Opis zdjęcia
Dla odmiany chciałbym zaprezentować fotografię z kategorii ówczesnej street photography czyli po naszemu fotografii ulicznej. Były to czasy, gdy fotograf w poszukiwaniu zarobku postanowił wyjść ze swojego atelier na ulicę i tam polować na klienta. Prezentowane zdjęcie pochodzi z lat 40 ubiegłego stulecia, jednakże historia tego gatunku fotografii sięga oczywiście wielu lat wstecz, kiedy to fotografowie uliczni byli sprzedawcami ustawiającymi swoje aparaty w najbardziej tłocznych miejscach dużych miast i kurortów oferując przechodniom szybkie i tanie portrety. Powstało bardzo wiele publikacji opisujących techniki, którymi posługiwali się fotografowie \\"łapiący chwile\\" w ten właśnie sposób oraz sprzęt, który z każdym rokiem oferował większe możliwości ułatwiając tym samym pracę. Chciałbym jednak skupić się na prezentowanej fotografii i spróbować podważyć opinie, że fotografia taka jest nudna i nie warta zainteresowania. Bo cóż ona przedstawia? Zazwyczaj bezimiennego przechodnia dziarsko maszerującego po chodniku, to wszystko. Ale czy na pewno? Pierwsze co rzuca się w oczy to garderoba. Dokonując analizy ubioru przechodnia otrzymujemy szereg cennych informacji o epoce, z której pochodzi fotografia, o klasie społecznej, z której pochodzi portretowana osoba. Są to o tyle cenne informacje, gdyż ów przechodzień nie wybierał się do fotografa, a więc nie poczynił wielu starań, by pokazać się z jak najlepszej strony, często w wyszukanym w szafie odkurzonym uniformie. Na zdjęciu widzimy go w garderobie używanej na co dzień. Ciekawe, prawda? Uzupełnieniem tych informacji stają się adnotacje na rewersach fotografii. W tym wypadku jest ich nadzwyczaj wiele. Rok 1941, Warszawa. Cóż nam więcej potrzeba by zorientować się, w jakiej sytuacji znajdował się nasz przechodzień? Przypuszczam, że większość z nas zdaje sobie z tego sprawę. Kilka cennych informacji: znamy kraj, wiemy w jakim mieście wykonano zdjęcie, znamy dokładną datę! Wystarczy do szczęścia. Jakby komuś było mało to wiemy coś jeszcze: ul. Marszałkowska. Rewelacja. Wróćmy zatem do samego obrazu. Od razu zadajemy sobie pytanie co do dokładnej lokalizacji. Może być trudno zważywszy, że jest to rok 1941. Przez pozostałe lata wojny stolica praktycznie przestała istnieć zatem trudno powiedzieć, czy przedstawiony na zdjęciu fragment Marszałkowskiej w chwili obecnej wygląda podobnie. Na szczęście przedwojenna Warszawa przetrwała na starej fotografii. Patrząc na to zdjęcie dostrzegam jeden szczegół, który może nam pomóc. Proszę spojrzeć na lewą część kadru, tuż za kobietą w futerkowym kołnierzem. To nic innego jak gablota zakładu fotograficznego z umieszczonymi wewnątrz zdjęciami. Bingo! Wiemy zatem, że fotograf nie wypuścił się w daleką podróż. Przypuszczalnie w poszukiwaniu klienta wyszedł jedynie na ulicę. Idąc tym tropem należałoby wyszczególnić zakłady fotograficzne, które w owym czasie funkcjonowały na Marszałkowskiej. Wiele z nich zakończyło działalność w momencie wybuchu drugiej wojny światowej. Tym sposobem z kilkudziesięciu działających przed wojną można wskazać kilka, które funkcjonowały do roku 1941-1942. Można wyszukać fotografie dawnej Marszałkowskiej i przez porównanie zabudowy szukać owego miejsca. Można również udać się na spacer i samemu doszukać się podobieństw w architekturze. Jak widać dróg do sukcesu jest wiele… Wracam do fotografii. Dwie młode kobiety sfotografowane na ul. Marszałkowskiej. Dwie historie zatrzymane w kadrze i żyjące swoim czasem po dzień dzisiejszy. Fotografia uliczna nie jest nudna. Fotografia czarno-biała, tonowanie. Autor: nieznany. Datowanie: 1941. Kraj: Polska. Recto: Dwie kobiety w porze zimowej sfotografowane w Warszawie na ul. Marszałkowskiej. Luty 1941 roku bez śniegu, mokro. Kobiety ubrane w garderobę adekwatną do pory roku. Maszerująca z lewej strony kadru ma na sobie ciemny płaszcz z futrzanym kołnierzem, dłonie skryte w tzw. mufce. Jest niezbyt zimno, kobieta ma na stopach letnie pantofelki. Dama idąca z prawej strony kadru ma na sobie długie futro i kozaki. Na lewej ręce przewieszona damska torebka oraz niewielki pakunek. Obie panie na głowach mają podobne kapelusiki. Verso: odręczny wpis piórem: Dn. 18 II 41r. / Z moją koleżanką / na Marszałkowskiej. / W paczce niosę papierosy, / aż 200 szt. / Wasza Anita / i kol. Krysia. Stan zachowania: dobry. Liczne przebarwienia. Marka papieru: nie określono. Stopień połysku: matowy. Wymiary fotografii: 6,2 cm / 8,6 cm. Źródło: zbiór własny (0450/2011).
ciekawie opowiadasz
A z tym odgadywaniem miejsc na fotografiach bez opisu bywa różnie: http://plfoto.com/zdjecie,retro,kosciol-wniebowziecia-najswietszej-maryi-panny-w-oswiecimiu,2495171.html
Może po prostu towar deficytowy :)
Bez opisu nikt by chyba nie zgadł miejsca ni czasu - dobrze ubrane, zadowolone panie, w tle uliczny ruch... Te papierosy musiały być jakoś ważne (nielegalne?), trzeba by zapytać kogoś, kto pamięta. Wiem tyle, że moja matka jako dziecko przemycała wtedy tytoń przez granicę GG.
+/