Opis zdjęcia
Miasto nie śpi - nawet nocą, a może przede wszystkim nocą. Dla mnie noc się skończyła. Wracam do mieszkania dość wcześnie. Byłem znudzony wymianą dotyków i gestów z przypadkowymi kobietami, które nawet nie zapisały mi się na dysku. Żałowałem wtedy, że kobiety można odmienić tylko przez siedem przypadków - o których wiedziałem wszystko. Ale skąd mogłem wiedzieć, że tej skończonej już nocy poznam kobietę, dla której będę musiał tworzyć kolejne przypadki. Byłem przecież już tak blisko drzwi, prawie czułem oczekiwanie klamki na mój dotyk i samotność ścian podczas tej pięciogodzinnej nieobecności. Na klatce jednak spotkałem Moc - skuloną i bezbronną. Nie ważne, jaki miała kolor włosów, nie ważne, czy jej oczy były zielone, nieważne, co mówiła... najważniejsze, że jej uwierzyłem. Przyznała, że to ona stworzyła mnie i ten świat, a nawet każdą pojedynczą cząstkę twardej skorupy, którą codziennie na siebie nakładam. Twierdziła, że wszystko zaczęło się niewinnie, jak zabawa dziecka w układanie klocków Lego. Ale potem klocki Lego ożyły, nabrały dystansu i same zaczęły tworzyć swój własny świat. W pierwszej chwili pomyślałem: no cóż, za dużo było tej nocy białych wartości i pociągnięć nosem w niewłaściwą stronę swojego życia. Ale w końcu uległem jej słowom i uwierzyłem, że ta bezbronna istota mogła stworzyć ten jakże niedoskonały świat. Wtedy już nie umiałem tak przejść obojętnie wokół przepaści, którą była. Chciałem zrobić krok, jakoś przeskoczyć te słowa, połknąć ślinę, ruszyć do przodu i żyć dalej - ale tego nie zrobiłem. Wziąłem ją do siebie. Zająłem się jej życiem, ją samą ulepiłem na swój obraz i stworzyłem nowy świat; bez dragów, kresek, gorzkich proszków i złych kolorów - w zamian karmiłem ją jednym z najsilniejszych narkotyków, o jakim słyszałem: czyli miłością. Tę miłość połykała na wskroś, jak mała dziewczynka, która nie potrafi nasycić się słodyczą. Ale i od tej słodyczy szybko się uzależniła i którejś nocy przedawkowała, a ja nie mogłem jej ożywić, bo to ona była Bogiem.