Jest chyba oczywiste, że podając tzw. źródła wiedzy nie miałem na myśli szkoły ani podręczników akademickich, a łatwe filmy o scenariuszu na pograniczu bajki. A "młodzież" w znaczeniu encyklopedycznym i mój wiek nie rzutuje na to znaczenie.
ps... a może, w odniesieniu do przytoczonych przez Ciebie "przykładów" źródeł wiedzy na temat najbliższej nam historii - miałeś na myśli książki i komiksy o tych samych tytułach?
@Zbyszku - przepraszam, że spytam: ile masz lat? Jaki przedział wiekowy opisujesz określeniem: "nasza młodzież"? Masz na myśli emisję serialu "Czterej Pancerni i pies" - sprzed kilku lat, kiedy to każdy kolejny odcinek był poprzedzony "wyjaśnieniami"? (podobnie jak przygody Kapitana Klossa?. Czy naprawdę miałeś na myśli czechosłowacki serial o przygodach dobrego wojaka Szwejka, czy może film "C.K Dezerterzy"? A może "Na zachodzie bez zmian"???.... Odrębnym problemem jest "odtwarzanie" przeszłości odległej - typu epoka napoleońska - a zupełnie czym innym "rekonstrukcje" wydarzeń sprzed 60-70 lat. Paradoksalnie - o tych dawniejszych "wiemy więcej" :). Wracając - na chwilę - do powyżej prezentowanej fotografii - została ona zrobiona w jakimś celu, zaprezentowana w konkretnej kategorii. Utrwalony został na niej jakiś obraz. :) Przyjmuje, że te działania miały jakiś cel...
jestem historykiem, przedmiot ten systematycznie ograniczany jest w szkołach na rzecz religii, wf i języków obcych, nidługo dzieciaki będą mówić, że urodzili się w UE:( a co do rekonstrukcji historycznych, to dla mnie zabawa zapaleńców, cóż więcej, raczej bez większych wartości edukacyjnych, pozdro
barszczon - Ależ oczywiście. Wiedza naszej młodzieży nt II Wojny czerpana jest jedynie z "kaganka" 4 Pancernych i Kapitana Klossa, a I Wojny Dobrego Wojaka, oczywiście tego ekranizowanego. I dlatego sądzę, że nigdy nie ma za wiele prawdziwej edukacji. Czy takie przedstawienia edukują, nie wiem, na pewno uczestniczących; córka znajomych bierze w podobnych udział i aż miło z nią porozmawiać o wyprawach Napoleona - erudytka, i to jest już b. dużo. Fotografowanie takich scen z zamiarem działalności twórczej, nie ma sensu. Takie zdjęcia się robi w celach archiwizacyjnych, reklamowych lub po prostu na pamiątkę. Oczywiście są wyjątki, jeśli jest to reportaż o przygotowywaniu, pokazujący chwile przed lub po pokazie, pokazujący interesujące momenty podczas pokazu, nie związane ze scenariuszem, np. uśmiechający się do koleżanki leżący "trup".
Zbyszek z Jarosławia[ 2013-11-13 06:05:56 ] być może nie wyrażam się jasno, być może niepotrzebnie rozpoczynam tego typu dyskusję w tym miejscu i prowadzę ją w sposób niewłaściwy. Nie uważam, żeby młodzież - i nie tylko młodzież - znała dobrze historię, zwłaszcza tą związaną z końcem II Wojny Światowej. W ogóle z II Wojną Światową. Mogę wręcz napisać, że nie zna. Natomiast wie (młodzież oraz nie tylko) o pewnych stereotypach, hasłach. W mojej opinii takie inscenizacje nie mają waloru poznawczego - a jeśli - to wyłącznie dla uczestników (a nie dla obserwatorów) i to wtedy, gdy owi uczestnicy dokładają starań by zadbać nie tylko o szczegóły "techniczne"/scenograficzne - ale również by poznać szerszy kontekst. Natomiast jakikolwiek - przepraszam za sformułowanie - bezkrytyczny przekaz typu fotografia z takiej "rekonstrukcji" zamieszczona na fotograficznym portalu - zdecydowanie (według mnie) nie ma ani "sensu" edukacyjnego, ani żadnych edukacyjnych walorów... A dodatkowo - powiela owe stereotypy, wręcz wprowadzając w błąd osoby niezorientowane. W mojej prywatnej opinii (co powtórzę) - tak zwane rekonstrukcje - to świetna zabawa dla uczestników, dająca - tymże uczestnikom - możliwości powiększania ich wiedzy na dany temat. Tylko tyle. ---- Tu na Plfoto jest kilkadziesiąt fotografii z "rekonstrukcji". Dla mnie takim wyznacznikiem czy fotografia z "rekonstrukcji" ma walor edukacyjny - jest stwierdzenie, czy takie zdjęcie możliwe było do wykonania bezpośrednio w czasie gdy "rekonstruowane" wydarzenia miały miejsce...
Przekaz jak bardzo niemieccy agresorzy byli poszkodowani, nie ma co się rozczulać, nieśli śmierć i zniszczenia. Nikt ich nie zapraszał do swoich krajów. Do dzisiaj zrabowane dobra ich gospodarkę podtrzymują.Poszli na łatwiznę i spotkała ich kara, tylko jest dyskusyjnym czy proporcjonalna do tego co uczynili, większa część społeczeństwa taki stan popierała, w okresie ich sukcesów, jedni umierali w cierpieniach a oni balowali i świętowali.Tu jestem za Barszczonem, pokazywać co innym zrobili a nad nimi się nie rozczulać. Nie znaczy to jednocześnie aby nowe pokolenia miały z tego tytułu być a jakiś sposób traktowane gorzej, nie można za swoich rodziców czy dziadków ponosić odpowiedzialności. Tu jednak mowa o tych co wiele zła dokonali.
Barszczon - Nie pojmuję Ciebie. Podważasz sens tego typu pokazom edukacyjnym? Uważasz, że młodzież i nie tylko zna zbyt dobrze historię? Bo wg mnie, jeśli ktoś robi tego typu inscenizacje i robi to dobrze, to chwała mu za to.
najbardziej - w tych inscenizacjach "rozwala" mnie informacja o "charakterze edukacyjnym". A w przypadku tych sytuacji, o których piszesz - jestem ciekaw (całkiem poważnie) jaki przekaz/walor edukacyjny związany z przekazaniem części niemieckich jeńców wojennych przez Amerykanów - Rosjanom - był pokazywany
barszczon, na tej dioramie była prezentowana scena przekazywania części jeńców Rosjanom (obóz był amerykański) i były zachowane nawet dialogi w oryginalnych językach (co się rzadko nawet w filmach profesjonalnych zdarza) a obok stała plansza z rysem historycznym i prawdziwymi zdjęciami. Diorama miała charakter edukacyjny, a nie rozrywkowy.
Jest chyba oczywiste, że podając tzw. źródła wiedzy nie miałem na myśli szkoły ani podręczników akademickich, a łatwe filmy o scenariuszu na pograniczu bajki. A "młodzież" w znaczeniu encyklopedycznym i mój wiek nie rzutuje na to znaczenie.
ps... a może, w odniesieniu do przytoczonych przez Ciebie "przykładów" źródeł wiedzy na temat najbliższej nam historii - miałeś na myśli książki i komiksy o tych samych tytułach?
@Zbyszku - przepraszam, że spytam: ile masz lat? Jaki przedział wiekowy opisujesz określeniem: "nasza młodzież"? Masz na myśli emisję serialu "Czterej Pancerni i pies" - sprzed kilku lat, kiedy to każdy kolejny odcinek był poprzedzony "wyjaśnieniami"? (podobnie jak przygody Kapitana Klossa?. Czy naprawdę miałeś na myśli czechosłowacki serial o przygodach dobrego wojaka Szwejka, czy może film "C.K Dezerterzy"? A może "Na zachodzie bez zmian"???.... Odrębnym problemem jest "odtwarzanie" przeszłości odległej - typu epoka napoleońska - a zupełnie czym innym "rekonstrukcje" wydarzeń sprzed 60-70 lat. Paradoksalnie - o tych dawniejszych "wiemy więcej" :). Wracając - na chwilę - do powyżej prezentowanej fotografii - została ona zrobiona w jakimś celu, zaprezentowana w konkretnej kategorii. Utrwalony został na niej jakiś obraz. :) Przyjmuje, że te działania miały jakiś cel...
jestem historykiem, przedmiot ten systematycznie ograniczany jest w szkołach na rzecz religii, wf i języków obcych, nidługo dzieciaki będą mówić, że urodzili się w UE:( a co do rekonstrukcji historycznych, to dla mnie zabawa zapaleńców, cóż więcej, raczej bez większych wartości edukacyjnych, pozdro
barszczon - Ależ oczywiście. Wiedza naszej młodzieży nt II Wojny czerpana jest jedynie z "kaganka" 4 Pancernych i Kapitana Klossa, a I Wojny Dobrego Wojaka, oczywiście tego ekranizowanego. I dlatego sądzę, że nigdy nie ma za wiele prawdziwej edukacji. Czy takie przedstawienia edukują, nie wiem, na pewno uczestniczących; córka znajomych bierze w podobnych udział i aż miło z nią porozmawiać o wyprawach Napoleona - erudytka, i to jest już b. dużo. Fotografowanie takich scen z zamiarem działalności twórczej, nie ma sensu. Takie zdjęcia się robi w celach archiwizacyjnych, reklamowych lub po prostu na pamiątkę. Oczywiście są wyjątki, jeśli jest to reportaż o przygotowywaniu, pokazujący chwile przed lub po pokazie, pokazujący interesujące momenty podczas pokazu, nie związane ze scenariuszem, np. uśmiechający się do koleżanki leżący "trup".
Zbyszek z Jarosławia[ 2013-11-13 06:05:56 ] być może nie wyrażam się jasno, być może niepotrzebnie rozpoczynam tego typu dyskusję w tym miejscu i prowadzę ją w sposób niewłaściwy. Nie uważam, żeby młodzież - i nie tylko młodzież - znała dobrze historię, zwłaszcza tą związaną z końcem II Wojny Światowej. W ogóle z II Wojną Światową. Mogę wręcz napisać, że nie zna. Natomiast wie (młodzież oraz nie tylko) o pewnych stereotypach, hasłach. W mojej opinii takie inscenizacje nie mają waloru poznawczego - a jeśli - to wyłącznie dla uczestników (a nie dla obserwatorów) i to wtedy, gdy owi uczestnicy dokładają starań by zadbać nie tylko o szczegóły "techniczne"/scenograficzne - ale również by poznać szerszy kontekst. Natomiast jakikolwiek - przepraszam za sformułowanie - bezkrytyczny przekaz typu fotografia z takiej "rekonstrukcji" zamieszczona na fotograficznym portalu - zdecydowanie (według mnie) nie ma ani "sensu" edukacyjnego, ani żadnych edukacyjnych walorów... A dodatkowo - powiela owe stereotypy, wręcz wprowadzając w błąd osoby niezorientowane. W mojej prywatnej opinii (co powtórzę) - tak zwane rekonstrukcje - to świetna zabawa dla uczestników, dająca - tymże uczestnikom - możliwości powiększania ich wiedzy na dany temat. Tylko tyle. ---- Tu na Plfoto jest kilkadziesiąt fotografii z "rekonstrukcji". Dla mnie takim wyznacznikiem czy fotografia z "rekonstrukcji" ma walor edukacyjny - jest stwierdzenie, czy takie zdjęcie możliwe było do wykonania bezpośrednio w czasie gdy "rekonstruowane" wydarzenia miały miejsce...
ŁOK - krzywdy nic nie mają do historii. Porównaj sobie definicje tych dwóch pojęć i nie mieszaj ich bo wychodzi mamałyga.
Przekaz jak bardzo niemieccy agresorzy byli poszkodowani, nie ma co się rozczulać, nieśli śmierć i zniszczenia. Nikt ich nie zapraszał do swoich krajów. Do dzisiaj zrabowane dobra ich gospodarkę podtrzymują.Poszli na łatwiznę i spotkała ich kara, tylko jest dyskusyjnym czy proporcjonalna do tego co uczynili, większa część społeczeństwa taki stan popierała, w okresie ich sukcesów, jedni umierali w cierpieniach a oni balowali i świętowali.Tu jestem za Barszczonem, pokazywać co innym zrobili a nad nimi się nie rozczulać. Nie znaczy to jednocześnie aby nowe pokolenia miały z tego tytułu być a jakiś sposób traktowane gorzej, nie można za swoich rodziców czy dziadków ponosić odpowiedzialności. Tu jednak mowa o tych co wiele zła dokonali.
Barszczon - Nie pojmuję Ciebie. Podważasz sens tego typu pokazom edukacyjnym? Uważasz, że młodzież i nie tylko zna zbyt dobrze historię? Bo wg mnie, jeśli ktoś robi tego typu inscenizacje i robi to dobrze, to chwała mu za to.
z mojej strony? zdecydowanie nie... ze strony "rekonstruktorów" - zapewne we szlachetnym zamiarze tak... ale...
barszczon[ 2013-11-12 16:00:20 ] nauka historii?
najbardziej - w tych inscenizacjach "rozwala" mnie informacja o "charakterze edukacyjnym". A w przypadku tych sytuacji, o których piszesz - jestem ciekaw (całkiem poważnie) jaki przekaz/walor edukacyjny związany z przekazaniem części niemieckich jeńców wojennych przez Amerykanów - Rosjanom - był pokazywany
barszczon, na tej dioramie była prezentowana scena przekazywania części jeńców Rosjanom (obóz był amerykański) i były zachowane nawet dialogi w oryginalnych językach (co się rzadko nawet w filmach profesjonalnych zdarza) a obok stała plansza z rysem historycznym i prawdziwymi zdjęciami. Diorama miała charakter edukacyjny, a nie rozrywkowy.
ciekawe, kiedy ktoś wpadnie na pomysł "rekonstrukcji" - "jeden dzień na Majdanku"...
w Polsce pewnie nie, zaraz bylaby obraza roznych majestatow
a próby ucieczek niemieckich jeńców wojennych czy wywóz tychże także jest "rekonstruowany"?