Opis zdjęcia
Dla tych co myślą, że zdjęcia krajobrazowe to tylko pstryk...(wiem, że i tak 10% dotrwa do końca opowieści :P ) Tak, to kosztuje \"troche\" zdrowia...................... Był październik więc środek naszej złotej jesieni....niestety ta nasza piękna jesień nie raczyła w tym czasie zawitać w Tatry bo Pani Zima podstawiła jej nogę i swoim białym tłustym cielskiem wtoczyła się w najwyższe partie Polski. Wszyscy myśleli, że wtoczyła się na chwilę....niestety wszyscy się mylili. Postanowiła przywalić z łokcia w miękkie podbrzusze i zasypać całe Tatry śniegiem tak, że niemal codziennie podwyższano stopień zagrożenia lawinowego.... Po 3dobach przestało padać więc ruszyłem do schroniska nad Morskim Okiem z planem aby się tam przespać a świtem ruszyć przez Mięguszowiecką Przełęcz do Doliny Pięciu Stawów z zamiarem noclegu. Wydawało się to w miarę sensowne bo ten odcinek da się przejść w 5-6h.....o ja głupi ;-) Ruszyłem około 9tej - pogoda marna czyli klasyczne mleko z widocznością na góra 30-40m, zimno (około -8*C na poziomie schroniska). No ale nie po to wtoczyłem się tu z plecakiem aby zrezygnować - no więc idę. Mijam drogowskaz kierujący mnie żółtym szlakiem na Mięguszowiecką - ile tam było? 1:20h czy jakoś tak Stawiam pierwsze kroki w śniegu po kolana, szlak nieco przetarty ale bez szaleństw...bo pewnie niewielu turystów tam rusza. Po drodze mijam kilka śladów saren lub innych parzystokopytnych, spotykam stadko gilów ale zanim wyciągam aparat z podpiętym tele gile znikają....pewnie przestraszył je drapieżnik, który zawisł gdzieś wysoka nade mną (nie wiem czy to nie był sokół).....no cóż.....idę dalej. Po godzinie docieram do strumienia (na mapie tak prawie w połowie szlaku na przełęcz pod Mnichem) i tu zaczynają się kłopoty.....ślady się urywają - WTF? główkuję, główkuję....i dochodzę do wniosku, że musieli się wspinać korytem częściowo zamarzniętego strumienia. No to idę posyłając po drodze kilkadziesiąt różnych epitetów....no bo ślisko, mokro i nie ma się czego chwycić. Pokonanie 100m w lini prostej zajmuje mi jakieś 30min. Na szczęście trafiam na ślady...uff... Dalej troche wspinaczki i brodzenia w śniegu miejscami do połowy uda a czasami nawet po pas. Dochodzę do stromizny (na oko zostało mi tak 200-300m do przełęczy pod Mnichem....na oko bo ciężko powiedzieć gdzie jest szlak :-P ) Tutaj zaczyna się moja gehenna....bo śnieg strasznie głęboki, stromizna 45-50stopni a bez raków i czekana (żeby się chociaż gdzieś zaczepić) nie idzie podejść. Kątem oka widzę, że ktoś poszedł bokiem i próbował granią....no to idę. Tu śnieg nieco płytszy i widać przebłyski skał w śniegu więc jest się za co chwycić, podczołgać czy też zastosować inne triki gimnastyczne :) - spodnie na kolanach skute lodem (stuptuty ochraniają jedynie odcinek do kolan - szkoda, że nie miałem jakiś spodni narciarskich - a przynajmniej wodo/wiatroszczelnych), jestem zlany potem a mokre rękawice mocno mrożą mi palce. Nachodzą mnie myśli typu \"Lipa panie...zawróć!!!, Co ty robisz baranie !!!\" ale trzeba zacisnąć zęby. Po 3h od wyjścia dochodzę do drogowskazu prowadzącego na Przełęcz Mięguszowiecką pokazujący około 1-1:20h marszu. Niestety tutaj ślady się urywają - nikt nie poszedł dalej. Przeprowadziłem zatem szybką kalkulację.....czasy podane na mapie trzeba będzie pomnożyć 2.5-3raza więc jak dobrze pójdzie to na 17-19dotrę do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów....tylko, że nie znam szlaku a sam szlak jest nie przetarty. Ryzykuję życie lub utknięcie gdzieś na szlaku albo wracam na Morskie Oko. Jedyna słuszna decyzja to powrót (tak dyktuje rozsądek chociaż serce chce iść dalej) więc wracam :-( ...szkoda, wielka szkoda moim zdaniem ale cóż - w górach trzeba być mądrym bo przez głupotę można zginąć. Podczas całego mojego wypadu nie spotkałem na szlaku żadnej osoby, szedłem sam. O 14:30 jestem na poziomie schroniska a o 18 jestem na kwaterze zmarznięty i zmęczony....ale wspomnienia zostaną na zawsze ;)
Czytając ten opis mam nieodparte wrażenie że byłeś trochę nieprzygotowany. Ale dobrze że się nie pchałeś dalej bo potencjalnie musielibyśmy czytać o Tobie w kontekście akcji TOPR (oczywiście udanej:)))
siedziałem na szczycie - mało miejsca ;-) Piękna góra
to jak tak ciezko bylo do szpiglasowej z M.Oka to ze szpiglasowej dalej by bylo jeszcze ciezej :))))) dobrze ze wrociles
ziiiiimnooo ;)
ładnie pokazany
No fakt...chyba mróz ogranicza moje zwoje mózgowe ;)...tak, Szpiglasowa
Chyba masz w opisie na myśli Przełęcz Szpiglasową, nie Mięguszowiecką...
witamy wśród żywych !