w internecie... najłatwiej....:)))... dam Ci przykład... na priva dostaniesz linka do tego nad czym teraz pracuję.... poproszę o korektę nie musi być na szybko.... zobacz jakie to proste....:)))
Jest jeszcze kwestia interpretacji :) Oglądasz moje obrazy, ale tak naprawdę nie oceniasz głęboko mnie, tylko siebie, takiego jakim byś był, gdybyś zrobił takie obrazy. To akurat nie tylko internetu dotyczy.
jeżeli rozmawiają ludzie których prawie nic nie reprezentuje... to tak jest.... ale np. tutaj gdy kogoś reprezentują obrazy nie ma problemu z oceną i to bardzo głęboką... wielokrotne powielenie się na obszarze pewnej powierzchni i podejmowanie tam decyzji daje więcej niż kontakt on tylko dodaje kolorytu ale nie zmienia tego co powstało.....:))))... dla mnie to proste i bardzo pouczające lubię ten rodzaj poznawania... szkoda tylko że system wartościowania monetarnego rozstroił skale i wzory.... a życie to nadal nie bilbord....:))))
Problem z projekcją wchodzi w grę też przy innych formach komunikacji, niesieciowych. I w tych przypadkach uniknięcie ich jest równiez bywa trudne, a niekiedy nawet i trudniejsze, choc moze inne rodzajowo. Acz istotnie w internecie grzech projekcji jest powszechnym, o czym przekonałam się nie raz, co niekiedy bywa nawet dość zabawne ;)
Właśnie że pozbawiona kontekstu jest ta możliwość. Kontrholistyczna :) Gdybym chciał kontekstowo poznać człowieka, internet byłby moim ostatnim wyborem :) Akua - niewerbalne odczyty przez internet są okrutnie niebezpieczne. Bo tutaj wchodzi w grę gigantyczny problem z projekcją - której nie da się niestety uniknąć, tak jak sucharów :)
jest nowa możliwość szybkiego kontekstowego postrzegania wszystkiego i wszystkich, ogarniamy coraz więcej a mamy być coraz bardziej sami....???.... wśród swoich sucharów... bez rozmowy o szerokim paśmie odbierania i postrzegania.... porównywania i reagowania... wiem, że to trudne taki codzienny ekshibicjonizm i przyjmowanie na klatę... ale dla artysty to bułka z margaryną.... dodaje skrzydeł....!!!....:)))
To dośc interesujące, bo ja w internetowej komunikacji dość często dostrzegam sporo warstwy niewerbalnej. Zupełnie nie a propos zdjęcia i Twojego pf ;)
Przepraszam za angielskojęzyczny termin. W języku ojczystym proces ten nazywa się "torowaniem". Kręcimy się przez internetowe odarcie komunikacji z warstwy niewerbalnej. To beznadziejne jest :) Niech każdy robi to, co chce i przyjmuje takie suchary, jakie mu w smak idą :)
jak byś się gniewał o zaglądanie do portfolio to by dopiero było....:)))... nie wiem jak się nazywa taki stan (ale pewnie z angielska), że wszystko się robi jak w duszy gra i potrafi się wyrzucić wszystkie suchary z głowy... zawsze mi się wydawało, że każdy jest unikalny genetycznie i wystarczy spojrzeć wstecz na wszystkie suchary co i tak jest nieuniknione i dzięki temu jeszcze wyraźniej zarysować własną indywidualność.... ale ja ciągle się mylę, więc pewnie tu i teraz także...:)))
Nie nie mikolyo, to nie tak. To zjawisko nazywa się "priming" - zaglądasz do mojego portfolio tylko po to, żeby udowodnić jakąś tezę, więc widzisz tylko rzeczy, które ją potwierdzają. Ja to rozumiem i się nie gniewam :)
.......aż zajrzałem dokładniej w Twoje Portfolio tutaj.... i widzę tam układność, trwogę przed odkrywaniem, konsekwencję zastoju do bólu.... powtarzalność i monotonię... no i jakoś mi to wszystko nie siedzi z tym co mówisz.... nie korciło Cię nigdy zaszaleć...???...tak żeby zabolało...... czy rzemiosło Ci wystarcza, przekaz nie istnieje, kolor przeraża, a światła stoją w studio zawsze w tym samym miejscu....:)))
Mikolyo, ależ nie kłócę się ze sztuką która już jest. Nie chcę niszczyć arcydzieł przeszłości. Kłócę się z robieniem rzeczy dlatego, że tak nakazuje reguła, że "tak to trzeba robić". To nie jest dobry powód, żeby robić sztukę. Robić trzeba jak się czuje. Jeśli czujesz, że ci światła odciągają - alleluja - rób tak, żeby nie odciągały. Generalnie staram się odrzucić wszelkie tego typu hasła i robić jak czuję. Akua, warunki stawiam z życia pozagrobowego, bo brak mi wybitnych portrecistów żyjących, którymi chciałbym się inspirować. Co nie znaczy, że nie ma wybitnych portrecistów obecnie. Są, tylko robią inne rzeczy, niż mnie się podobają :D
na tym ta zabawa zwana trwórczoscia polega.... robić swoje... ale może bez sloganów w stylu Mao... teraz robimy lepsze wazy tą z laki, która ma 3200 lat.... stłuc to tylko zapleśniały suchar....:)))
Marcinie, ja to wszystko kumam, w pewnej mierze postępuję podobnie, acz jednak chyba więcej pokory w sobie mam, bo wiem, ze jeszcze wiele muszę się nauczyć, a i sporo (zwłaszcza od lepszych od siebie) wyniosłam i wynoszę nadal :) Jesteś doswiadczonym autorem (co nie znaczy, że nieomylnym), a i zapewne równie sprawnym polemistą, skoro stawiasz awykonalne warunki ze sfery zycia pozagrobowego :DDD
Ależ się nie denerwuję, absolutnie :D To jest po prostu różnica opinii, wynikająca z innego podejścia do tematu. Czytam uważnie uwagi i komentarze, po czym decyduję się je przyjąć bądź odrzucić, na tym przecie to polega w końcu. W tym wypadku, a także wstyd się trochę przyznać, w większości w ogóle, decyduję się odrzucić. Arogancja twórcy pozwala mi nie być demokratycznym, lecz Auto(ro)kratycznym :D Gdyby taki dajmy na to, Karsh, albo Halsman, wstali z grobu i mi tutaj wysmolili taką krytykę, bym się przejął faktycznie. Póki jednak to nie nastąpi, traktuję to jako rozmowę na równym poziomie, gdzie nikt nie ma nic więcej ani mniej do powiedzenia, a decyzję o kształcie dzieła i tak podejmie naciskacz guzika.
...."światło coś tam gdzieś tam odciąga, skupia, to suchary".... jestem suchar to mi przeszkadza... ale skoro jestem nadal, to nadal jestem odbiorcą.... ja za to nie płacę...więc moje zdanie nie ma znaczenia.... taki system.... a wszystko co było dawniej i zostało zapamiętane jest lepsze niż najlepsze dzisiaj.... potem przesunie się linia czasu i nadal nic się w tej materii nie zmieni.... na tym polega ciągłość ustalonych niezmienności.....:))))))))
Marcinie, bez nerw, foto przyjemne, acz co ja na to mogę, ze rzeczony wąsik bardzi na myśl (tudzież uczucie :)) przywodzi mi Titinę, niz rzeczoną Tatianę ;)))
Nie. Albowiem - nie :) Miko nie ma racji, gdyż całe to gadanie o tym jak to światło coś tam gdzieś tam odciąga, skupia, to suchary. Suchar jest dobry na niestrawność. Analiza jest wrogiem uczucia. I naprawdę, dajcie spokój Rembrandtowi. Za każdym razem kiedy ktoś rzuca tym "rembrandtowskim światłem", czy cieniem, biedak się w grobie przewraca. Gdyby tylko wiedział, że z jednej setnej jego obrazów ktoś zrobi regułę i nazwie ją jego nazwiskiem...
Miko sporo racji co do światła ma, skupienie światła na ramionach robi zdjecie o nich, a ostry cień pod nosem ja bym retuszowała, gdyż albowiem za takim wąsikiem, nawet przesuniętym, nie przepadam ... o ile nie rembrandtowski ;) Acz, ogólnie przyjemnie (piekna długa szyja, mniam) ;)
Żadne światło nie jest w stanie niczego nigdzie odciągnąć :D to stara mitologia jest. Trzeba świecić, kosmicznym światłem :D A przekazy zostawiam przekaźnikom.
@Maciej Blum.... to nie o taki sposób promocji Mistrza chodzi... należy użyć własnego twórczego przekazu... no ale jak się lubi jego brak... a podobno mówią, że nawet disco-polo ma przekaz.... sprawa odnajdywania się na różnych poziomach.... jest kupa gnoju... i Kazalnica tatrzańska.... Ty wybierasz.... a propo dzisiejszago święta....:)))
liniowość cieni zachowana z wyjątkiem śmiertelnego trójkąta ale tam zawsze jest trudno (nie mylić z Rembrantowskim).... no i kosmiczne światło na ramionach odciąga w kierunku braku przekazu....:)))
cudo!
ładny, delikatny portret !
w internecie... najłatwiej....:)))... dam Ci przykład... na priva dostaniesz linka do tego nad czym teraz pracuję.... poproszę o korektę nie musi być na szybko.... zobacz jakie to proste....:)))
Tylko gdzie szukać tych mądrzejszych? :)
Jest jeszcze kwestia interpretacji :) Oglądasz moje obrazy, ale tak naprawdę nie oceniasz głęboko mnie, tylko siebie, takiego jakim byś był, gdybyś zrobił takie obrazy. To akurat nie tylko internetu dotyczy.
jeżeli rozmawiają ludzie których prawie nic nie reprezentuje... to tak jest.... ale np. tutaj gdy kogoś reprezentują obrazy nie ma problemu z oceną i to bardzo głęboką... wielokrotne powielenie się na obszarze pewnej powierzchni i podejmowanie tam decyzji daje więcej niż kontakt on tylko dodaje kolorytu ale nie zmienia tego co powstało.....:))))... dla mnie to proste i bardzo pouczające lubię ten rodzaj poznawania... szkoda tylko że system wartościowania monetarnego rozstroił skale i wzory.... a życie to nadal nie bilbord....:))))
Ale w życiu masz inne sygnały, które pozwalają ci lepiej zakumać. W internecie są tylko literki ;)
Problem z projekcją wchodzi w grę też przy innych formach komunikacji, niesieciowych. I w tych przypadkach uniknięcie ich jest równiez bywa trudne, a niekiedy nawet i trudniejsze, choc moze inne rodzajowo. Acz istotnie w internecie grzech projekcji jest powszechnym, o czym przekonałam się nie raz, co niekiedy bywa nawet dość zabawne ;)
Właśnie że pozbawiona kontekstu jest ta możliwość. Kontrholistyczna :) Gdybym chciał kontekstowo poznać człowieka, internet byłby moim ostatnim wyborem :) Akua - niewerbalne odczyty przez internet są okrutnie niebezpieczne. Bo tutaj wchodzi w grę gigantyczny problem z projekcją - której nie da się niestety uniknąć, tak jak sucharów :)
jest nowa możliwość szybkiego kontekstowego postrzegania wszystkiego i wszystkich, ogarniamy coraz więcej a mamy być coraz bardziej sami....???.... wśród swoich sucharów... bez rozmowy o szerokim paśmie odbierania i postrzegania.... porównywania i reagowania... wiem, że to trudne taki codzienny ekshibicjonizm i przyjmowanie na klatę... ale dla artysty to bułka z margaryną.... dodaje skrzydeł....!!!....:)))
To dośc interesujące, bo ja w internetowej komunikacji dość często dostrzegam sporo warstwy niewerbalnej. Zupełnie nie a propos zdjęcia i Twojego pf ;)
Przepraszam za angielskojęzyczny termin. W języku ojczystym proces ten nazywa się "torowaniem". Kręcimy się przez internetowe odarcie komunikacji z warstwy niewerbalnej. To beznadziejne jest :) Niech każdy robi to, co chce i przyjmuje takie suchary, jakie mu w smak idą :)
jak byś się gniewał o zaglądanie do portfolio to by dopiero było....:)))... nie wiem jak się nazywa taki stan (ale pewnie z angielska), że wszystko się robi jak w duszy gra i potrafi się wyrzucić wszystkie suchary z głowy... zawsze mi się wydawało, że każdy jest unikalny genetycznie i wystarczy spojrzeć wstecz na wszystkie suchary co i tak jest nieuniknione i dzięki temu jeszcze wyraźniej zarysować własną indywidualność.... ale ja ciągle się mylę, więc pewnie tu i teraz także...:)))
Nie nie mikolyo, to nie tak. To zjawisko nazywa się "priming" - zaglądasz do mojego portfolio tylko po to, żeby udowodnić jakąś tezę, więc widzisz tylko rzeczy, które ją potwierdzają. Ja to rozumiem i się nie gniewam :)
piękne
...
.......aż zajrzałem dokładniej w Twoje Portfolio tutaj.... i widzę tam układność, trwogę przed odkrywaniem, konsekwencję zastoju do bólu.... powtarzalność i monotonię... no i jakoś mi to wszystko nie siedzi z tym co mówisz.... nie korciło Cię nigdy zaszaleć...???...tak żeby zabolało...... czy rzemiosło Ci wystarcza, przekaz nie istnieje, kolor przeraża, a światła stoją w studio zawsze w tym samym miejscu....:)))
Mikolyo, ależ nie kłócę się ze sztuką która już jest. Nie chcę niszczyć arcydzieł przeszłości. Kłócę się z robieniem rzeczy dlatego, że tak nakazuje reguła, że "tak to trzeba robić". To nie jest dobry powód, żeby robić sztukę. Robić trzeba jak się czuje. Jeśli czujesz, że ci światła odciągają - alleluja - rób tak, żeby nie odciągały. Generalnie staram się odrzucić wszelkie tego typu hasła i robić jak czuję. Akua, warunki stawiam z życia pozagrobowego, bo brak mi wybitnych portrecistów żyjących, którymi chciałbym się inspirować. Co nie znaczy, że nie ma wybitnych portrecistów obecnie. Są, tylko robią inne rzeczy, niż mnie się podobają :D
na tym ta zabawa zwana trwórczoscia polega.... robić swoje... ale może bez sloganów w stylu Mao... teraz robimy lepsze wazy tą z laki, która ma 3200 lat.... stłuc to tylko zapleśniały suchar....:)))
Marcinie, ja to wszystko kumam, w pewnej mierze postępuję podobnie, acz jednak chyba więcej pokory w sobie mam, bo wiem, ze jeszcze wiele muszę się nauczyć, a i sporo (zwłaszcza od lepszych od siebie) wyniosłam i wynoszę nadal :) Jesteś doswiadczonym autorem (co nie znaczy, że nieomylnym), a i zapewne równie sprawnym polemistą, skoro stawiasz awykonalne warunki ze sfery zycia pozagrobowego :DDD
Ależ się nie denerwuję, absolutnie :D To jest po prostu różnica opinii, wynikająca z innego podejścia do tematu. Czytam uważnie uwagi i komentarze, po czym decyduję się je przyjąć bądź odrzucić, na tym przecie to polega w końcu. W tym wypadku, a także wstyd się trochę przyznać, w większości w ogóle, decyduję się odrzucić. Arogancja twórcy pozwala mi nie być demokratycznym, lecz Auto(ro)kratycznym :D Gdyby taki dajmy na to, Karsh, albo Halsman, wstali z grobu i mi tutaj wysmolili taką krytykę, bym się przejął faktycznie. Póki jednak to nie nastąpi, traktuję to jako rozmowę na równym poziomie, gdzie nikt nie ma nic więcej ani mniej do powiedzenia, a decyzję o kształcie dzieła i tak podejmie naciskacz guzika.
...."światło coś tam gdzieś tam odciąga, skupia, to suchary".... jestem suchar to mi przeszkadza... ale skoro jestem nadal, to nadal jestem odbiorcą.... ja za to nie płacę...więc moje zdanie nie ma znaczenia.... taki system.... a wszystko co było dawniej i zostało zapamiętane jest lepsze niż najlepsze dzisiaj.... potem przesunie się linia czasu i nadal nic się w tej materii nie zmieni.... na tym polega ciągłość ustalonych niezmienności.....:))))))))
Marcinie, bez nerw, foto przyjemne, acz co ja na to mogę, ze rzeczony wąsik bardzi na myśl (tudzież uczucie :)) przywodzi mi Titinę, niz rzeczoną Tatianę ;)))
tatiana, ulubiona aktorka grigorija czuchraja...;-) +++
Nie. Albowiem - nie :) Miko nie ma racji, gdyż całe to gadanie o tym jak to światło coś tam gdzieś tam odciąga, skupia, to suchary. Suchar jest dobry na niestrawność. Analiza jest wrogiem uczucia. I naprawdę, dajcie spokój Rembrandtowi. Za każdym razem kiedy ktoś rzuca tym "rembrandtowskim światłem", czy cieniem, biedak się w grobie przewraca. Gdyby tylko wiedział, że z jednej setnej jego obrazów ktoś zrobi regułę i nazwie ją jego nazwiskiem...
Miko sporo racji co do światła ma, skupienie światła na ramionach robi zdjecie o nich, a ostry cień pod nosem ja bym retuszowała, gdyż albowiem za takim wąsikiem, nawet przesuniętym, nie przepadam ... o ile nie rembrandtowski ;) Acz, ogólnie przyjemnie (piekna długa szyja, mniam) ;)
Żadne światło nie jest w stanie niczego nigdzie odciągnąć :D to stara mitologia jest. Trzeba świecić, kosmicznym światłem :D A przekazy zostawiam przekaźnikom.
@Maciej Blum.... to nie o taki sposób promocji Mistrza chodzi... należy użyć własnego twórczego przekazu... no ale jak się lubi jego brak... a podobno mówią, że nawet disco-polo ma przekaz.... sprawa odnajdywania się na różnych poziomach.... jest kupa gnoju... i Kazalnica tatrzańska.... Ty wybierasz.... a propo dzisiejszago święta....:)))
nieprzerwanie na tak..
Czy Marcinie robiąc to zdjęcie myślałeś o twórczości Beksińskiego? Tylko nie wiem którego.... :D Mnie tam się podoba ten brak przekazu :)
liniowość cieni zachowana z wyjątkiem śmiertelnego trójkąta ale tam zawsze jest trudno (nie mylić z Rembrantowskim).... no i kosmiczne światło na ramionach odciąga w kierunku braku przekazu....:)))