co do gila podzielam zastrzeżenie. Ja bym wytarł przed publikacją;) Również kawalątek czegoś wystającego po lewej stronie nad paletą. I biel metalu frezarki bym zgasił. Są to natomiast szczegóły na tyle drobne bo łatwe do usunięcia, że nie rzutują na całość, która czytelnie tu gada.
Zdecydowałem się zabrać głos przy okazji tego zdjęcia, bo drażni mnie już trochę grono plfotowych detektywów, którzy w pierwszym rzędzie oglądają prace pod kątem "uciętych" elementów. Nie istotne jakie wartości niosłoby zdjęcie, ucięcie wg w/w dyskwalifikuje je jako warte wystawienia. Prześcigają się tacy w wyszukiwaniu uciętych palców, uszu, łokci itd. Dotyczy to każdego rodzaju zdjęć na którym występują żywe stworzenia i jak dla mnie jest plagą tego portalu. Z drugiej jednak strony trochę to rozumiem, o tyle o ile ocena wartości pracy może być dla kogoś zadaniem trudnym, to wyszukanie "amputowanej" części ciała jest bez wątpienia dużo łatwiejsze. no i można się od razu wykazać "znawstwem tematu". Żeby zamknąć temat polecam uwadze znane zdjęcie Henri Cartiera Bressona - autorytetu tego pana chyba nie będziemy podważać. Poszukiwacze cięć - do dzieła... A oto link:
http://spphotofest.com/blog/wp-content/uploads/2009/09/henri-cartier-bresson13.jpg
naturalna fotografia w naturalnej sytuacji -ani Model, ani Autor nie "musieli" się spinać. Być może uświadomienir tego faktu - dziś, współczesnych odbiorców niepokoi :)). Mnie się podoba... :)))
Gregorio Kus [2010-03-21 10:48:58]: wiele zależy od tego, jak się patrzy na to zdjęcie: analitycznie, czy syntetycznie. W tym drugim przypadku zwraca się uwagę na klimat, głównego bohatera, historię, którą zdjęcie opowiada. W pierwszym, znacznie większy akcent idzie na poszczególne elementy. I rzeczywiście, wtedy tło rozprasza. Sprawa druga to miejsce i sposób prezentacji. Obecny na wernisażu moich zdjęć (większość prezentowanych jest na plfoto)Marcin Kysiak, po obejrzeniu powiększeń, powiedział, że 850 pikseli to masakra dla jakości. Otóż te same zdjęcia w powiększeniach czy w gazecie (lub czasopiśmie) inaczej rozkładają szczegóły i akcenty. Mam wrażenie, że ten pinokiowy nos też znacznie mniej rzucałby się w oczy przy innym sposobie prezentacji. @mamutek [2010-03-21 11:45:32]: ujęcie i moment są IMO ok, co do tła, napisałem, co myślę na ten temat. Dziękuję za opinie. Pozdrawiam
Nie jest to najlepsze zdjęcie jeśli na techniczny aspekt spojrzeć. Mogłeś w tym wypadku zadbać o lepsze ujęcie, pośpiechu nie było. Ale seria ciekawa, o prawdziwym życiu, prawdziwych ludziach i to jest jest atutem. Pozdrawiam.
Slawekol [2010-03-20 22:14:06] rozumiem i cenie Twoj punkt widzenia. Pozatym emocje zwiazane z tamtymi czasami nadal we mnie sie klebia, wiec fotografie tego typu zazwyczaj na mnie bardzo oddzialywuja. nie zwrocilbym uwagi na uciete posladki i but, jednak ten "gil" jest napraawde nieznosny, skupia uwage, uniemozliwia odbior tej fotografii tak jak by na to zaslugiwala.
Gregorio Kus [2010-03-20 21:51:10] ==> nie chcę wywyższać ale ja paliłem Sporty (pakowane po 10 i po 20 szt.), Mazury (były pakowane tylko po 10 szt.), Żeglarze, Ekstra Mocne bez filtra (potem pojawiły się z filtrem), Giewonty (początkowo ze śnieżką a potem z góralem), kubańskie Partagasy (krótko) a "super siekier" Ligerosów nie dałem rady - wymieniłem te "siekierowate". Paliłem Wrocławskie i Grunwaldy pakowane po 10 i po 12 szt. (oba gatunki spłaszczone w kartonowych pudełkach), Poznańskie, Caro, Rarytasy (Carmenów nie dawałem rady ze względu na duszący mnie aromat) przez jakiś czas polskie Marlboro. Były też węgierskie Kossuthy, rumuńskie Rila, radzieckie Drugi (z psem na pudełku)...no i jeszcze parę gatunków. Z amerykańskich, kupowanych w inwalidzkich budkach, paliłem Camele (bardzo, bardzo mi smakowały) - Pall Malle były dla mnie zbyt aromatyczne; "amerykany" można było kupować na sztuki. Mocne papierosy nie były specjalnością PRL-u ( wiem, że pisanie źle i PRL-u jest szalenie trendy): a francuskie Guluazy Kaporale (nie pamiętam francuskiej pisowni) to był rumianek z maciejką? :-))) Paliłem prawie 30 lat a od ponad 20-tu nie palę. Rzucenie jest, przyznaję, trudne ale NIE NIEMOŻLIWE!!!
kankai [2010-03-20 21:19:04]: Anka, pytanie o sens należą zawsze do trudnych. Twoje pytanie o sens takich zdjęć można rozciągnąć i na innych dokumentalistów i pytać jaki sens mają zdjęcia Lewisa Hine pokazujące dzieci przy pracy, Dorothy Lange, pokazujące obywateli USA, dotkniętych kryzysem lat 30., Jana Morka, pokazujące polską prowincję lat 60. 70. (wydał niedawno album „Polska PRLu”, polecam, chociaż cena nieprzyjazna), czy Zofii Rydet. Jaki sens ma seria portretów Augusta Sandera? No taki, moim zdaniem, że pokazuje jak jacyś ludzie wyglądali, jak żyli, pracowali, mieszkali. Ja wywodzę się z tej szkoły reportażu, w której obowiązywało kilka żelaznych zasad. Trzy najważniejsze to: zdjęcia nie mogą być reżyserowane, światło musi być zastane, zdjęć nie wolno retuszować (ta ostatnia zawiera odpowiedź na sugestię Bartka przyciemnienia „gila” w tle; takich ingerencji nie dopuszczają też regulaminy poważnych konkursów na zdjęcia reporterskie czy dokumentalne). Ludzi zachowujących się naturalnie można fotografować albo wtedy, gdy nas nie widzą, a więc z ukrycia, najczęściej długoogniskowym obiektywem, albo z bliska, gdy już oswoją się z obecnością fotografa. Ten drugi rodzaj zdjęć w tym kanonie, o którym piszę, jest bardziej ceniony. Ceni się nim zdjęcia naturalne. Ceni się także wiedzę o fotografowanych. Mam do dziś nie tylko nazwiska i adresy tych ludzi, ale i coś o nich wiem. Mogę ich odnaleźć i znowu sfotografować, tak jak zrobiłem to niedawno z emerytowanym zawiadowcą kolejowej stacji.
Jest to inny kanon oceny, niż ten, który na przykład prezentuje tu Ruud, dla którego od naturalności i prawdy kadru ważniejsza jest jego poprawność. A czemu fotografować w ogóle? Wanda Rutkiewicz, zapytana o to, dlaczego zdobywa góry, odpowiedziała, że dlatego, że istnieją. Ja fotografuję ludzi i sytuacje z tego samego powodu.
jogin [2010-03-20 21:37:23] pluca wylatywaly po Extra Mocnych bez filtra. z 10 lat je palilem, ze szklana cygraniczka wlasnie. 3-4 paczki dziennie. To tylo o PRLowskich papierosach, zas co do fotografi... przychylam sie do zdania Ruud'a
Z tą kulturą fizyczną to może być racja bo nacisk był na sport i osiągnięcia w nim, a to nie idzie w parze z fajami. Zresztą wtedy cały blok wschodni ogromny nacisk kładł na kulturę fizyczną - do dziś w uszach mi brzmi "W zdrowym ciele zdrowy duch", co swoją drogą było potęgowane i poniekąd podsycane zimną wojną i niejako tym, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność w każdej chwili...
Piotr Możdżeń [2010-03-20 21:35:56] ==> wtedy może tak - Popularne były następcami Sportów a może to była ta sama receptura, bo wcześniej przetoczyła się ogólnonarodowa dyskusja, że nazwa papierosów nie może być tożsana ze sportem podnoszącym w narodzie fizkulturę (to taki rusycyzm od "fiziczeskaja kultura")
kankai [2010-03-20 21:27:17] ==> były wśród papierosów bez filtra nie tylko "siekiery" typu MAZUR cz ŻEGLARZ nie mówiąc o kubańskich LIGEROSach czy PARTAGASach, przy których płuca wylatywały z wydmuchiwanym dymem.
po trzech to sie moze kupy nie trzymac, szczegolnie glebszych, ale jako, ze jak sam autor pisze, raczej to dokument niz report, czekam dalej, zapowiada sie ciekawie. Fot jak fot, prosty. Tego gila z nosa bym przyciemnil, ale to detal :)
Osobiście uważam, że wtedy najbardziej popularnym papierosem bez filtra był "popularny", a swoją drogą to ten gościu trochę jak Pinokio wygląda - tak niefortunnie wyszło ;)
kankai [2010-03-20 21:27:17] ==> Ostracyźmie ahtystycznym pisałem ogólnie - ja swój tekst "rzeźbiłem" powoli z przerwą na rozmowę tlf; nie znałem Twojej i Sławka wymiany myśli
Po prostu "popalówa"...czy teraz ktoś zna to słowo? Warto zwrócić uwagę, że papieros palony jest w szklanej fifce czyli cygarniczce - znakiem tego papieros to "SPORT", ówcześnie najbardziej popularny papieros bez filtra. Były czasy, że papierosy z filtrem nie były znane - były, co najwyżej papierosy z ustnikem (tutką tekturową). Wprowadzenie filtrów było wielkim wydarzeniem w przemyśle tytoniowym. Palenie w cygarniczce miało dwa aspekty: 1.tytoń nie przyklejał się do warg - takie palenie wymagało umiejętności trzymania papierosa w suchych wargach i nietrącanie go językiem (ja nigdy nie paliłem w cygarniczce); 2. aspekt ekonomiczny - papieros wypalany był do peta długości 5-7 mm - peta się wydmuchiwało albo "wyklaskiwało" kopulasto uformowanymi dłoniami. W cygarniczce osadzał się mocno woniejący nagar - gdy było go już dużo to albo zmieniało się cygarniczkę albo czyściło się ją watką przepychaną przez cygarniczkę. Obecnie cygarniczki (gdzieniegdzie bywają) stosowane są przez młodzież i nie tylko m.in. do wciągania "kresek". Foty Sławka mają, mz, ogromną wartość materialną i kulturową co na Plfoto nie jest doceniane i trendy i często spotyka się z ostracyzmem plfotowskich ahtystów.
Sławku, opowiadasz o kulisach... Nie neguję tego faktu, trudnych chwil, często chyba nieobojętnych... Wielką wagę mają dla mnie i dla wielu zapewne zdjęcia z tamtych lat. Staram się być obiektywna (choć to pewnie trudne), ale, wyjaśnij mi, w kontekście serii, o której wspominasz, a nawet...osobno każde zdjęcie traktując....: jaką wiedzę \(poza emocjami "wszechpolskimi", w znaczeniu historycznym, rzecz jasna) przekazujesz....
kankai [2010-03-20 20:58:45]: wypracowane to jest bardzo; samo załatwienie zezwolenia trochę trwało. Później był kłopot,bo przez pierwsze kilka dni nie zachowywali się naturalnie. Spodziewali się raczej, że zrobię parę zdjęć na szybko jak do gazety i sobie pójdę. Krępowali się. Po paru dniach to skrępowanie na szczęście minęło. Później był pewien kłopot z uzyskaniem zaproszeń do mieszkań. Napracowałem się przy tym temacie niemało i czasu dużo to zajęło. A efekt - rozumiem, że Ciebie nie przekonuje. Tamtych zdjęć już nie powtórzę, bo nie ma jak. Pozdrawiam :)
Mówiąc o czasie mam na myśli Twój tytuł, wszak piszesz o latach 80-tych...W opisie czytam, że to kolejne z serii... Zaglądam i.... jako całość nie jest to dobre wypracowanie....
kankai [2010-03-20 20:24:48: Anka, jaki czas, bo nie trybię? Fotografowałem ludzi z dwóch brygad. Najpierw przy pracy, później w domach, na odświętnie. Raczej dokument niż reportaż. Wtedy produkowali między innymi obudowy do metra, które podejrzewam, tkwią pod ziemią do dziś. Był rok 1986. W pięć lat później fabryka uległa likwidacji. To jest początek dużej - jak to w dokumencie bywa - serii. Jest do bólu prosta. Pokazuje robotników w codziennych i odświętnych sytuacjach. @ h h a n a - zdjęcia nijak nie były reżyserowane czy ustawiane - poza grupowym portretem i poza portretami w d domach, które pokaże później. @ mikon; @Carlosphoto; @mirov: dziękuję; fotografia tio taka konserwa do zatrzymywania chwil , ludzi, miejsc; @Madame Bovary: bardzo praktyczne nakrycie, mocno niestety skompromitowane. Po zużyciu doskonale nadawało się do nadawania butom glancu; @llaappaa; :)))
ten "czas" już zaczyna bokiem mi wychodzić, więc zamknę sie i nie rozwinę skrzydeł na miarę "solidarności", bo upadek nie bawi.... Samo zdjęcie dobre, ale nie oddaje atmosfery odbiorcy, gdyby nie podpis... Równie dobrze mogłoby być, w przerwie pracy, "budujemy nowy dom"...tratata
co do gila podzielam zastrzeżenie. Ja bym wytarł przed publikacją;) Również kawalątek czegoś wystającego po lewej stronie nad paletą. I biel metalu frezarki bym zgasił. Są to natomiast szczegóły na tyle drobne bo łatwe do usunięcia, że nie rzutują na całość, która czytelnie tu gada.
Zdecydowałem się zabrać głos przy okazji tego zdjęcia, bo drażni mnie już trochę grono plfotowych detektywów, którzy w pierwszym rzędzie oglądają prace pod kątem "uciętych" elementów. Nie istotne jakie wartości niosłoby zdjęcie, ucięcie wg w/w dyskwalifikuje je jako warte wystawienia. Prześcigają się tacy w wyszukiwaniu uciętych palców, uszu, łokci itd. Dotyczy to każdego rodzaju zdjęć na którym występują żywe stworzenia i jak dla mnie jest plagą tego portalu. Z drugiej jednak strony trochę to rozumiem, o tyle o ile ocena wartości pracy może być dla kogoś zadaniem trudnym, to wyszukanie "amputowanej" części ciała jest bez wątpienia dużo łatwiejsze. no i można się od razu wykazać "znawstwem tematu". Żeby zamknąć temat polecam uwadze znane zdjęcie Henri Cartiera Bressona - autorytetu tego pana chyba nie będziemy podważać. Poszukiwacze cięć - do dzieła... A oto link: http://spphotofest.com/blog/wp-content/uploads/2009/09/henri-cartier-bresson13.jpg
Ruud [2010-03-21 23:12:24: ja napisałem tylko o różnych sposobach czytania zdjęć i ich konsekwencjach; bez wartościowania.
super fota
naturalna fotografia w naturalnej sytuacji -ani Model, ani Autor nie "musieli" się spinać. Być może uświadomienir tego faktu - dziś, współczesnych odbiorców niepokoi :)). Mnie się podoba... :)))
Gregorio Kus [2010-03-21 10:48:58]: wiele zależy od tego, jak się patrzy na to zdjęcie: analitycznie, czy syntetycznie. W tym drugim przypadku zwraca się uwagę na klimat, głównego bohatera, historię, którą zdjęcie opowiada. W pierwszym, znacznie większy akcent idzie na poszczególne elementy. I rzeczywiście, wtedy tło rozprasza. Sprawa druga to miejsce i sposób prezentacji. Obecny na wernisażu moich zdjęć (większość prezentowanych jest na plfoto)Marcin Kysiak, po obejrzeniu powiększeń, powiedział, że 850 pikseli to masakra dla jakości. Otóż te same zdjęcia w powiększeniach czy w gazecie (lub czasopiśmie) inaczej rozkładają szczegóły i akcenty. Mam wrażenie, że ten pinokiowy nos też znacznie mniej rzucałby się w oczy przy innym sposobie prezentacji. @mamutek [2010-03-21 11:45:32]: ujęcie i moment są IMO ok, co do tła, napisałem, co myślę na ten temat. Dziękuję za opinie. Pozdrawiam
w rejsie jest kultowa scena gdy dziadek wyklaskuje peta a reszta zaczyna bić brawo...uwielbiam.
Nie jest to najlepsze zdjęcie jeśli na techniczny aspekt spojrzeć. Mogłeś w tym wypadku zadbać o lepsze ujęcie, pośpiechu nie było. Ale seria ciekawa, o prawdziwym życiu, prawdziwych ludziach i to jest jest atutem. Pozdrawiam.
Slawekol [2010-03-20 22:14:06] rozumiem i cenie Twoj punkt widzenia. Pozatym emocje zwiazane z tamtymi czasami nadal we mnie sie klebia, wiec fotografie tego typu zazwyczaj na mnie bardzo oddzialywuja. nie zwrocilbym uwagi na uciete posladki i but, jednak ten "gil" jest napraawde nieznosny, skupia uwage, uniemozliwia odbior tej fotografii tak jak by na to zaslugiwala.
czy się stoi czy się leży dwa tysiące sie należy
bdb®
Sławku, no i ten ucięty bucik... :-(((
Gregorio Kus [2010-03-20 21:51:10] ==> nie chcę wywyższać ale ja paliłem Sporty (pakowane po 10 i po 20 szt.), Mazury (były pakowane tylko po 10 szt.), Żeglarze, Ekstra Mocne bez filtra (potem pojawiły się z filtrem), Giewonty (początkowo ze śnieżką a potem z góralem), kubańskie Partagasy (krótko) a "super siekier" Ligerosów nie dałem rady - wymieniłem te "siekierowate". Paliłem Wrocławskie i Grunwaldy pakowane po 10 i po 12 szt. (oba gatunki spłaszczone w kartonowych pudełkach), Poznańskie, Caro, Rarytasy (Carmenów nie dawałem rady ze względu na duszący mnie aromat) przez jakiś czas polskie Marlboro. Były też węgierskie Kossuthy, rumuńskie Rila, radzieckie Drugi (z psem na pudełku)...no i jeszcze parę gatunków. Z amerykańskich, kupowanych w inwalidzkich budkach, paliłem Camele (bardzo, bardzo mi smakowały) - Pall Malle były dla mnie zbyt aromatyczne; "amerykany" można było kupować na sztuki. Mocne papierosy nie były specjalnością PRL-u ( wiem, że pisanie źle i PRL-u jest szalenie trendy): a francuskie Guluazy Kaporale (nie pamiętam francuskiej pisowni) to był rumianek z maciejką? :-))) Paliłem prawie 30 lat a od ponad 20-tu nie palę. Rzucenie jest, przyznaję, trudne ale NIE NIEMOŻLIWE!!!
szacunek...doceniam pracę
kankai [2010-03-20 21:19:04]: Anka, pytanie o sens należą zawsze do trudnych. Twoje pytanie o sens takich zdjęć można rozciągnąć i na innych dokumentalistów i pytać jaki sens mają zdjęcia Lewisa Hine pokazujące dzieci przy pracy, Dorothy Lange, pokazujące obywateli USA, dotkniętych kryzysem lat 30., Jana Morka, pokazujące polską prowincję lat 60. 70. (wydał niedawno album „Polska PRLu”, polecam, chociaż cena nieprzyjazna), czy Zofii Rydet. Jaki sens ma seria portretów Augusta Sandera? No taki, moim zdaniem, że pokazuje jak jacyś ludzie wyglądali, jak żyli, pracowali, mieszkali. Ja wywodzę się z tej szkoły reportażu, w której obowiązywało kilka żelaznych zasad. Trzy najważniejsze to: zdjęcia nie mogą być reżyserowane, światło musi być zastane, zdjęć nie wolno retuszować (ta ostatnia zawiera odpowiedź na sugestię Bartka przyciemnienia „gila” w tle; takich ingerencji nie dopuszczają też regulaminy poważnych konkursów na zdjęcia reporterskie czy dokumentalne). Ludzi zachowujących się naturalnie można fotografować albo wtedy, gdy nas nie widzą, a więc z ukrycia, najczęściej długoogniskowym obiektywem, albo z bliska, gdy już oswoją się z obecnością fotografa. Ten drugi rodzaj zdjęć w tym kanonie, o którym piszę, jest bardziej ceniony. Ceni się nim zdjęcia naturalne. Ceni się także wiedzę o fotografowanych. Mam do dziś nie tylko nazwiska i adresy tych ludzi, ale i coś o nich wiem. Mogę ich odnaleźć i znowu sfotografować, tak jak zrobiłem to niedawno z emerytowanym zawiadowcą kolejowej stacji. Jest to inny kanon oceny, niż ten, który na przykład prezentuje tu Ruud, dla którego od naturalności i prawdy kadru ważniejsza jest jego poprawność. A czemu fotografować w ogóle? Wanda Rutkiewicz, zapytana o to, dlaczego zdobywa góry, odpowiedziała, że dlatego, że istnieją. Ja fotografuję ludzi i sytuacje z tego samego powodu.
jogin [2010-03-20 21:37:23] pluca wylatywaly po Extra Mocnych bez filtra. z 10 lat je palilem, ze szklana cygraniczka wlasnie. 3-4 paczki dziennie. To tylo o PRLowskich papierosach, zas co do fotografi... przychylam sie do zdania Ruud'a
Z tą kulturą fizyczną to może być racja bo nacisk był na sport i osiągnięcia w nim, a to nie idzie w parze z fajami. Zresztą wtedy cały blok wschodni ogromny nacisk kładł na kulturę fizyczną - do dziś w uszach mi brzmi "W zdrowym ciele zdrowy duch", co swoją drogą było potęgowane i poniekąd podsycane zimną wojną i niejako tym, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność w każdej chwili...
"...tożsama..."
No nie... Aż takich doświadczeń z fajkami to nie mam, żeby mi płuca wyskakiwały - nie doświadczałem się aż tak :)
Piotr Możdżeń [2010-03-20 21:35:56] ==> wtedy może tak - Popularne były następcami Sportów a może to była ta sama receptura, bo wcześniej przetoczyła się ogólnonarodowa dyskusja, że nazwa papierosów nie może być tożsana ze sportem podnoszącym w narodzie fizkulturę (to taki rusycyzm od "fiziczeskaja kultura")
kankai [2010-03-20 21:27:17] ==> były wśród papierosów bez filtra nie tylko "siekiery" typu MAZUR cz ŻEGLARZ nie mówiąc o kubańskich LIGEROSach czy PARTAGASach, przy których płuca wylatywały z wydmuchiwanym dymem.
po trzech to sie moze kupy nie trzymac, szczegolnie glebszych, ale jako, ze jak sam autor pisze, raczej to dokument niz report, czekam dalej, zapowiada sie ciekawie. Fot jak fot, prosty. Tego gila z nosa bym przyciemnil, ale to detal :)
Osobiście uważam, że wtedy najbardziej popularnym papierosem bez filtra był "popularny", a swoją drogą to ten gościu trochę jak Pinokio wygląda - tak niefortunnie wyszło ;)
kankai [2010-03-20 21:27:17] ==> Ostracyźmie ahtystycznym pisałem ogólnie - ja swój tekst "rzeźbiłem" powoli z przerwą na rozmowę tlf; nie znałem Twojej i Sławka wymiany myśli
...No w latach '80 były już papierosy z filtrem ale palacze -"tradycjonaliści' palili tak jak na focie.
Sądu skorupkowego, Krzysiek, nie będziem czynić, spokojnie...Smaku ówczesnych "bez filtra" nie znam, na szczęście...
Po prostu "popalówa"...czy teraz ktoś zna to słowo? Warto zwrócić uwagę, że papieros palony jest w szklanej fifce czyli cygarniczce - znakiem tego papieros to "SPORT", ówcześnie najbardziej popularny papieros bez filtra. Były czasy, że papierosy z filtrem nie były znane - były, co najwyżej papierosy z ustnikem (tutką tekturową). Wprowadzenie filtrów było wielkim wydarzeniem w przemyśle tytoniowym. Palenie w cygarniczce miało dwa aspekty: 1.tytoń nie przyklejał się do warg - takie palenie wymagało umiejętności trzymania papierosa w suchych wargach i nietrącanie go językiem (ja nigdy nie paliłem w cygarniczce); 2. aspekt ekonomiczny - papieros wypalany był do peta długości 5-7 mm - peta się wydmuchiwało albo "wyklaskiwało" kopulasto uformowanymi dłoniami. W cygarniczce osadzał się mocno woniejący nagar - gdy było go już dużo to albo zmieniało się cygarniczkę albo czyściło się ją watką przepychaną przez cygarniczkę. Obecnie cygarniczki (gdzieniegdzie bywają) stosowane są przez młodzież i nie tylko m.in. do wciągania "kresek". Foty Sławka mają, mz, ogromną wartość materialną i kulturową co na Plfoto nie jest doceniane i trendy i często spotyka się z ostracyzmem plfotowskich ahtystów.
Sławku, opowiadasz o kulisach... Nie neguję tego faktu, trudnych chwil, często chyba nieobojętnych... Wielką wagę mają dla mnie i dla wielu zapewne zdjęcia z tamtych lat. Staram się być obiektywna (choć to pewnie trudne), ale, wyjaśnij mi, w kontekście serii, o której wspominasz, a nawet...osobno każde zdjęcie traktując....: jaką wiedzę \(poza emocjami "wszechpolskimi", w znaczeniu historycznym, rzecz jasna) przekazujesz....
kankai [2010-03-20 20:58:45]: wypracowane to jest bardzo; samo załatwienie zezwolenia trochę trwało. Później był kłopot,bo przez pierwsze kilka dni nie zachowywali się naturalnie. Spodziewali się raczej, że zrobię parę zdjęć na szybko jak do gazety i sobie pójdę. Krępowali się. Po paru dniach to skrępowanie na szczęście minęło. Później był pewien kłopot z uzyskaniem zaproszeń do mieszkań. Napracowałem się przy tym temacie niemało i czasu dużo to zajęło. A efekt - rozumiem, że Ciebie nie przekonuje. Tamtych zdjęć już nie powtórzę, bo nie ma jak. Pozdrawiam :)
Mówiąc o czasie mam na myśli Twój tytuł, wszak piszesz o latach 80-tych...W opisie czytam, że to kolejne z serii... Zaglądam i.... jako całość nie jest to dobre wypracowanie....
coś mu z nosa wyszło O_O ;-D
kankai [2010-03-20 20:24:48: Anka, jaki czas, bo nie trybię? Fotografowałem ludzi z dwóch brygad. Najpierw przy pracy, później w domach, na odświętnie. Raczej dokument niż reportaż. Wtedy produkowali między innymi obudowy do metra, które podejrzewam, tkwią pod ziemią do dziś. Był rok 1986. W pięć lat później fabryka uległa likwidacji. To jest początek dużej - jak to w dokumencie bywa - serii. Jest do bólu prosta. Pokazuje robotników w codziennych i odświętnych sytuacjach. @ h h a n a - zdjęcia nijak nie były reżyserowane czy ustawiane - poza grupowym portretem i poza portretami w d domach, które pokaże później. @ mikon; @Carlosphoto; @mirov: dziękuję; fotografia tio taka konserwa do zatrzymywania chwil , ludzi, miejsc; @Madame Bovary: bardzo praktyczne nakrycie, mocno niestety skompromitowane. Po zużyciu doskonale nadawało się do nadawania butom glancu; @llaappaa; :)))
pin okjo
obejrzałam i..., Sławku, nie trzyma sie kupy....
...ale nie widziałam serii, więc szaa...
Beret z antenka.... symbol robotnika z tamtych czasów. Bardzo dobre.
ten "czas" już zaczyna bokiem mi wychodzić, więc zamknę sie i nie rozwinę skrzydeł na miarę "solidarności", bo upadek nie bawi.... Samo zdjęcie dobre, ale nie oddaje atmosfery odbiorcy, gdyby nie podpis... Równie dobrze mogłoby być, w przerwie pracy, "budujemy nowy dom"...tratata
prawda ,bez fałszu- to istota Twoich produkcji .
podziwiam Toje prace, niosą emocje ale również odgrzewają historię, która bezpowrotnie minęła
jest i moj faworyt, co za klimat
dobre jest