Ogladam na "pracowym" monitorze i dobrze mi to wygląda, zwłaszcza te niebieskości dobrze wyglądają, choć zawsze mialem jakieś zastrzeżenia do tego monitora.
byle szybko, Tato. ja jestem prawdopodobnie ostatnim pokoleniem, które umie gwarą rozmawiać (ale między sobą już raczej po polsku, zależy jeszcze, z kim i kiedy). swoista dyfuzja się odbywa..
język przetrwał, bo nie naruszono zwartego skupiska ludności nim władającej. Akcja Wisła - wysiedlono ludność ukraińskojęzyczną aż do Bugu, a za Bugiem korzystając z tego, że chłopom ruskim zwisała i powiewała narodowość (fenomen identyfikowania się bardziej z wiarą niż z narodem), zaliczono ich do Białorusinów, których wysiedlać nie było potrzeby.
język z tych okolic jest kolokwialnie określany mianem "chachłackiego", specyficzna mieszanka, mym zdaniem nawet w danej wiosce zmienia sie z biegiem lat, a fota z bardzo ciekawa
wręcz przeciwnie. identyfikacja narodowa jest bardzo mizerna. ludzie z jednej wioski określają swoją narodowość jako: Białorusini, Ukraińcy, Prawosławni, Tutejsi, Rusini, Polacy. śmiesznie jest czasem..
uważam, że bliżej mu do języka etnicznego. myślę, że można by to nazwać archaiczną gwarą ukraińską. z tym, że każda wioska mówi nieco inaczej. podam przykład: polskie: siedzieć, robić; w Gredelach: sydiety, robyty; w Suchowolcach: sydity, robyty; w Rybołach: sidieti, robiti; w Narewce: sidzieci, rabici; za Siemianówką: sidzieć, rabić. Literackim białoruskim byłoby dokładnie tak samo, jak w okolicach Siemianówki, natomiast literackim ukraińskim - jak np. w Suchowolcach..
a ja tu się przez 2 dni nastawiałem na zjebkę, że centralnie.. a tu taka nespodiwanka..:) gdy zobaczyłem Panią, zatrzymałem się i powiedziałem, że muszę zrobić zdjęcie, bo tak pięknie się zgrywa Jej bluzeczka z kolorem chaty.. oczywiście nie chciała, ale jakoś namówiłem..
bdb®
Andres42, Ty sobie jaj nie rób, W pracy to się pracuje a nie jakieś podejrzane strony ogląda.
Ogladam na "pracowym" monitorze i dobrze mi to wygląda, zwłaszcza te niebieskości dobrze wyglądają, choć zawsze mialem jakieś zastrzeżenia do tego monitora.
uuu zaiskrzyło między wami, sam sex
Bogu dziękować, że są tacy ludzie, jak Ty, który to wszystko tak utrwalić potrafisz...
fajnie piszecie... :)
byle szybko, Tato. ja jestem prawdopodobnie ostatnim pokoleniem, które umie gwarą rozmawiać (ale między sobą już raczej po polsku, zależy jeszcze, z kim i kiedy). swoista dyfuzja się odbywa..
Ja już trafiłem i jestem zauroczony.
ciekawe sprawy synku. może kiedyś tam trafię :)
język przetrwał, bo nie naruszono zwartego skupiska ludności nim władającej. Akcja Wisła - wysiedlono ludność ukraińskojęzyczną aż do Bugu, a za Bugiem korzystając z tego, że chłopom ruskim zwisała i powiewała narodowość (fenomen identyfikowania się bardziej z wiarą niż z narodem), zaliczono ich do Białorusinów, których wysiedlać nie było potrzeby.
język z tych okolic jest kolokwialnie określany mianem "chachłackiego", specyficzna mieszanka, mym zdaniem nawet w danej wiosce zmienia sie z biegiem lat, a fota z bardzo ciekawa
no to jak język przetrwał? przecież język to identyfikacja też i zachowań, zwyczajów.
wręcz przeciwnie. identyfikacja narodowa jest bardzo mizerna. ludzie z jednej wioski określają swoją narodowość jako: Białorusini, Ukraińcy, Prawosławni, Tutejsi, Rusini, Polacy. śmiesznie jest czasem..
skoro to wszystko przetrwało i to z takimi niuansami to chyba identyfikacja narodowa jest b. silna = mniejszości narodowe nieźle sobie tam radzą
uważam, że bliżej mu do języka etnicznego. myślę, że można by to nazwać archaiczną gwarą ukraińską. z tym, że każda wioska mówi nieco inaczej. podam przykład: polskie: siedzieć, robić; w Gredelach: sydiety, robyty; w Suchowolcach: sydity, robyty; w Rybołach: sidieti, robiti; w Narewce: sidzieci, rabici; za Siemianówką: sidzieć, rabić. Literackim białoruskim byłoby dokładnie tak samo, jak w okolicach Siemianówki, natomiast literackim ukraińskim - jak np. w Suchowolcach..
przyjemne a pani to taka mamuska
ale niebiesko, jak na wschodzie ;)
A ta gwara to jakaś mieszanka ukraińsko/rosyjsko/polska czy jakiś czysty język nazwijmy go etniczny?
przyznam się, że pierwsze, co pomyślałam, to "dlaczego centralnie"? :), a drugie, że przyciąga uwagę
rozcaruje Cie troszku. wcale nie jest aż tak centralnie jak Ci się wydaje. hehehe... ;)
Tato, pomaga mi bardzo znajomość gwary..:)
a ja tu się przez 2 dni nastawiałem na zjebkę, że centralnie.. a tu taka nespodiwanka..:) gdy zobaczyłem Panią, zatrzymałem się i powiedziałem, że muszę zrobić zdjęcie, bo tak pięknie się zgrywa Jej bluzeczka z kolorem chaty.. oczywiście nie chciała, ale jakoś namówiłem..
Chyba jesteś tam bardziej niż swój :)
brawo! :)
sympatycznie :)
partyzancka fota :) zapisuję każdą miejscowość :D
Radośnie tam u Was, kolory macie optymistyczne i to mi się bardzo podoba. Pani z bluzeczką się do tła dopasowała.