Frąckiewicz: do dzisiaj nie wiem dlaczego nie mam z tego dnia żadnego zdjęcia... chyba inne, silne emocje wzięły górę... za to mam filmik z pierwszego progu skalnego, jak wrzucę na YT dam znać...;)
"Co bylo dalej?" - "dalszy ciąg grani " :):) Dzięki marek 2112 za szczególowy opis - to część tego zdjęcia. Z tych pól i trawersu cos zostalo w aparacie czy raczej nie dalo się....
Wszystko się zgadza :) Mnie potwornie psychicznie zmęczył ten trawers. Pamiętam, że zatrzymałem się w połowie, zerknąłem w dół i pomyślałem, że wystarczy tylko jeden niewłaściwy (czyt. chu...) krok by zaliczyć długi lot:( Dla mnie był to najtrudniejszy moment całej eskapady.
FitzRoyu napiszę Frąckiewiczowi swoją wersję: przenocowaliśmy w budynku stacji widocznej z prawej; rankiem w śniegu po pas pocisnęliśmy w kierunku stacji po lewej; następnie do góry delikatnie w lewo skos przez 2 pola śnieżne i w prawo skos przez większe pole śnieżne weszliśmy na pierwszy próg skalny; na polach leżało tyle śniegu, wątpliwie związanego, że do dzisiaj przechodzą mnie ciary i dziwię się, że nie pojechaliśmy razem z tym wszystkim w dół, w p...u; za pierwszym progiem zeszliśmy na lodowiec i już bezpiecznie doszliśmy do Rifugio Gnifetti widocznego na drugim skalnym progu... droga, która normalnie latem zajmuje może ze 3 godziny, męczyła nas przez około 9 godzin... pzdr :)
Autor się nie gniewa i nie dostrzega potrzeby prostowania ;) Tego dnia leżało sporo puchu na grani więc niektórzy członkowie ekipy musieli trochę popracować (głównie ten widoczny na zdjęciu), a inni szli już po śladach, co jednak nie było lajtowe ;) Parę metrów w śniegu po pas urobiłem i nawet się tym cieszyłem, zupełnie jak dziecko ;) Z tego miejsca do stacji kolejki szliśmy 2-3 godziny, głównie przez niespodziankę, którą pokażę na 4 fotce;) Zrobiłem jeszcze dłuższą przerwę na kilka pstryczków po zachodzie słońca za co zaplaciłem telegrafem całego ciała ;) Myślę, że kolor jest ok;) Dzięki za wizyty:) Pozdrawiam:)
jeżeli autor się nie pogniewa to uzupełnię, że w tym dniu schronieniem była nieczynna stacja wyciągu, na szczęście znalazło się pomieszczenie z otwartymi drzwiami; widać ją w prawo od głowy alpinisty; analogicznie z lewej strony widoczna jest stacja wyciągu na Punta Ildren, a w pionie ponad nią, na drugiej grzędzie skalnej słabo widoczna kreseczka to Rifugio Gnifetti; jak coś skopałem to FitzRoy wyprostuje...;)
I jak czujesz się "w zimowym kolorze" ? :) Czy z tego ujęcia jest może widoczny schron ? Sądząc po glębszym śniegu wyobrażam sobie dlugość tej drogi, z tym calym ekwipunkiem.... Ciekawa seria
Rozumiem. Inaczej-lepiej czyta się zdjęcie z historią, dzięki za opisy Pzdr. :)
Z trawersu nie mam żadnej foty:( Pzdr:)
Frąckiewicz: do dzisiaj nie wiem dlaczego nie mam z tego dnia żadnego zdjęcia... chyba inne, silne emocje wzięły górę... za to mam filmik z pierwszego progu skalnego, jak wrzucę na YT dam znać...;)
"Co bylo dalej?" - "dalszy ciąg grani " :):) Dzięki marek 2112 za szczególowy opis - to część tego zdjęcia. Z tych pól i trawersu cos zostalo w aparacie czy raczej nie dalo się....
Wszystko się zgadza :) Mnie potwornie psychicznie zmęczył ten trawers. Pamiętam, że zatrzymałem się w połowie, zerknąłem w dół i pomyślałem, że wystarczy tylko jeden niewłaściwy (czyt. chu...) krok by zaliczyć długi lot:( Dla mnie był to najtrudniejszy moment całej eskapady.
FitzRoyu napiszę Frąckiewiczowi swoją wersję: przenocowaliśmy w budynku stacji widocznej z prawej; rankiem w śniegu po pas pocisnęliśmy w kierunku stacji po lewej; następnie do góry delikatnie w lewo skos przez 2 pola śnieżne i w prawo skos przez większe pole śnieżne weszliśmy na pierwszy próg skalny; na polach leżało tyle śniegu, wątpliwie związanego, że do dzisiaj przechodzą mnie ciary i dziwię się, że nie pojechaliśmy razem z tym wszystkim w dół, w p...u; za pierwszym progiem zeszliśmy na lodowiec i już bezpiecznie doszliśmy do Rifugio Gnifetti widocznego na drugim skalnym progu... droga, która normalnie latem zajmuje może ze 3 godziny, męczyła nas przez około 9 godzin... pzdr :)
Dzięki :)
Piękne
Buda była spora, a za nią dalszy ciąg grani. Można było pocisnąć pewnie na szczyt Punta Giordani.
... teraz za dnia dostrzeglem - duża buda sądząc po odleglości z tego ujęcia... Co bylo dalej :) ? ...
Fanie tak w śniegu po pas, nie pamiętam kiedy ostatnio widziałem taką ilość. Dobry fot :)
Autor się nie gniewa i nie dostrzega potrzeby prostowania ;) Tego dnia leżało sporo puchu na grani więc niektórzy członkowie ekipy musieli trochę popracować (głównie ten widoczny na zdjęciu), a inni szli już po śladach, co jednak nie było lajtowe ;) Parę metrów w śniegu po pas urobiłem i nawet się tym cieszyłem, zupełnie jak dziecko ;) Z tego miejsca do stacji kolejki szliśmy 2-3 godziny, głównie przez niespodziankę, którą pokażę na 4 fotce;) Zrobiłem jeszcze dłuższą przerwę na kilka pstryczków po zachodzie słońca za co zaplaciłem telegrafem całego ciała ;) Myślę, że kolor jest ok;) Dzięki za wizyty:) Pozdrawiam:)
podoba
jeżeli autor się nie pogniewa to uzupełnię, że w tym dniu schronieniem była nieczynna stacja wyciągu, na szczęście znalazło się pomieszczenie z otwartymi drzwiami; widać ją w prawo od głowy alpinisty; analogicznie z lewej strony widoczna jest stacja wyciągu na Punta Ildren, a w pionie ponad nią, na drugiej grzędzie skalnej słabo widoczna kreseczka to Rifugio Gnifetti; jak coś skopałem to FitzRoy wyprostuje...;)
I jak czujesz się "w zimowym kolorze" ? :) Czy z tego ujęcia jest może widoczny schron ? Sądząc po glębszym śniegu wyobrażam sobie dlugość tej drogi, z tym calym ekwipunkiem.... Ciekawa seria
bdb!!!
robi wrazenie, podoba sie :)