Opis zdjęcia
Anioły i diabły To były puste oczy. Patrzyłem na skórę bladą niczym spłowiała ścierka, na policzki rozdęte wydzieliną bezsłowia, na krew przymusowo zamkniętą w żyłach, a chcącą się wyrwać na zewnątrz. Ogarek światła, gdzieś tam w rogu, pełgał liżąc moje ręce, które bez pozwolenia próbowały pogłaskać ledwo widoczne twarze. Takie dziecinne. Zimno i mgła zdawały się otulać w pokoju wszystko, tylko nie ich postacie. Przypomniałem sobie śmierć dziadka, woskowe ciało, nieruchome i ciężkie, leżące jak wyrzut sumienia, samą swoją obecnością bluźniące Bogu. Ukryłem się wtedy pod stołem, obrażony i zły. Potem jeszcze kilka razy odwracałem się od Najwyższego. Gdy zmarli rodzice, siostra i siostrzenica. A potem wujek i dwie kuzynki. Dlatego mnie opadły. Małe, bezlitosne stwory pozbawione uczuć. Uśmiechały się, obnażając zęby jak psy. Kiedy odwracałem wzrok, szczypały, drapały i oddzierały kawałki mojego ubrania, w jakichś dziwnych pląsach, w amoku, wydając monotonne, dziwne dźwięki. Anioły i diabły, wysłannicy tego, który nie pozwala na to, by ktoś ignorował jego imię. To były puste oczy. Ręce zagłębiały się w nich jak w mleku, nie czując oporu. Jeśli nie możesz dostrzec źrenic, nie możesz złowić czyjegoś spojrzenia, to znaczy że on umarł. Albo, że ty umarłeś... Zrozumiałem, że teraz moja kolej. / text: Jan Siwmir/ http://www.jansiwmir.com dziekuje za udostepnienie i pozdrawiam ( 1 z serii ANIOLY i DEMONY)