ooo , dzięki bardzo za zainteresowanie ..., tu dopiszę ciąg dalszy wyprawy a właściwie zejście już ze szczytu , dokładnie w miejscu poniżej spotkaliśmy biegacza podbiegającego na szczyt i na moment się zatrzymałem co by człowieka w biegu uchwycić ..., niestety biegacz przemierzał swój szlak granią , a nie szlakiem poniżej , i w miejscu najbardziej wyniosłym biegacz się potknął ...i na moich oczach zaczął się ratować przed upadkiem w ..., znaczy ja już byłem gotów łapać go za nogi lub co kolwiek złapię ... na szczęście biegacz wykonał obrót ...., nie wiem jakim cudem ... .+ zakotwiczenie kijkiem w szczelinę ... to go uratowało w upadek z 200 m do stawu poniżej .... było naprawdę grożnie ....

Przemek nie ja tylko aura tego dnia , gdy wychodziliśmy przed świtem było bezchmurnie a góry na różowo zabarwione ... , koło 9 ;zaczął się spektakl :)