Opis zdjęcia
Fotografia na papierze pocztówkowym (carte postale, actual photo) nie wysłana pocztą. Fotografia czarno-biała, DOP, tonowanie. Kategoria: ludzie – portrety oficjalne i nieoficjalne. Autor: nieznany. Datowanie: 1944. Kraj: Polska. Recto: portret studyjny młodej kobiety w płaszczu i szaliku. Verso: rewers podzielony (DB). Odręczny wpis czarnym atramentem: Przedwojennemu Irysowi / z fabryki lumpów. / Cyganiątko / Łódź dn. 19/1-44. Stan zachowania: dobry. Marka papieru: nieznana. Oznaczenie literowe: P. Stopień połysku: matowy. Wymiary fotografii: 8,8 cm / 13 cm. Źródło: zbiór własny (0022/2011). Oto portret: młoda kobieta pozuje do zdjęcia. Oglądam zdjęcie. Kobieta ubrana jest w płaszcz z futrzanym kołnierzem, pod szyją ma szalik. Zapewne było zimno. Odczytuję zapis na odwrocie, styczeń 1944 roku. A więc zima. Dlaczego w płaszczu? Może atelier nieogrzewane. A może gdzieś się spieszyła, wstąpiła do fotografa przy okazji, w biegu... Ale nie. Przyglądam się i widzę kolczyk, zapewne srebrny, nie byle jaki. Zza sepiowej kurtyny dostrzegam coś jeszcze, czerwień szminki na jej ustach. Nie są starannie pomalowane, nie robiła tego często. A może zrobiła to ukradkiem, nie spoglądając w lustro. Pomalowała usta specjalnie do zdjęcia, szybko, niezbyt starannie. Chciała dobrze wyglądać. Obracam zdjęcie, przyglądam się delikatnie wykaligrafowanej dedykacji. Więc zrobiła to zdjęcie dla kogoś. Poświeciła swój czas, pieniądze by na kawałku papieru ofiarować siebie komuś... A może nie tylko na papierze. Czytam: przedwojennemu Irysowi z fabryki lumpów. Cyganiątko. Oczami wyobraźni oglądam film. Widzę młodą kobietę w szarym świecie, idącą szybkim krokiem stukając obcasami o popękane płyty chodnika. Później film się urywa. Widzę ją i jego gdzieś w ciemnej bramie. Ona wręcza mu kopertę ze swoim zdjęciem. A może to nie brama. Może przyszedł do jej mieszkania, gdzieś przy stole nakrytym białym obrusem, przy herbacie. Wśród gwaru rodzeństwa, rodziców. Zadaję sobie kolejne pytanie: kim był Irys? Dlaczego przedwojenny? Dlaczego z fabryki lumpów? Nie ważne dla mnie. Dla niego była Cyganiątkiem. A dla mnie jest niedopowiedzianą historią. Trzymam w dłoniach coś, co nie było dla mnie. Trzymam coś, co przez czas straciło właściciela. Zostało wyrzucone, sprzedane jako bezużyteczny śmieć. Przypominają mi się słowa, że puszczony na wolność obraz - wyrwany z czyjegoś albumu, odarty z komentarza, pozbawiony kontekstu - jako pamiątka staje się niemy, więc bezużyteczny. W panice wymyślam historię by zrozumieć, by dać szansę choć wiem, że wszystko zostanie anonimowe. Oto portret: młoda kobieta pozuje do zdjęcia dla mnie...
:)
derian, wiedziałam, jesteś romantykiem :)
Fabryka lumpów jest cudna,a opowieśc niezwykle interesująca.
hmmm... no...
jestem pod wrażeniem...
Historia zatrzymana w kadrze...
............ :)
dzieki Derian. za opowiesc glownie. mozna sie zatrzymac i zamyslic...