zdaje mi się, że źle odczytałeś zdjęcie skupiłeś się na parasolu, pomijając główny temat... Ludzi jest sporo..owszem, ale jak bym chciał się skupić tylko na tym pijany jegomościu to bym mu zrobił zdjęcie z bliska... filozofię idzie do wszystkiego, w tym zdjęciu nie jest inaczej, widzisz świat ma jedno oblicze lecz wiele rzeczywistości...jest pijany człowiek, obok niego parę osób siedzących na ławce bez celu i przypatrujących się przechodniom, chłopak ze swetrem na ramieniu idący z dziewczyną, dwóch panów zmierzających nie wiadomo skąd, nie wiadomo dokąd, za tym wszystkim ludzie w ogródku...a w tym wszystkim reklama, piwo...teatr...pozdrawiam i ja Ciebie
Widzisz, tytuł i fotografia to jedno. Czasem warto sobie tytuł darować. Mniejsza o to. Przypadkowi ci biegnący ludzie razem z tą postacią pijaną, ludzie na ławce też przypadkowi. Może za dużo ludzi w kadrze. Nie wiem, wygląda na nie przemyślaną. Ja przeczytałem ją zupełnie inaczej. To znaczy ten pijany gość jako aktor, reżyser i widz w swoim dramacie. Razem z reklamą piwa opowiada dla mnie wiele. W tak szerokim kadrze z trzema światami niekoniecznie. A może muszę wróci jutro do tego zdjęcia i nabrać świeżego spojrzenia. Pozdrawiam raz jeszcze.
tytuł to nie metafora, tylko sarkazm, nie lubie tłumaczyć, jak sam zauważyłeś dosyć oczywistych spraw. Leży koleś zapity w trupa, widać, że żul i co go teatr obchodzi, co go obchodzi sztuka czy poezja? Jego życie stacza się po płaskiej równi pochyłej...co dzień to samo, uzbierać zapić, gdzieś zasnąć...on obchodzi niewielu albo nawet nikogo, czymże jest zatem dla niego teatr?...nic więcej nic mniej. Fotografia uliczna może i jest dosadna, ale czy owy tutył w takowe zawirowania Cię wprawił, iż uznałeś zdjęcie za przypadkowe? Nic w pierwszym komentarzy nie napisałeś o tytule tylko o przypadkowości...
hmm... Może gdyby nie tytuł to po prostu bym przeszedł nie komentując. Tytuł jednak jest ważny. Więc szukam tego co miał oznaczać. patrzę na zdjęcia minut kilka i myślę, no nic tylko tak na odlew przyfasolił tym tytułem. Zacznijmy od tego czego szukam. W tak zwanej ulicznej fotografii wszystko powinno by dosłowne. No i gitara jeśli idzie o twój tytuł. Pojawia mi się jedno ale, po co nazywa zdjęcia które jest czytelne samo w sobie. Hmm... moja pokręcona natura każe mi szukać czegoś więcej. Jakieś metafory, która notabene nie jest czym niedopuszczalnym w tej dziedzinie sztuki reportażu. Mimo moich starań nie odnajduje jej. Wracam więc do początku. No walnął na odlew i stara się mnie skusić tym że połączenie producent piwa i teatr to jakiś kontrast duży. Jeśli to było zamysłem to go nie kupuję. Nie te czasy. Jeśli nie rozumiem tego zdjęcia. Autorze to pokornie proszę oświeć mnie, bo najnormalniej w świecie do mnie nie gada. Pozdrawiam.
zdaje mi się, że źle odczytałeś zdjęcie skupiłeś się na parasolu, pomijając główny temat... Ludzi jest sporo..owszem, ale jak bym chciał się skupić tylko na tym pijany jegomościu to bym mu zrobił zdjęcie z bliska... filozofię idzie do wszystkiego, w tym zdjęciu nie jest inaczej, widzisz świat ma jedno oblicze lecz wiele rzeczywistości...jest pijany człowiek, obok niego parę osób siedzących na ławce bez celu i przypatrujących się przechodniom, chłopak ze swetrem na ramieniu idący z dziewczyną, dwóch panów zmierzających nie wiadomo skąd, nie wiadomo dokąd, za tym wszystkim ludzie w ogródku...a w tym wszystkim reklama, piwo...teatr...pozdrawiam i ja Ciebie
Widzisz, tytuł i fotografia to jedno. Czasem warto sobie tytuł darować. Mniejsza o to. Przypadkowi ci biegnący ludzie razem z tą postacią pijaną, ludzie na ławce też przypadkowi. Może za dużo ludzi w kadrze. Nie wiem, wygląda na nie przemyślaną. Ja przeczytałem ją zupełnie inaczej. To znaczy ten pijany gość jako aktor, reżyser i widz w swoim dramacie. Razem z reklamą piwa opowiada dla mnie wiele. W tak szerokim kadrze z trzema światami niekoniecznie. A może muszę wróci jutro do tego zdjęcia i nabrać świeżego spojrzenia. Pozdrawiam raz jeszcze.
tytuł to nie metafora, tylko sarkazm, nie lubie tłumaczyć, jak sam zauważyłeś dosyć oczywistych spraw. Leży koleś zapity w trupa, widać, że żul i co go teatr obchodzi, co go obchodzi sztuka czy poezja? Jego życie stacza się po płaskiej równi pochyłej...co dzień to samo, uzbierać zapić, gdzieś zasnąć...on obchodzi niewielu albo nawet nikogo, czymże jest zatem dla niego teatr?...nic więcej nic mniej. Fotografia uliczna może i jest dosadna, ale czy owy tutył w takowe zawirowania Cię wprawił, iż uznałeś zdjęcie za przypadkowe? Nic w pierwszym komentarzy nie napisałeś o tytule tylko o przypadkowości...
hmm... Może gdyby nie tytuł to po prostu bym przeszedł nie komentując. Tytuł jednak jest ważny. Więc szukam tego co miał oznaczać. patrzę na zdjęcia minut kilka i myślę, no nic tylko tak na odlew przyfasolił tym tytułem. Zacznijmy od tego czego szukam. W tak zwanej ulicznej fotografii wszystko powinno by dosłowne. No i gitara jeśli idzie o twój tytuł. Pojawia mi się jedno ale, po co nazywa zdjęcia które jest czytelne samo w sobie. Hmm... moja pokręcona natura każe mi szukać czegoś więcej. Jakieś metafory, która notabene nie jest czym niedopuszczalnym w tej dziedzinie sztuki reportażu. Mimo moich starań nie odnajduje jej. Wracam więc do początku. No walnął na odlew i stara się mnie skusić tym że połączenie producent piwa i teatr to jakiś kontrast duży. Jeśli to było zamysłem to go nie kupuję. Nie te czasy. Jeśli nie rozumiem tego zdjęcia. Autorze to pokornie proszę oświeć mnie, bo najnormalniej w świecie do mnie nie gada. Pozdrawiam.
co tu widzisz przypadkowego?
Niby street a jakiś taki przypadkowy...