Opis zdjęcia
W chłodny wiosenny poranek, wczesnym świtem rozstawialiśmy teleskopy na rozległym wzniesieniu w krystalicznie czystym powietrzu. Była sobota, 31 maja 2003 roku. Niebo na wschodzie wyraźnie pojaśniało, a pod horyzontem rozgrywał się już niezwykły spektakl. Nagle, o 04:40 zza wzniesienia odległego o 18 kilometrów wyłonił się dziwny kieł jaskrawożółtego światła. Dalej, 404 tysiące kilometrów od teleskopów bezszelestnie płynął w przestrzeni kosmicznej ciemny glob Księżyca. Natura ustawiła go w jednej linii między Ziemią a Słońcem, życiodajną kulą kipiącego gazu odległą o 151 milionów kilometrów od naszego pagórka. Byliśmy świadkami niecodziennego wschodu częściowo zaćmionego Słońca. Jednego z ładniejszych wschodów, jakiego do tej pory miałem przyjemność fotografować, tym większą, że w doborowym gronie obserwatorów. Takie małe, rocznicowe wspomnienie. Parametry:2003.05.31.04:40CWE. Reflektor Newtona 205/907 z telekonwerterem, bez filtrów. Fujicolor Superia X-TRA400. Exp.1/1000sek.
Dziękuję :)
Świetne! :)
rewela
Oj pamiętam, pamiętam, choć u mnie sam moment wyłonienia się tarczy słońca zza linii horyzontu był bardziej przysłonięty chmurami.. ale widowisko przednie było.. :)
Dobre.. :)
:-)
Vega33, merci :) Z danego punktu na Ziemi, wschdy częściowo zaćmionego Słońca są niezwykle rzadkim zjawiskiem
niezłe...
Toujours surprenant! Mariuszu, czy Słońce często występuje w takiej postaci? pozdrawiam
Marku, klimat tego poranka u wielu pozostawił miłe wspomnienia.
Wróciły wspomnienia. To był jeden z kilku najbardziej niesamowitych wschodów Słońca jakie przeżyłem. A zaledwie 28 godzin wcześniej obserwowałem wspaniałą zorzę polarną. To była prawdziwa kumulacja. pozdrawiam
bardzo dobre