Opis zdjęcia
Pani Józka mieszka w woj. świętokrzyskim w małym, murowanym domku u na skraju wioski. Ma ponad 80 lat i pracowite życie za sobą, spędzone wyłącznie w jednym i tym samym miejscu. Dzieci nie ma, a jej mąż dawno odszedł z tego świata. Kiedy przed dziesięciu laty paskudnie złamała nogę w kostce, jej jako tako funkcjonujące gospodarstwo popadło w totalną ruinę, a kobiecina prawdopodobnie lekko sfiksowała. Mimo to, przebywając całymi dniami i nocami w samotności - nie poddaje się. W ogóle nie chce słyszeć o jakimkolwiek Domu Opieki Społecznej czy szpitalu. Niekiedy udaje się do sklepu, jeszcze rzadziej do kościoła lub na cmentarz, gdzie dowleka się przy pomocy rozwidlonego kija wkładanego pod pachę, aby odmówić modlitwę nad grobem siostry. Józkę odwiedza regularnie tylko jedna sąsiadka i dalsza rodzina. Wegetuje dzięki skromnej rencie rolniczej, urozmaicając sobie prozę jałowego bytu wypatrywaniem ludzi na pobliskiej drodze, słuchaniem Radia Maryja, gotowaniem nad wyraz skromnego posiłku i dokarmianiem jego resztkami gromadki kotów. Zwykle nie ma już siły ani nawet ochoty, by przynieść wodę z na wpół zawalonej studni, umyć się i posprzątać swój mizerny „ekosystem”, zapuszczony całymi tygodniami poza granice wszelkie tolerancji. Mimo to wciąż wyciąga z zakamarków jakieś dawno zużyte szmaty i graty, aby w syzyfowym mozole przekładać je potem z miejsca na miejsce, mówiąc przy tym, że „Dobrze się czuje, gdy tak siedzi na tych swoich starych śmieciach, bo nigdy nie wiadomo co może się kiedy na co komu przydać. A tak przynajmniej będzie od razu wiadomo, co ma pod ręką”. Ewentualnie pokręci się trochę Józka na zarośniętym krzakami podwórku, po którym niegdyś przechadzały się kury,kaczki i gęsi, lub posiedzi sobie cichuteńko w zamyśleniu na zbutwiałym progu z nadzieją... Bóg wie na co.
zatrzymalo mnie to zdjecie
...
..i to jest portret !!!
fota plus opis ....trafia w łeb ( mój na pewno )
Idąc za sugestią adisons wkleiłem przez nieuwagę ponownie opis w komentarz, zamiast pod zdjęciem.
Żal mi Józki...:(. Mam nadzieję, że jest szczęśliwa w swoim świecie.
Józka mieszka na skraju wsi na "szkieletczyźnie". Ma 80 lat i pracowite życie za sobą, spędzone wyłącznie w jednym miejscu. Od 10 lat, kiedy to paskudnie złamana noga w kostce uniemożliwiła jej w miarę zwyczajne funkcjonowanie, domowe gospodarstwo popadło w totalną ruinę a kobiecina prawdopodobnie lekko sfiksowała. Mimo to, przebywając całymi dniami i nocami w samotności - nie poddaje się. Nie chce w ogóle słyszeć o jakimkolwiek Domu Opieki Społecznej czy szpitalu. Niekiedy odwiedza ją sąsiadka i dalsza rodzina. Józka wegetuje dzięki skromnej rencie rolniczej, urozmaicając sobie prozę jałowego bytu wypatrywaniem ludzi na pobliskiej drodze, słuchaniem radia, gotowaniem mizernego posiłku i dokarmianiem kotów. Ewentualnie pokręci się trochę po podwórku, które kiedyś tętniło życiem domowego inwentarza lub posiedzi sobie cichuteńko na zbutwiałym progu z nadzieją... Bóg wie na co.
Piekny szczery naturalny portret ! juz nie moge sie doczekac gdy sportretuje swoich dziadkow:)
Przejmujące do szpiku kości! @toroda - nic dodać nic ująć, znakomicie to ujęłaś!!!
Przejmujące....Jej oczy....
bezlitosna jakość...przejmujące szczególnie z opisem..;-/
Piękne!
Z nadzieja na dalsze życie-Józefa kocha życie.
portret plus komentarz Autora nie pozostaje obojętny
BDB!!!
Pani Jozefa...
+++++
ekstra
dobrze, ze z opisem
Józka mieszka na skraju wsi na "szkieletczyźnie". Ma 80 lat i pracowite życie za sobą, spędzone wyłącznie w jednym miejscu. Od 10 lat, kiedy to paskudnie złamana noga w kostce uniemożliwiła jej w miarę zwyczajne funkcjonowanie, domowe gospodarstwo popadło w totalną ruinę a kobiecina prawdopodobnie lekko sfiksowała. Mimo to, przebywając całymi dniami i nocami w samotności - nie poddaje się. Nie chce w ogóle słyszeć o jakimkolwiek Domu Opieki Społecznej czy szpitalu. Niekiedy odwiedza ją sąsiadka i dalsza rodzina. Józka wegetuje dzięki skromnej rencie rolniczej, urozmaicając sobie prozę jałowego bytu wypatrywaniem ludzi na pobliskiej drodze, słuchaniem radia, gotowaniem mizernego posiłku i dokarmianiem kotów. Ewentualnie pokręci się trochę po podwórku, które kiedyś tętniło życiem domowego inwentarza lub posiedzi sobie cichuteńko na zbutwiałym progu z nadzieją... Bóg wie na co.