Opis zdjęcia
Nigdy nie pisałam o swojej pracy... nie pokazywałam jej cieni i blasków... tegoroczne zakończenie roku szkolnego... polska szkoła na Obczyźnie... Tak, poza granicami PL też są polskie szkoły, gdzie polskie dzieci uczą się pisać i czytać w rodzimym języku. Rodzice nie mają czasu, albo chęci na to, by dzieci uczyć pisać /w domu po polsku najczęściej się rozmawia, więc z mową problemów nie ma, ale z pisowanią już gorzej, bo przecież na co dzień dzieci te chodzą do obcych szkół i to tam szlifują pisownię i mowę obcego języka/ I nie chodzi tu już nawet o ortografię, czy tam gramatykę, ale o samą umiejętność pisania po polsku... na początku nauki dzieci litery polskie traktują jak szlaczki, z których nie da się sklecić wyrazów/treści :) Zapyta ktoś: "A po co im rodzimego się uczyć, skoro na co dzień i tak potrzebny będzie im inny?" Im więcej będą ich dobrze znać, na przyszłość dla nich tym lepiej, bo języki to bogactwo. Łzy na zakończeniu roku były, bo Pani, która prowadziła jedną i tę samą klasę lat trzy, postanowiła odejść. Dzieci się do nas przywiązują /a my do nich:)/, ich wdzięczność za pracę, za wkład w choćby minimalne jakieś tam ich wychowanie, za przybliżanie im polskiej kultury /film, książki/, za kreatywny czas z nimi i dla nich spędzony, za tę energie młodą, którą nam dają... no fajna to sprawa jest. Dobrze wiedzieć i czuć, że dla młodych ludzi jest się jakimś tam autoryte... /ok, może to za wielkie słowo, przesadziłam;)...Wzruszyć się można było, widząc na koniec roku te małe/wielkie ich gesty sympatii...
ciekawa seria +++
+++
symaptyczne
... :)
Oczywiście mam na sumieniu zegarek ;-) Miłego :-)
... nawet o tym nie pomyślałam :)
Markowo się zrobiło ;-)