Fajny portrecik. Dziwne, że nikt nic nie pisze. Kadr wedle podręczników: główny obiekt po boku, linia pozioma wyznaczona przez granicę gór z niebem jest wysoko (mogłaby być też nisko, ale w tym przypadku właśnie tam ma być, gdzie jest). Jako pejzaż fotografia posiada wstęp (owce), rozwinięcie (górka z laskiem na drugim planie z wyłaniającą się w tle inna górą) i zakończenie (owa odległa góra i niebo). Jako portret fotografia może nie pokazuje szczegółów postaci, ale doskonale opowiada jej historię: strój tego pana wiele mówi (niepowtarzalny kapelusz definiuje pana jako górala), otoczenie postaci (góry) wzmacnia ten przekaz, zaś owce - nie tylko wzmacniają jeszcze bardziej, ale i upewniają, że nie mamy do czynienia z panem wystylizowanym dla potrzeb zabawiania turystów, lecz z autentycznym juhasem/bacą. Jeszcze do tego to spojrzenie. Może psuje całość ta zabudowa po prawej, ale trudno, niech ona już tam sobie będzie. Oczywiście nie można wykluczyć, że pan na zdjęciu to np. kolega fotografa, turysta, który akurat nałożył kapelusz i tak stanął. No i dobrze, nie o to chodzi. W moim przekonaniu, zdjęcie jest mistrzowskie. Piękna historia opowiedziana w piękny sposób (tutaj można by jeszcze coś o obróbce, ale co można napisać? Jest ale nie przeszkadza i chyba lepsza taka niż konwersja do czerni i bieli). Na koniec, jak zazwyczaj mam to w zwyczaju, jeszcze rzucam okiem na tytuł: prosty, oczywisty i nie przeszkadza w odbiorze zdjęcia. Pewnie te 42 odsłony (załóżmy dla uproszczenia, że ta statystyka nie uwzględnia odsłon generowanych przez autora zdjęcia) to internauci szukający gołej baby albo czegoś wesołego, humorystycznego. Widzą to zdjęcie i sobie myślą: ot, pocztówka z Zakopanego. Ci bardziej obeznani z fotografią może aż tak tragicznie nie myślą, co najwyżej stwierdzają, że fota podręcznikowa i tyle. Ale ja się przed nią pokłonię.
Tfu, wyszło złośliwie przy tej obróbce: miałem na myśli konwersję do mocnej czerni i bieli, z dużą utratą szczegółów w cieniach.
Fajny portrecik. Dziwne, że nikt nic nie pisze. Kadr wedle podręczników: główny obiekt po boku, linia pozioma wyznaczona przez granicę gór z niebem jest wysoko (mogłaby być też nisko, ale w tym przypadku właśnie tam ma być, gdzie jest). Jako pejzaż fotografia posiada wstęp (owce), rozwinięcie (górka z laskiem na drugim planie z wyłaniającą się w tle inna górą) i zakończenie (owa odległa góra i niebo). Jako portret fotografia może nie pokazuje szczegółów postaci, ale doskonale opowiada jej historię: strój tego pana wiele mówi (niepowtarzalny kapelusz definiuje pana jako górala), otoczenie postaci (góry) wzmacnia ten przekaz, zaś owce - nie tylko wzmacniają jeszcze bardziej, ale i upewniają, że nie mamy do czynienia z panem wystylizowanym dla potrzeb zabawiania turystów, lecz z autentycznym juhasem/bacą. Jeszcze do tego to spojrzenie. Może psuje całość ta zabudowa po prawej, ale trudno, niech ona już tam sobie będzie. Oczywiście nie można wykluczyć, że pan na zdjęciu to np. kolega fotografa, turysta, który akurat nałożył kapelusz i tak stanął. No i dobrze, nie o to chodzi. W moim przekonaniu, zdjęcie jest mistrzowskie. Piękna historia opowiedziana w piękny sposób (tutaj można by jeszcze coś o obróbce, ale co można napisać? Jest ale nie przeszkadza i chyba lepsza taka niż konwersja do czerni i bieli). Na koniec, jak zazwyczaj mam to w zwyczaju, jeszcze rzucam okiem na tytuł: prosty, oczywisty i nie przeszkadza w odbiorze zdjęcia. Pewnie te 42 odsłony (załóżmy dla uproszczenia, że ta statystyka nie uwzględnia odsłon generowanych przez autora zdjęcia) to internauci szukający gołej baby albo czegoś wesołego, humorystycznego. Widzą to zdjęcie i sobie myślą: ot, pocztówka z Zakopanego. Ci bardziej obeznani z fotografią może aż tak tragicznie nie myślą, co najwyżej stwierdzają, że fota podręcznikowa i tyle. Ale ja się przed nią pokłonię.