Bywa zuchwały zwierz we wzroku względzie,
Co w słońce patrząc, dank bezkarnie zyska;
Inny, nie znosząc blasków widowiska,
Nie prędzej wyjrzy, aż gdy zmrok już wszędzie.
Inny, szalenie tusząc, iż mieć będzie
Rozkosz wśród ognia który wabnie błyska,
Wyzywa silę, co go spali zbliska.....
Oh! miejsce moje w tym ostatnim rzędzie!
Gdyż niemam mocy dotrwać wzrokiem, ani
Umiem się schronić przed twym blaskiem pani,
Wśród chwil spóźnionych lub cienistych dali,
Więc choć chce życia trwożna w łzach źrenica,
Śmierć ją popycha iść w blask twego lica —
A tak wręcz dążą za tem, co mię spali! Francesco Petrarca
Bywa zuchwały zwierz we wzroku względzie, Co w słońce patrząc, dank bezkarnie zyska; Inny, nie znosząc blasków widowiska, Nie prędzej wyjrzy, aż gdy zmrok już wszędzie. Inny, szalenie tusząc, iż mieć będzie Rozkosz wśród ognia który wabnie błyska, Wyzywa silę, co go spali zbliska..... Oh! miejsce moje w tym ostatnim rzędzie! Gdyż niemam mocy dotrwać wzrokiem, ani Umiem się schronić przed twym blaskiem pani, Wśród chwil spóźnionych lub cienistych dali, Więc choć chce życia trwożna w łzach źrenica, Śmierć ją popycha iść w blask twego lica — A tak wręcz dążą za tem, co mię spali! Francesco Petrarca