Opis zdjęcia
Burasia błąkała się sama po ulicy, w dodatku z ciężkim katarem kocim. Została przywieziona do warszawskiej lecznicy na Żytniej przez straż miejską. Udało się ją odratować. Nie mogła jednak zostać w szpitaliku, zajmując klatkę przeznaczoną dla chorych kotów, zawisła więc nad nią groźba trafienia do schroniska, co przy obniżonej odporności najprawdopodobniej skończyłoby się dla niej fatalnie. Przypadkiem trafiłam do tej lecznicy... Aktualnie Burasia jest bardzo pewną siebie siedmiotygodniową damą, która rozstawia po kątach dorosłe koty, w tym olbrzymiego brytyjczyka.
Komentarze