Twarz – śnieg gorący, włosy – czyste złoto, Rzęsy jak heban, oczy zaś – dwie gwiazdy, Skąd miłość wszystkich celnie rani oto. Perły – zęby, a róże purpurowe – Wargi, w których brzmiał bólem wyraz każdy; westchnienie – płomień, łzy – kryształ u powiek. F. Petrarca
Subtelnie. Podoba sie.
+ :)