Wiem coś o polowaniu na owada w locie:) Kiedyś godzine siedziałem i próbowałem ważkę "złapać", która latała koło mnie... Efekt 100 zdjeć w tym jedno którego nie wywaliłem:)
obciął bym z prawej aby pozbyć się fragmentu kwiatka z dołu, tego bliższego krawędzi. Czepiam się trochę ? Może ;) Ale zdjęcie, samo uchwycenie momentu i tak jest genialne.
Dzięki "zazielona", też pamiętasz tamte czasy ? Trochę żal że minęły i łezka się w oku kręci...Ile wtedy się działo na plfoto, ile było wystawiających, ile głosów i komentarzy przy tych wszystkich wystawianych fotkach. Aż chciało się żyć i tworzyć.
bardzo lubię historie za zdjęciem się kryjące, Twoja na dodatek jest budująca, sama na własnej skórze przekonałam się jakie to trudne ustrzelić w locie... powiem Ci po cichu, tak, żeby nikt nie słyszał, że Twój bardziej mi się podoba... :)
Przyznam szczerze, że 6 lat temu, zainspirował mnie do takiej fotki "r4iner". Wówczas jeszcze nie miałem zbyt dużego doświadczenia w fotkach owadów latających. Czasem udawało mi się pstryknąć pszczółkę w locie przy kwiatku ale nic poza tym. Wtedy we wrześniu 2008 roku na plfoto zobaczyłem pierwszy raz jak właśnie "r4iner" wystawił motyla ustrzelonego w locie. Postanowiłem sobie, że cały następny letni sezon poświęcę na uwiecznienie podobnej chwili. Straciłem wiele czasu i niestety nie udało się. W 2010 roku już zrezygnowałem, ale gdzieś w sercu nadal o tym marzyłem. Dopiero tydzień temu udało mi się zrealizować moje marzenie. Właściwie przypadkowo pojawił się motylek, bo nastawiłem się na zdjęcia pszczółek kręcących się przy kwiatkach lawendy w moim ogrodzie. Ta historia to kolejny dowód na to, że jak się czegoś bardzo chce i do tego dąży, to w końcu się uda. Przy okazji pozdrawiam „r4iner-a” i wszystkich miłośników owadów latających. Mam nadzieję, że nie zanudziłem moją opowieścią.
cymuś
++++
fajne
Rogalu, toś Ty młodzik! mnie na kark już dawno 50-tka wlazła, a w głowie ciągle głupoty... :)))
Wiem, wiem MARZE NA, jak to mówią mam tyle latek na ile się czuję i tego się trzymajmy :)
czterdziestka to nie wyrok ... wszystko jest w naszej glowie Rogalu ... czy Ci nie zal ... ze Ci zal ? : )
Zazielona, co Ty mówisz, stara, głupia i naiwna..? To co ja mam powiedzieć, kilka dni temu skończyłem 40-tkę :(
Rogalu, nastałam nieco później niestety, a i tak chce mi się żyć i tworzyć... ale wiesz, ja stara, głupia i naiwna jestem... :))
Cudownie! :)
9. Trochę za duzo elementów plastycznych u dołu kadru...
Wiem coś o polowaniu na owada w locie:) Kiedyś godzine siedziałem i próbowałem ważkę "złapać", która latała koło mnie... Efekt 100 zdjeć w tym jedno którego nie wywaliłem:)
obciął bym z prawej aby pozbyć się fragmentu kwiatka z dołu, tego bliższego krawędzi. Czepiam się trochę ? Może ;) Ale zdjęcie, samo uchwycenie momentu i tak jest genialne.
Motyl jak żyleta:) sorry, że tak niewyszukanie się wpiszę:)
Dzięki "zazielona", też pamiętasz tamte czasy ? Trochę żal że minęły i łezka się w oku kręci...Ile wtedy się działo na plfoto, ile było wystawiających, ile głosów i komentarzy przy tych wszystkich wystawianych fotkach. Aż chciało się żyć i tworzyć.
bardzo lubię historie za zdjęciem się kryjące, Twoja na dodatek jest budująca, sama na własnej skórze przekonałam się jakie to trudne ustrzelić w locie... powiem Ci po cichu, tak, żeby nikt nie słyszał, że Twój bardziej mi się podoba... :)
Przyznam szczerze, że 6 lat temu, zainspirował mnie do takiej fotki "r4iner". Wówczas jeszcze nie miałem zbyt dużego doświadczenia w fotkach owadów latających. Czasem udawało mi się pstryknąć pszczółkę w locie przy kwiatku ale nic poza tym. Wtedy we wrześniu 2008 roku na plfoto zobaczyłem pierwszy raz jak właśnie "r4iner" wystawił motyla ustrzelonego w locie. Postanowiłem sobie, że cały następny letni sezon poświęcę na uwiecznienie podobnej chwili. Straciłem wiele czasu i niestety nie udało się. W 2010 roku już zrezygnowałem, ale gdzieś w sercu nadal o tym marzyłem. Dopiero tydzień temu udało mi się zrealizować moje marzenie. Właściwie przypadkowo pojawił się motylek, bo nastawiłem się na zdjęcia pszczółek kręcących się przy kwiatkach lawendy w moim ogrodzie. Ta historia to kolejny dowód na to, że jak się czegoś bardzo chce i do tego dąży, to w końcu się uda. Przy okazji pozdrawiam „r4iner-a” i wszystkich miłośników owadów latających. Mam nadzieję, że nie zanudziłem moją opowieścią.
Trudne
:D Sprytnie złapany! :))