Heh, o jaka przygoda:P kilka lat temu z rodzinką wracałam z tak zwany odwietek ( u wuja, który był wtedy proboszczem owej parafii urodził się syn) to powrót który powinnen trwać 10 min do 15 ( około 9 km) trwał ponad 4 godz, bo byly takie zaspy i trzeba było nie raz pomagać samochodzikowi.
to znaczy, że nie dość, że mnie zaskoczyłaś kolorkiem owej cerkwi (sporo czasu musiało mnie w Rogaczach nie być), to jeszcze upolowałaś furę z konikiem..:) przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś byliśmy w gościach u mojego frienda w Rogaczach i zorganizował nam kulig. niestety koń był niepodkuty i niedaleko cerkwi się rozkaraczył i nie dał rady wstać.. przeżyliśmy chwile grozy, bo diagnoza była taka, że się połamał, ale wszystko skończyło się dobrze - konik pociągnął puste sanie, a my grzecznie pieszkom za konikiem jakieś dwa kilometry za wioskę na ognisko..:)
Kiedyś bywałam, jakiś czas temu proboszcz się zmienił:P
o, to pewnie na Antoniego tam bywasz.. kiedyś i ja byłem (znów u tego kolegi). poszliśmy na zabawę i przeżyłem..:)
Heh, o jaka przygoda:P kilka lat temu z rodzinką wracałam z tak zwany odwietek ( u wuja, który był wtedy proboszczem owej parafii urodził się syn) to powrót który powinnen trwać 10 min do 15 ( około 9 km) trwał ponad 4 godz, bo byly takie zaspy i trzeba było nie raz pomagać samochodzikowi.
to znaczy, że nie dość, że mnie zaskoczyłaś kolorkiem owej cerkwi (sporo czasu musiało mnie w Rogaczach nie być), to jeszcze upolowałaś furę z konikiem..:) przy okazji przypomniało mi się, jak kiedyś byliśmy w gościach u mojego frienda w Rogaczach i zorganizował nam kulig. niestety koń był niepodkuty i niedaleko cerkwi się rozkaraczył i nie dał rady wstać.. przeżyliśmy chwile grozy, bo diagnoza była taka, że się połamał, ale wszystko skończyło się dobrze - konik pociągnął puste sanie, a my grzecznie pieszkom za konikiem jakieś dwa kilometry za wioskę na ognisko..:)
partizan co to znaczy?:P
o żesz Tyy..:)
furmanta "robi" tę fotę:)