mój miał juz tę mozliwość z kabiny... jesli chodzi o patent z kołami to w toyotach landcruiserach takie cós było pamiętam... w landroverach defenderach już też normalnie z kabiny... Hilluxy też (auto na miasto)... i miski L200 też... nie zapominajmy jeszcze o Gazach... to najwieksza locha :) Łaziskiem przejechałem kilka tysięcy km i poczatkowo się obawiałem tego czegoś z trzema wajhami w środku ale w terenie rewelka... użytkowałem bardzo "zuzyty" model który cioężko było utrzymac na drodze a hamulca też nie miał :)
Z tego co pamiętam to w "moim" modelu przedni napęd dołączało się przez wkładanie zębatek w piasty kół. Potem firma kupiła Nivy - tu już można było włączyć 4x4 z kabiny. A na koniec była Kia Sportage - to dopiero było gówno, w terenie... w sumie nie wiem jak sprawowała się w terenie, grzęzła już na polnych drogach, zanim się w teren wjechało. Z perspektywy czasu Uaz był najlepszy, dobre ruskie gniotsa-niełamiotsa.
podoba... miałem okazję/przyjemność zwozić czymś takim dziecko podejrzane o uraz kręgosłupa ze schroniska pod Łabskim Szczytem do Szklarskiej (bodaj - nie pamiętam). Robiliśmy z kolegami z "amortyzatory" - trzymaliśmy nosze, do których na sztywno, przywiązane było dziecko... Niezapomniane przeżycie :)
nieźle się czai... miałem tę niebywałą przyjemność najeździć sięw życiu tym cackiem... i nawdychałem się tych oparów silnikowych i napociłem latem... a zimą przewiew niesamowity... no i ten wskaźnik paliwa, patykiem się sprawdzało... i przełącznik miedzy zbiornikami... i wiecznie zacinający się mechanizm dołączanego przedniego napędu.... hahaha :)
Fajny UAZ. Po dołączeniu przedniego napędu całkiem niezły w terenie, rewelacyjny prześwit, po załadowaniu tony żelastwa nawet nie jęknął, na pokrywie silnika można było jajka na bekonie smażyć (silnik jest w środku, między fotelem kierowcy i pasażera), w zimie nie można zmarznąć, wlepcie lepiej niż sauna. Ech, stare czasy się przypomniały.
Ale sie czai zza węgła. Extra!!!
super jest :)
fajnie zagląda :) i holgowa głębia - mniam :)
czaderski samochód :)
mój miał juz tę mozliwość z kabiny... jesli chodzi o patent z kołami to w toyotach landcruiserach takie cós było pamiętam... w landroverach defenderach już też normalnie z kabiny... Hilluxy też (auto na miasto)... i miski L200 też... nie zapominajmy jeszcze o Gazach... to najwieksza locha :) Łaziskiem przejechałem kilka tysięcy km i poczatkowo się obawiałem tego czegoś z trzema wajhami w środku ale w terenie rewelka... użytkowałem bardzo "zuzyty" model który cioężko było utrzymac na drodze a hamulca też nie miał :)
Z tego co pamiętam to w "moim" modelu przedni napęd dołączało się przez wkładanie zębatek w piasty kół. Potem firma kupiła Nivy - tu już można było włączyć 4x4 z kabiny. A na koniec była Kia Sportage - to dopiero było gówno, w terenie... w sumie nie wiem jak sprawowała się w terenie, grzęzła już na polnych drogach, zanim się w teren wjechało. Z perspektywy czasu Uaz był najlepszy, dobre ruskie gniotsa-niełamiotsa.
podoba... miałem okazję/przyjemność zwozić czymś takim dziecko podejrzane o uraz kręgosłupa ze schroniska pod Łabskim Szczytem do Szklarskiej (bodaj - nie pamiętam). Robiliśmy z kolegami z "amortyzatory" - trzymaliśmy nosze, do których na sztywno, przywiązane było dziecko... Niezapomniane przeżycie :)
:-D
nieźle się czai... miałem tę niebywałą przyjemność najeździć sięw życiu tym cackiem... i nawdychałem się tych oparów silnikowych i napociłem latem... a zimą przewiew niesamowity... no i ten wskaźnik paliwa, patykiem się sprawdzało... i przełącznik miedzy zbiornikami... i wiecznie zacinający się mechanizm dołączanego przedniego napędu.... hahaha :)
gęba się cieszy... :)
plastikowy obiektyw..? ;)
:)
Fajny UAZ. Po dołączeniu przedniego napędu całkiem niezły w terenie, rewelacyjny prześwit, po załadowaniu tony żelastwa nawet nie jęknął, na pokrywie silnika można było jajka na bekonie smażyć (silnik jest w środku, między fotelem kierowcy i pasażera), w zimie nie można zmarznąć, wlepcie lepiej niż sauna. Ech, stare czasy się przypomniały.
:)
z klimatem.. :)