Opis zdjęcia
sierpień 2018; aparat: Zenza BRONICA SQ-A, obiektyw: ZenzanonS 1:4.5, f=200 mm, z ręki, czas 1/60 sek., f11.0, ISO 160 (Ilford HP5+), wywołanie negatywu: wywołanie własne (Ilfotec DD-X, 6.5 min.), digitalizacja negatywu i "cyfrowa ciemnia".
:) i to jest piękne - jak już Koledzy byli uprzejmi zauważyć :) Podobne dyskusje prowadzili nasi poprzednicy - zarówno wtedy, gdy fotografia jako taka zaczęła "stawać" obok malarstwa, potem, gdy pojawiły się możliwości związane z błoną zwijaną, małym obrazkiem, kolorem - fotografią cyfrową - czy nawet z fotografią "komórkową". @Krupenie - z tymi plecami rację masz, ja również przestaję pomalutku nosić w "codziennym" plecaku cyfrę i kliszaka... :) A i zamiast Zenzy coraz częściej w tymże plecaku ląduje Start albo Rollei :)
Otwarta przestrzeń muskana światłem.
Fajnie przeczytać różne zdania dot. podejścia do tematu
u barszczona zawsze jakaś ciekawa dyskusja :) jeśli można wyrazić swój pogląd to jest on następujący. Zgadzam się ze słowami Michała Kasperczyka, że są to odrębne dziedziny (tylko czy sztuki tego nie wiem). Pewnie sztuki, choć ja pstrykaczem jestem i za artystę się nie uważam. Jeśli pokocha się analoga to na cyfrę nie można patrzeć. Tak już jest. To nie wina człowieka. To tak funkcjonuje. Nie ma jednak wyższości fotografii analogowej nad cyfrową. Moja córcia (i tu muszę się pochwalić), która studiuje na łódkiej filmówce fotografię cały czas mi mówi "tato robisz super ale klasyczne, tradycyjne zdjęcia - nic nowego" dla artysty jakim ona już jest a ja nigdy nie będę, nie ma znaczenia cyfra czy analog. Liczą się emocje, oryginalność, jakość, przekaz, nowatorstwo i wiele innych rzeczy. I ona mnie tym przekonuje, łączy analog z cyfrą, robi takie rzeczy, o których ja nawet boję sie pomyśleć. Ja pozostanę przy kliszy bo ją uwielbiam, jedyny powód.
przyjemny pierwszy plan.. nawiązując do dyskusji to.. ze średniego się co nieco wyciągnie jak się chce.. tylko plecy już nie te żeby to jeszcze w góry zabierać.. i koszty zabawy wyższe.. natomiast z małego to głównie na fotki rodzinne w moim przypadku.. przynajmniej można to w album włożyć i obejrzeć raz na jakiś czas.. .. aczkolwiek żadna cyfrówka ( no może poza X-T1) nie daje tyle frajdy z fotografowania co analog.. po prostu to ma duszę.. rajcuje mnie tez ze trzeba włożyć kasetę czy nawinąć film.. poustawiać pokrętła i takie tam.. :) i chyba nigdy się nie pozbędę takiego Canoneta GIIIQL, który jest starszy ode mnie..hehe ;) i mowie to jako osoba, która zaczynała cyfrowo.. dopiero potem pojawiły się analogi..
Swoją drogą ciekawy przyczynek do dyskusji. Na chwilę obecną, jeżeli brać pod uwagę, że „produktem” finalnym ma być gotowy obraz, to ciężko mi znaleźć jakiekolwiek argumenty przemawiające za fotografią tradycyjną. Jedyne co, to sentyment. O ile jeszcze z 15 lat temu często dyskutowano: cyfra, czy analog, to dzisiaj już takich dyskusji nie ma. Pod kątem finalnego rezultatu nie ma żadnych aspektów przemawiających za użyciem „analoga”.
:) +
:) a ja jeszcze cały czas - usiłuję - trzymać się teorii, że fotografia jest "jedna" - są tylko różne metody, różne techniki i różny sprzęt :)
Dla mnie na dzień dzisiejszy fotografia tradycyjna to już kompletnie odrębna dziedzina sztuki i z fotografią cyfrową ma taki związek jak np. malarstwo.
Michał Kasperczyk[ 2018-11-29 11:42:56 ] - Michale - nie jest tak źle :) Coraz więcej osób "wraca", albo "odkrywa" uroki fotografii na negatywie. W większości korzystają z całkiem dobrych aparatów - które mają autofocus i pomiar światła wmontowany w aparat :) W wielu przypadkach jedyną "różnicą" jest rejestracja obrazu - nie na matrycy - a na negatywie :). A gdy nie ma automatycznego światłomierza - robią "na czuja" - i mają nad wyraz "klimatyczne foty"... typu "łomografia" :)
W-Zy[ 2018-11-29 11:30:29 ] - dzięki :)... w moim przypadku "ucięcie" czegoś z kwadratu praktycznie nie wchodzi w grę - czyli możliwe byłoby obniżenie kadru :) O ile pamiętam - nie dało rady niżej, bo już obrach "chwytał" jakąś przeszkadzajkę :)
Ja jeszcze z czasów analogowych… choć na dzisiaj zupełnie zarzuciłem, odkąd cyfra pobiła na łeb nawet slajdy. Analog jak dla mnie to już odrębna zupełnie dziedzina, podziwiam za wytrwałość, no i umiejętności – podejrzewam, że wielu dzisiejszych specy nie umiało by tym zdjęcia zrobić…
Dobre, moim zdaniem uciąłbym 2 cm góry
:) Lata wprawy :) - żart... :) Przede wszystkim 1/60 to naprawdę nie jest - przynajmniej dla mnie :) "długi czas", lustro faktycznie wydaje wspaniały dźwięk - ale zbytnio nie szarpie - w każdym razie zupełnie tego nie odczuwam :). A tak generalnie, to jak z obiektywem trochę dłuższym robię dalekie plany bez statywu, to aparat mam powieszony za szyją - szerokie paski, patrzę w kominek bez używania lupki. Jak się stoi mocno, w lekkim rozkroku, i jak się jeszcze ma dokręcony wężyk - to w ogóle nie ma trudności :)... :) A przy fotografowaniu pod światło i to takich mokrych fragmentów krajobrazu :) "ostrość" niczym żyleta i tak jest nie wskazana :) dzięki za zaglądnięcie :) ---- Ale faktycznie, jeśli mogę to raczej do czasów powyżej 1/15 i dłuższych ogniskowych jakąś dodatkową stabilizację (oparcie ręki o cokolwiek - nawet o kolano, gdy usiądę) staram się skombinować :)
200 mm 1/60 s z ręki, walącą jak słoń lustrem „Zołzą”? Jak Ty to robisz? :)