zawsze po powrocie z takiego wyjazdu, kiedy opadną już emocje i minie zmęczenie, pojawiają się przemyślenia, że można było zrobić coś więcej, trudniej... na miejscu inaczej się wszystko odczuwa... pozdrawiam Was :)
FitzRoy, życie ucieka to prawda ale ... no właśnie czy czasami warto ponad wszystko napierać ? Kiedyś myślałem że tak, dziś coraz częściej wygrywa rozsądek. A poślady żal ściska. Tle że należy mieć nadzieje że jeszcze będzie niejedna góra, może już nie TA, a może jeszcze lepsza. Wesołych Świat dla Wszystkich.
Góry oczywiście nie uciekną, ale życie już tak... Czasem bywa tak, że masz tylko jedną szansę i albo ją wykorzystasz albo żal będzie ściskać pośladki ;) Tutaj tak naprawdę szansy nie było, można było urobić jedynie kawałek grani. Może innym razem, a może nigdy? Pzdr:)
Mariusz: niestety nie, warunki nie pozwoliły, doszliśmy do widocznego pierwszego przedszczytu Cima di Scoperta; dalej było już więcej śniegu, który nie był już związany i wyjeżdżał spod nóg; nie chcieliśmy ryzykować...;)
siwis: on wie, ja wiem, ale.... niech sam się wypowie ;) Mariusz: to odbywało się w ten sposób, że śmigłowiec robił ze trzy kursy z doliny, towarzystwo postało ze 20 minut na przełęczy i podziwiało widoki, a następnie zjazd lodowcem w dół; myślę, że pod opieką przewodnika..:)
siwisie: któremu???/;) lewa strona spalona przez około południowe sońce, jeżeli o to chodzi...;) Firdausi: 3 kursy śmigłowca i uczestnicy zostali dostarczeni...;)
FitzRoy: ...proponowaliśmy ;) w sumie to w rzeczywistości grań bardziej ostra niż na zdjęciu, na filmie jeszcze bardziej się rozpłaszczyła...:) BJZ: pzdr
pzdr:)
bdb
zawsze po powrocie z takiego wyjazdu, kiedy opadną już emocje i minie zmęczenie, pojawiają się przemyślenia, że można było zrobić coś więcej, trudniej... na miejscu inaczej się wszystko odczuwa... pozdrawiam Was :)
Mariusz - ładnie napisałeś, podpisuję się pod tym dwoma rękami, pozdrawiam świątecznie :)
FitzRoy, życie ucieka to prawda ale ... no właśnie czy czasami warto ponad wszystko napierać ? Kiedyś myślałem że tak, dziś coraz częściej wygrywa rozsądek. A poślady żal ściska. Tle że należy mieć nadzieje że jeszcze będzie niejedna góra, może już nie TA, a może jeszcze lepsza. Wesołych Świat dla Wszystkich.
Góry oczywiście nie uciekną, ale życie już tak... Czasem bywa tak, że masz tylko jedną szansę i albo ją wykorzystasz albo żal będzie ściskać pośladki ;) Tutaj tak naprawdę szansy nie było, można było urobić jedynie kawałek grani. Może innym razem, a może nigdy? Pzdr:)
od północy tez seraków bez liku , dość hardocorowe drogi tam sa na wejście widac od tej mańki . Rozsądek albo czarny plastikowy worek , dobry wybór :)
Mariusz: niestety nie, warunki nie pozwoliły, doszliśmy do widocznego pierwszego przedszczytu Cima di Scoperta; dalej było już więcej śniegu, który nie był już związany i wyjeżdżał spod nóg; nie chcieliśmy ryzykować...;)
Marku, rozumiem iż zrobiliście grań ? :)
siwis: on wie, ja wiem, ale.... niech sam się wypowie ;) Mariusz: to odbywało się w ten sposób, że śmigłowiec robił ze trzy kursy z doliny, towarzystwo postało ze 20 minut na przełęczy i podziwiało widoki, a następnie zjazd lodowcem w dół; myślę, że pod opieką przewodnika..:)
narada koordynacyjna :)
FitzRoy nie ma o żałowiać, pewnie miałeś swe powody. Góry nie uciekną.
FitzRoy napisał, że mu szkoda tego szczytu... Chciałem sie dowiedzieć co się stało. Może zburzyli, albo co...? :{))
siwisie: któremu???/;) lewa strona spalona przez około południowe sońce, jeżeli o to chodzi...;) Firdausi: 3 kursy śmigłowca i uczestnicy zostali dostarczeni...;)
narada
A co się temu szczytu stało? :{)
:)
od razu :) na twarzy ... :)
FitzRoy: ...proponowaliśmy ;) w sumie to w rzeczywistości grań bardziej ostra niż na zdjęciu, na filmie jeszcze bardziej się rozpłaszczyła...:) BJZ: pzdr
Ładny obraz...
Najs:) Szkoda mi tego szczytu...